Czeskie kopalnie pójdą szybciej pod nóż niż u nas. Pracę straci 1500 Polaków
Nasi południowi sąsiedzi coraz poważniej rozważają plan, w którym jedyny producent węgla kamiennego zamyka swoje kopalnie najpóźniej w 2022 r. Zawsze to lepsze rozwiązanie patowej sytuacji niż bankructwo.
Wychodzi na to, że już nie tylko nasi górnicy mogą się powoli rozglądać za nową pracą. Jeszcze szybciej na bezrobociu mogą znaleźć się Polacy zatrudnieni w Kopalniach Ostrawsko-Karwińskich. To ok. 1,5 tys. ludzi, którym w ten weekend ktoś bardzo zepsuł nastrój. Wszystko za sprawą zapowiedzi jedynego producenta węgla kamiennego w Czechach - spółki OKD, która prowadzi wydobycie w rejonie ostrawsko-karwińskim. Jej przedstawiciele stwierdzili, że coraz poważniej trzeba brać pod uwagę scenariusze, w którym firma zamyka wszystkie swoje kopalnie z końcem 2021 lub 2022 r.
Od 2018 r. właścicielem OKD jest spółka Prisko - w 100 proc. należąca do czeskiego Skarbu Państwa. Tak więc plan zamykania kopalni u naszych południowych sąsiadów to tak naprawdę inicjatywa rządu. Chociaż premier Czech Andrej Babiš jeszcze w grudniu rok temu zapewniał, że chce, żeby kopalnie OKD działały jak najdłużej. Ale i lecące na łeb i szyję zapotrzebowanie energetyczne, wywołane lockdownem i coraz większy upór Brukseli, żeby jak najszybciej iść w zielone spowodowały zmianę stanowiska czeskiego rządu.
Zamykanie kopalni lepsze niż bankructwo
OKD, która w pięciu zakładach wydobywczych zatrudnia ok. 8,5 tys. pracowników, z czego co najmniej 1,5 tys. to Polacy, znalazła się na skraju. Pandemia i regularnie spadające ceny węgla spowodowały ogromne problemy finansowe firmy. W czerwcu szefostwo spółki nie miało innego wyjścia jak prosić rząd o pomoc: chodziło o 1,2 mld koron. Potem doszły kolejne 600 mln koron i skończyło się na roszczeniach opiewających na przeszło 1,8 mld koron. Tylko, że taka polityka na dłużej nie przyniesie żadnych korzyści. To droga tylko w jedną stronę. Dlatego rząd Czech rozważa, czy może nie lepiej zamknąć do dwóch lat wszystkie kopalnie.
Żeby przejść przez ten proces w miarę jednak suchą stopą rząd chce wzmocnić kapitałowo spółkę Prisko, żeby były pieniądze na dalsze działanie, w tym być może konieczne rozpoczęcie procesu likwidacji.
Biorąc pod uwagę, że natychmiastowe zamknięcie lub bankructwo OKD byłoby niekorzystne dla Republiki Czeskiej i spowodowałoby bezpośrednie bezpośrednie koszty wprowadzenia spowolnienia w kopalniach OKD oraz inne koszty pośrednie rzędu miliardów koron, wzmocnienie kapitału Prisko i zabezpieczyć fundusze na dalsze działania - uważane za najlepsze możliwe rozwiązanie
- komunikują służby prasowe czeskiego rządu.
Związkowcy obronią czeskie kopalnie? Jacy związkowcy?
Sytuacja finansowa OKD faktycznie nie jest do pozazdroszczenia. I tak jak w przypadku Polskiej Grupy Górniczej nie widać żadnych nadziei na jej poprawę. Jeszcze 2018 r. OKD zamykała zyskiem netto na poziomie 2 mld koron. Potem było już tylko gorzej. Ubiegły rok firma zakończyła stratą 861 mln koron. A tylko w okresie od stycznia do maja 2020 r. spółka straciła ok. 2 mld koron. Spada również wydobycie. W tym roku ma być mniejsze o 40 proc. w porównaniu z ubiegłorocznym. To przeszło 2 mln ton węgla. Nie pomaga też sama cena surowca. Czeski rząd wylicza, że od początku roku spadła o jakieś 30 proc.
Czy polscy górnicy zatrudnieni w OKD wzorem kolegów z Polski zamierzają też zorganizować sprzeciw? W tym przypadku lepiej na to nie liczyć. Górnicze życie związkowe w Czechach jest na zupełnie innym poziomie niż w naszym kraju. Wszystko w rękach czeskich polityków. Jeżeli nie zabraknie mu w tym względzie determinacji może to w jeszcze gorszym świetle stawiać Warszawę.