PayPal wprowadza kontrowersyjne zmiany dotyczące zwrotów prowizji. Przedsiębiorcy wściekli
Sprzedawców, którzy przyjmują płatność za pomocą PayPala, czeka niebawem mocno nieprzyjemna niespodzianka. Spółka zdecydowała się wprowadzić, a dokładniej – przywrócić, zasadę, dzięki której przedsiębiorcy korzystający z systemu dostawali zwrot prowizji, po tym, jak ich klient zdecydował się oddać zamówiony towar.
Po raz pierwszy próbę wprowadzenia takiej opłaty PayPal podjął w kwietniu 2019 r. Efekt? Protesty przedsiębiorców i powrót do starego sposobu rozliczania się z użytkownikami.
Zwrot towaru? PayPal zmartwienie sprzedawcy
Tym razem PayPal nie ma zamiaru się cofać. Firma ogłosiła, że od 11 października będzie zatrzymywać całość prowizji od transakcji, która wynosi 2,9 proc. – pisze „The Verge". Klientowi nic rzecz jasna nie grozi. Zgodnie z prawem konsumenckim odstąpi od umowy zawartej na odległość. Ma na to 14 dni.
Ze sprzedającym sytuacja ma się zgoła inaczej. Niespełna 3 proc. na jednej transakcji to być może niewiele, ale jeżeli pomnożyć to razy 100/1000/10000 (niepotrzebne skreślić) zamówień, to pojawia się dość istotny problem. Tym bardziej, że internauci coraz częściej zwracają zakupy. Według Barometru E-shopper 2018 klienci decydują się na rezygnację z co 10. zamówienia. To o 4 punkty procentowe więcej niż rok wcześniej.
Ten trend będzie się prawdopodobnie jeszcze nasilał. Wśród tzn. nowych klientów, czyli takich, którzy swojego pierwszego zakupu w sieci dokonali w ciągu ostatnich 2 lat, ten odsetek przekracza 20 proc.
PayPal nie widzi problemu
Dlaczego więc PayPal zdecydował się na tak ryzykowny ruch?
Nowa polityka PayPal może jednak dziwić ze względu na rosnącą konkurencje. Na rynku mocno rozpycha się przecież jego dużo młodszy rywal Stripe, a apetyty na przejęcie klientów PayPala ma też Square i Amazon.