Czesi żądają wybudowania zielonego wału na granicy z Polską. A my na to: Takiego wała!
Czesi w sprawie szczegółów długiego na kilometr muru roślinnego, który ma ich oddzielać od kopalni w Turowie odsyłają nas do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska we Wrocławiu. Tyle że tam nic nie wiedzą.
Wybudowanie obsadzonego roślinnością muru ziemnego, długiego na kilometr, wzdłuż drogi Opolno Zdrój – Sieniawka to jeden z warunków postawionych przez Czechów podczas rozmów „ostatniej szansy”, które poświęcone były „ochronie czeskich obywateli, na których życie przygraniczne ma wpływ rozbudowująca się kopalnia węgla brunatnego Turów”.
Jak od początku przekonuje nas czeskie Ministerstwo Środowiska, budowa tego wału ochronnego miała być dogadana już w 2019 r. podczas jednego ze spotkań przedstawicieli polskiej kopalni z mieszkańcami Uhelnej. Dopytywani o to polski resort klimatu i środowiska, a także właściciel kopalni w Turowie Polska Grupa Energetyczna udają, że nie wiedzą, o co chodzi.
Czyżby więc nasi południowi sąsiedzi bujali w obłokach na tyle wysoko, że zakrzywiają rzeczywistość? Nic z tych rzeczy.
Wał na granicy z Czechami? Pierwsze słyszymy
Wał ziemny jest częścią proponowanych środków kompensacyjnych w ramach polskiego procesu OOŚ (ocena oddziaływania na środowisko - red.). Najlepiej w tej sprawie kontaktować się z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska we Wrocławiu
– twierdzi uparcie Dominika Pospisilova z czeskiego Ministerstwa Środowiska.
Pytanie o oddzielający Czechów od Turową mur ślemy do stolicy Dolnego Śląska. I okazuje się, że w tamtejszym RDOŚ nikt o żadnym wale nic nie słyszał. Instytucja już miesiąc temu wydała dla kontynuacji eksploatacji węgla brunatnego w kopalni Turów decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach.
W decyzji tej nałożono na inwestora szereg warunków i ograniczeń, które musi spełnić i dotrzymać, aby mógł kontynuować działalność. Wśród tych warunków nie ma obowiązku wykonania takiego wału
– przyznała Katarzyna Łapińska, zastępca Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska we Wrocławiu.
Dodała, że „nie można jednak wykluczyć, że kopalnia Turów podejmuje lub zamierza podjąć inne (niezwiązane z procedurą środowiskową) działania”.
Co na to PGE?
Dlaczego Czesi czują się lekceważeni?
Zamieszanie wokół wału roślinnego oddzielającego kopalnie w Turowie od Czechów jest kolejnym elementem tworzonej od miesięcy układanki. Nasi południowi sąsiedzi narzekają na to, że Polskę ich środowiskowe problemy związane z wydobywaniem w Turowie węgla interesują tyle, co zeszłoroczny śnieg. Nie było z naszej strony żadnej reakcji po tym, jak Czesi już 30 września 2020 r. wnieśli skargę w tej sprawie przed Komisję Europejską. Na spotkanie organizowane w Brukseli polski rząd nie wysłał nikogo.
Późniejsze wspólne oświadczenie czeskiego Ministerstwa Środowiska, Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Regionu Libereckiego oceniało polskie stanowisko jako „całkowicie nieadekwatne i nie do przyjęcia”.
Potem nasi południowi sąsiedzi skarżyli się, że na rozmowy z ich ministrami wysyłamy szeregowych posłów. I w końcu jeszcze jest długi na kilometr wał roślinny. Strona czeska utrzymuje, że takie zobowiązanie podjęliśmy już w 2019 r. A teraz Polacy udają, że nie wiedzą, o co chodzi.