REKLAMA

Stripe wchodzi do Polski. Jego założyciele to najmłodsi miliarderzy świata, na początku pomógł im Elon Musk

Niespełna 10 lat temu dwaj bracia Patrick i John Collisonowie (na zdjęciu) stworzyli zintegrowany system płatności online. Dzięki niemu programiści w ciągu kilku minut mogą stworzyć bramkę płatności i przyjmować przelewy z całego świata. W czasach, w których Stripe pojawił się na rynku, zajmowało to firmom długie miesiące, dzięki czemu startup z miejsca zrobił furorę. We wrześniu 2019 r. Stripe pojawi się w końcu w Polsce.

Stripe wchodzi do Polski
REKLAMA

Szybkość i wygoda korzystania z narzędzi Stripe’a sprawiły, że szybko zainteresowali się nią giganci z Doliny Krzemowej, a na inwestycje w jego rozwój zdecydował się m.in. Pieter Thiel i Elon Musk. Firma braci Collisonów coraz częściej porównywana jest do o kilkanaście lat starszego PayPala. Z okazji debiutu nad Wisłą rozmawiamy z przedstawicielem Stripe, Felixem Huberem.

REKLAMA

Adam Sieńko, Bizblog.pl: Stripe do tej pory kojarzyłem głównie za sprawą założycieli Johna i Patricka Collisonów, których obwołano najmłodszymi self-made miliarderami na świecie (stali się nimi, mając odpowiednio 26 i 28 lat). Miałeś okazję ich poznać?

Felix Huber, przedstawiciel Stripe na region CEEMEA: Oczywiście, że tak. Zostałem zatrudniony jako setna osoba w firmie. Patricka poznałem 6 lat temu w Berlinie. A potem po zatrudnieniu przez kilka lat raportowałem do Johna. Formalnie był moim szefem. Współpracowałem z nimi dość blisko.

Zastanawia mnie, jakie cechy charakteru pozwoliły im zajść w tak młodym wieku aż tak wysoko.

Zacznijmy może od tego, że dołączyłem do firmy, gdy była znacznie mniejsza niż obecnie. Nie byliśmy tak widoczni jak dzisiaj, gdy jesteśmy już obecni w wielu krajach na świecie. Myślę, że i wtedy i teraz najważniejsze były takie cechy jak pokora, rozwaga i umiejętność analitycznego myślenia.

Jakiś przykład?

Nie mają jeszcze 30 lat, ale rozwagą nie ustępują starszym przedsiębiorcom. Myślą o wartościach, zachowują ostrożność przy zatrudnianiu nowych pracowników.

Co do tego drugiego – myślę, że są w tym naprawdę dobrzy i to nie tylko w momencie rekrutacji. Dbają o to, by pracownicy dobrze czuli się w firmie. Zależy im – myślę, że tak można byłoby to pokrótce opisać.

Słyszałem, że przy rekrutacji obowiązuje zasada: jeżeli współpracownicy nie będą chcieli wyjść z tobą w sobotę, nie licz na angaż.

Dopasowanie do kultury organizacyjnej jest bardzo ważne. Możesz mieć bogate CV, w którym stoi, że skończyłeś prestiżową uczelnię i masz na koncie sukcesy zawodowe, ale jeżeli uznamy, że twoje cechy charakteru nie są zbieżne z filozofią firmy, to pewnie nie dostaniesz posady. Chcemy, by nasi pracownicy czuli się ze sobą dobrze.

Szczerze? Jeżeli wystarczająco długo szukasz, w końcu znajdziesz wiele osób, które są dobre w tym co robią. Ale to minimum. Ważne są też umiejętności miękkie np. umiejętność zarządzania ludźmi.

Osobowość może się okazać ważniejsza niż umiejętności?

Nie do końca. Musisz mieć pewien zestaw umiejętności, by w ogóle zasiąść z rekruterem do stołu. Ale gdy już ci się uda tam znaleźć, okazuje się, że musisz mieć coś do powiedzenia. Czy myślisz krytycznie, masz jakieś przemyślenia i obserwacje, czy od lat wykonujesz pracę bez głębszego zastanowienia.

 class="wp-image-977457"

To co konkretnie jest dla was ważne?

Kwestionowanie, myślenie, umiejętność skupienia się na pryncypiach. To zagwarantuje, że będziemy razem budować nasz produkt w ten sam sposób. Chodzi o to, że musisz zastanawiać się, co użytkownik chce zrobić, jakie problemy przed sobą napotyka. Dopiero na tym poziomie jesteśmy w stanie zbudować coś innowacyjnego.

Co was odróżnia od konkurencji?

Gdy Stripe wystartował, nie byliśmy pierwszą firmą, która zajmuje się płatnościami online. A już dzisiaj tym bardziej, tak nie jest. (śmiech) Myślę, że odróżniamy się od konkurencji w kilku obszarach. Po pierwsze – jesteśmy mocno skoncentrowani na deweloperach. John i Patrick to w końcu software deweloperzy. Robimy produkt od deweloperów dla deweloperów.

Druga rzecz -  od samego początku działamy na skalę globalną. To dla nas bardzo ważne. Tak jak wspominałem, zostałem zatrudniony jako setny pracownik. W tym samym czasie rekrutowaliśmy już w Niemczech, Japonii czy Australii.

A z punktu widzenia przedsiębiorcy?

Polskie firmy, jeżeli chcą odnosić sukcesy, muszą wychodzić za granicę. Będziemy pomagać im w rozwoju. Na każdym rynku, na którym jesteśmy obecni, jesteśmy wciąż jedną organizacją i współpracujemy z firmą na podstawie tej samej umowy. Obsługujemy waluty z ponad 130 krajów świata. Ale niezależnie od tego, skąd przyjdzie przelew, polska firma może mieć pewność, że dostanie pieniądze w złotówkach.

Inna sprawa, że część odpowiadająca za płatności, to tylko jeden z elementów naszej oferty. Mamy narzędzia do fakturowania i system wykrywający oszustwa internetowe.

I narzędzie do wypłacania pensji pracownikom…

To nie musi być dokładnie pensja, chodzi o każdy rodzaj wypłaty. Równie dobrze możemy mówić o zamówieniu jedzenia na wynos albo opłacie za car sharing.

A jak robicie na tym pieniądze?

U naszej konkurencji masz opłaty minimalne albo miesięczne. U nas to dużo prostsze. Opłata to niewielki procent od wysokości transakcji. Zarabiamy pieniądze, gdy firma korzystająca ze Stripe też je zarabia.

Europa Wschodnia, Bliski Wschód, Afryka - jesteś odpowiedzialny za bardzo różnorodne rynki. Czy one mają ze sobą coś wspólnego?

Myślę, że pod wieloma względami różnią się od siebie. To młode rynki, więc siłą rzeczy nie są tak duże, jak te we Francji czy Wielkiej Brytanii. Ale tempo wzrostu jest wyższe. Oczywiście te rynki różnią się też między sobą. Polska to nie Estonia, a Estonia to nie Izrael. To, co je łączy, to wysoka liczba zdolnych inżynierów.

Moim zdaniem to bardzo zachęcające. Uważam, że Polska po Rosji i Chinach jest najlepszym miejscem do szukania specjalistów. A to bardzo ważne, jeżeli chcesz budować z sukcesem swoją firmę technologiczną. Dlatego jestem nastawiony bardzo optymistycznie.

REKLAMA

Biorąc pod uwagę, że obsługujecie już takich gigantów jak Facebook czy Amazon, polski rynek jest jeszcze wzywaniem?

Zaczęliśmy od małych tech-startupów i doszliśmy do największych firm na świecie. Ekspansja jest co do zasady bardzo trudna i wymagająca. Dla większości dużych firm wejście na nowy rynek oznacza mniej więcej: musimy przetłumaczyć stronę internetową i zatrudnienia nowych ludzi. My myślimy trochę inaczej. Staramy się zrozumieć otoczenie regulacyjne, uregulowania prawne, infrastrukturę bankową. Ja sam najchętniej widziałbym Stripe na całym świecie już jutro (śmiech).

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA