Z 500+ została tylko nazwa. Zobacz, jak inflacja zmasakrowała sztandarowy program PiS
Inflacja w marcu poszybowała w dwucyfrowe rejony, a Polacy pewnie nerwowo chwytają się za portfele. Słusznie, bo nagły wzrost cen spowodował, że wartość programu 500+ spadła poniżej psychologicznej granicy. Gdyby rząd chciał wyrównać spustoszenie, jakie wzrost cen wywołał w kieszeniach beneficjentów tego programu, musiałby dołożyć ponad 100 zł na każde dziecko.
Program 500+ został wprowadzony przez Prawo i Sprawiedliwość 1 kwietnia 2016 r. Obchodzimy więc jego szóstą rocznicę. Przez ten czas wartość wypłat ulegała lekkiej erozji, co było naturalne biorąc pod uwagę, że ceny towarów i usług rosły w tym czasie o kilka procent rocznie.
W marcu ubiegłego roku, a więc pięć lat po inauguracji programu 500+ świadczenie było realnie warte ledwie 445 zł, o czym pisało money.pl. Sytuacja zmieniła się diametralnie w kolejnych miesiącach. Drastyczny skok cen sprawił, że w ciągu kolejnych 12 miesięcy świadczenie straciło na wartości drugie tyle.
Dokładniejszych szacunków dokonał Rafał Hirsch. Na wykresie widzimy, że wartość 500+ spadła już poniżej 400 zł. To oznacza, że w ciągu sześciu lat tzw. podatek inflacyjny wyjął z kieszeni Polaków 100 zł z 500 zł, jakie jest przyznawane na każde dziecko.
Czas na waloryzację dla rodziców
Co musiałby zrobić PiS aby polskie rodziny nie odczuły skutków wzrostu cen? Proste - dokonać waloryzacji, o której pisała kilka miesięcy temu Agata. Na ten moment rząd musiałby podnieść wartość wypłat do 630 zł na dziecko. Tak, nie przewidziało wam się - 630 zł to nowe 500+.
Zmiana nazwy programu na 630+ miałaby jednak jedną poważną wadę. W marcu inflacja przekroczyła 10 proc., a ekonomiści są zdania, że nie jest to jednorazowy wybryk i powinniśmy się przyzwyczajać do dwucyfrowego wzrostu cen. Jeszcze w grudniu 2021 r. na pokrycie strat inflacyjnych wystarczyłoby równe 600 zł. Kolejne 30 zł dołożył nam więc zaledwie jeden kwartał.
To może od razu 700+? Jest szansa, że do końca roku nie zdążyłoby się zdewaluować, tak bardzo, by Polacy mogli narzekać na to, że realnie ubożeją. Takie rozwiązanie jest jednak mało prawdopodobne, choć Polacy przyjęliby je na pewno z otwartymi rękoma. Jedno jest za to pewne - 500+ jest tym samym programem co w 2016 r. już tylko z nazwy.