Rząd zlitował się nad turbinami. Przywiązanie do zasady 10H pokonały pieniądze z KPO
Rząd w końcu przyjął nowelizację ustawy antywiatrakowej zawierającej szkodliwą zasadę 10H, która od 2016 roku hamowała rozwój energetyki wiatrowej. Modyfikacja przepisów odległościowych to jeden z kamieni milowych, których wykonanie odblokuje kasę w ramach Krajowego Planu Odbudowy.
Dołącz do Amazon Prime z tego linku, skorzystaj z promocji (30 dni za darmo) i kupuj taniej podczas pierwszego Amazon Prime Day w Polsce.
Przypomnijmy: zasada 10H wprowadziła już w 2016 r. regułę, wedle której wiatraki nie mogą powstawać w mniejszej odległości od zabudowań niż 10-krotność ich całkowitej wysokości. Eksperci są zgodni, że takie regulacje prawne blokują nawet 99 proc. inwestycji związanych z lądową energetyką wiatrową w Polsce. Rządzący przez lata udawali, że jest inaczej i nowelizację tych przepisów tylko przekładali w czasie. Ale jak napędzane przez kryzys energetyczny ceny gazu i węgla przebiły sufit, to trudno było dalej brnąć w tę antywiatrakową retorykę.
Ale tak naprawdę los zasady 10H był przesądzony po tym, jak okazało się, że modyfikacja tej ustawy stanowi jeden z kamieni milowych i od jego realizacji zależy, czy dostaniemy pieniądze z KPO, czy nie. Wtedy stało się jasne, że dotychczasowy upór Solidarnej Polski, współtworzącej razem z PiS Zjednoczoną Prawicę, która w ostatnim czasie kreuje się na jedynego obrony polskiego węgla, tej próby nie wytrwa. I tak też się stało.
Zasada 10H: rząd już swoje zrobił, teraz Sejm
Modyfikacja zasady 10H była przekładana w czasie co najmniej kilka razy. Zawsze powtarzał się ten sam mechanizm. Ktoś z reprezentantów gabinetu Mateusza Morawieckiego twierdził, że to bardzo oczekiwana nowelizacja, do której niebawem dojdzie. I zaraz potem o wszystkim zapominano i tylko wydłużała się lista niedomkniętych w ten sposób terminów. Ale jak wyszło na jaw, że zniesienie zasady 10H stanowi jeden z kamieni milowych, od którego realizacji Komisja Europejska uzależnia wypłacenie Polsce pieniędzy w ramach KPO – było już jasne, że więcej tego typu planowanych opóźnień nie będzie.
I rzeczywiście: koniec końców rząd przyjął nowelizację regulacji wiatrowych, co sprowadza się głównie do modyfikacji zasady 10H. Zgodnie z zaproponowanymi zmianami to samorządowcy będą – w ramach Miejscowych Planów Zagospodarowania Przestrzennego – decydowali o lokalizacji inwestycji wiatrowych. Z zastrzeżeniem, że minimalna odległość turbin od budynków musi wynosić minimum 500 metrów. Utrzymano jednak zakaz dla elektrowni wiatrowych w parkach narodowych, rezerwatach przyrody, parkach krajobrazowych i na obszarach Natura 2000. Teraz nad tymi propozycjami legislacyjnymi pochyli się Sejm, a na koniec czeka podpis prezydenta.
Wiatrowe miliardy czekają
Zdaniem przedstawicieli PSEW w ciągu najbliższych 10 lat Polskę mogą zalać miliardy złotych z wiatrowych inwestycji. Dlatego krok rządu jest bardzo ważny, ale liczą się też te kolejne.
Z kolei Jan Ruszkowski, ekspert Konfederacji Lewiatan, zwraca uwagę, że już przez zasadę 10H zmarnowaliśmy kilak bezcenny lat. W tym czasie ani nie inicjowano nowych projektów wiatrowych, ani nie zwiększano mocy istniejących turbin. Ale modyfikacja tych regulacji to jeszcze nie wszystko.
Publikacja zawiera linki afiliacyjne Grupy Spider's Web.