REKLAMA

Byle tylko Ryanair się nie rozpanoszył. Francuzi sprytnie zagrali ekologią

Francja zamierza zakazać latania samolotem na krótkich trasach w kraju. Oficjalnie powodem jest troska o środowisko. Ale to nie jedyna przyczyna.

Byle tylko Ryanair się nie rozpanoszył. Francuzi sprytnie zagrali ekologią
REKLAMA

Rząd Francji rzucił się na ratunek narodowemu przewoźnikowi Air France, dotując go kwotą 7 mld euro. Jednocześnie linia dostała jednak warunek – musi drastycznie zmniejszyć emisję CO2.

REKLAMA

Na trasach krajowych ilość dwutlenku węgla wypluwanego przez maszyny francuskiej linii do atmosfery mają spaść o 40 proc. W jakiś sposób? Przede wszystkim poprzez obcinanie połączeń na trasach, które za pomocą TGV można pokonać w czasie do 2,5 godziny.

Poprosiliśmy Air France o przyspieszenie transformacji środowiskowej

– tłumaczyła minister środowiska Elisabeth Borne.

Szansa dla Ryanaira

I tu do gry mogłyby wejść tanie linie lotnicze. W szczególnie dobrej sytuacji jest Ryanair, który do niedawna chwalił się przecież sporymi zapasami gotówki. Poza Irlandczykami nad Sekwaną operuje też easyJet. Sytuacja zdawałoby się wymarzona – ich główny konkurent walczy o przetrwanie i w dodatku został zmuszony przez polityków do zawieszenia części tras.

Ale francuski rząd zareagował błyskawicznie. Nie po to przecież nakładał ograniczenia na Air France, by pozwalać na zatruwanie środowiska innym.

To nie jest tak, że tani przewoźnicy mogą przyjść i rozpocząć własną usługę


– zastrzegła Elisabeth Borne w radiu RMC.

Ryanair będzie obsługiwał sześć tras. Irlandczycy zapewnili co prawda, że nie zamierzali wchodzić na trasy zwolnione przez Air France, zakaz wprowadzony przez rząd uniemożliwi im jednak taki ruch również w przyszłości. Francuski rząd upiekł więc dwie pieczenia na jednym ogniu - zablokował ekspansję Ryanaira na swoim rynku i utrzymał założenia dotyczące redukcji emisji dwutlenku węgla.

Francja pójdzie śladem Austrii?

REKLAMA

Niewykluczone zresztą, że planowane restrykcje będą dopiero początkiem walki z emisją CO2 przez lotnictwo komercyjne. Minister środowiska nie ukrywa, że jest zapatrzona w Austriaków, którzy niedawno dorzucili do cen biletów za loty poniżej 350 km dopłatę w wysokości 30 euro i 40 euro na loty poza granice kraju. Jeszcze wyższe opłaty wprowadzili Szwajcarzy. W zależności od długości lotu pasażerowie będą musieli dodatkowo wysupłać od 30 do 120 franków (czyli do 500 zł).

Swoisty ekopodatek staje się zresztą w Europie coraz popularniejszym rozwiązaniem. Państwa członkowskie nie mogąc doczekać się regulacji na poziomie unijnym, wprowadzają opłaty na własną rękę. Niemcy po wielu apelach do Komisji Europejskiej podnieśli opłaty za loty od 5,53 euro na trasach wewnątrz UE do 59,43 euro na połączeniach transkontynentalnych – 59,43 euro. Podatek w wysokości kilku euro od przyszłego roku chce także wprowadzić Holandia.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA