REKLAMA

Jeżdżą? Jeżdżą, więc w czym problem? Volkswagen odrzuca pozew zbiorowy ws. dieselgate

Zarzuty prokuratorskie dla prezesa i szefa rady nadzorczej? Bzdura, obaj zostają na stanowiskach. Pozew zbiorowy właścicieli diesli z oszukańczym oprogramowaniem? Przecież jeżdżą tymi autami codziennie, niech się nie wygłupiają. Volkswagen chyba ma już dość bycia chłopcem do bicia i po kilku latach posypywania głowy za dieselgate na swoje nowe problemy prawne reaguje z rosnącym zniecierpliwieniem.

Afera Volkswagena. Producent odrzuca pozew zbiorowy, nie ma sobie nic do zarzucenia
REKLAMA

Prawie pół miliona właścicieli samochodów z silnikami TDI w Niemczech idzie na sądową wojnę z koncernem z Wolfsburga, domagając się finansowej rekompensaty za to, że sprzedał im samochody, które zostały zaprojektowane tak, by oszukiwać podczas testów emisji spalin.

REKLAMA

Bizblog.pl poleca:

Jak informuje Reuters, w poniedziałek odbyło się pierwsze posiedzenie sądu w Brunszwiku w tej sprawie. Prowadzący rozprawę sędzia wezwał spółkę do ugody z uczestnikami pozwu zbiorowego, ale ta stanowczo odmówiła.

Te samochody są prowadzone codziennie przez setki tysięcy klientów, dlatego uważamy, że nie można mówić o żadnej ich szkodzie i nie ma podstaw do składania skarg

- oświadczył przedstawiciel Volkswagena.

Na takie ocierające się o arogancję stwierdzenia niemiecki koncern nie mógłby sobie jednak pozwolić w Stanach, gdzie już w 2016 roku bez szemrania odkupił od swoich klientów około 350 tysięcy samochodów. Do dzisiaj te warte kiedyś około 7,5 mld dol. auta są składowane na 37 gigantycznych pustynnych parkingach cmentarzyskach:

Pozew po czterech latach

Zorganizowanie i złożenie pozwu zbiorowego umożliwiły dopiero zeszłoroczne zmiany w niemieckim prawie. Po raz pierwszy dopuszczono możliwość składania takich pozwów przez organizacje obrony praw konsumentów, a nie tylko przez samych konsumentów. W tym przypadku pozew złożyła federacja VZBV.

Z takim pozwem zbiorowym Volkswagen musiał się liczyć, po tym, gdy w 2015 roku przyznał się do instalowania w milionach samochodów z silnikami diesla oprogramowania, które służyło do oszukiwania podczas badań homologacyjnych.

Podczas testów na hamowni emisja szkodliwych substancji była tak niska, że producent nawet ukuł slogan "TDI clean diesel", mając pełną świadomość, że podczas normalnej eksploatacji silniki przekraczają normy nawet kilkudziesięciokrotnie.

Ugoda w USA kosztem 25 miliardów dolarów

W Stanach Zjednoczonych prawa konsumenta są na zupełnie innym poziomie niż w Niemczech czy gdziekolwiek indziej w Europie, dlatego Volkswagen po przyznaniu się do oszustwa musiał odkupić od swoich klientów większość felernych tedeików i wypłacić im sowite rekompensaty. Kosztowało to koncern, bagatela, 25 mld dol.

Choć przytłaczająca większość samochodów z problematycznymi silnikami TDI została sprzedana w Europie, na Starym Kontynencie klimat prawny jest dla Volkswagena zdecydowanie korzystniejszy. Spółka musiała wprawdzie wprowadzić zmiany w oprogramowaniu silników, ale żądania wypłaty pieniędzy klientom stanowczo odrzuca.

Dotychczasowy łączny koszt kar i innych wydatków związanych ze skandalem kosztował już Volkswagena 30 miliardów euro, ale to z pewnością jeszcze nie koniec kosztów koncernu w związku z aferą.

Pieniędzy od spółki domagają się nie tylko klienci, ale także udziałowcy Volkswagena. W odrębnym pozwie zbiorowym domagają się od spółki 9 mld euro zadośćuczynienia za straty, jakie ponieśli w wyniku załamania wartości akcji spółko po ujawnieniu skandalu.

Prezes z zarzutami, ale pozostaje na stanowisku

W zeszły wtorek zarzut manipulacji akcjami w związku z tą aferą usłyszeli z ust niemieckich śledczych urzędujący prezes Volkswagen Group Herbert Diess, szef rady nadzorczej Hans Dieter Pötsch, a także były prezes Martin Winterkorn.

REKLAMA

Niemiecka prokuratura zarzuca całej trójce, że jako czołowi menedżerowie spółki nie poinformowali wystarczająco wcześnie udziałowców o skandalu z manipulowaniem wynikami emisji spalin w USA.

W odpowiedzi Volkswagen wydał oświadczenie, w którym ocenił, że zarzuty prokuratury są bezzasadne, a rada nadzorcza spółki zadeklarowała pełne poparcie dla menedżerów, którym postawiono zarzuty. Zarówno Diess, jak i Pötsch nadal piastują swoje obowiązki.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA