Rozczarowani pogodą? No to szykujcie się, nadchodzą upały, jakich świat nie widział
Powinniśmy przyzwyczajać się do myśli, że globalny wzrost temperatur będzie dla nas zabójczy. I to nie za 50 czy 100 lat. Efekty zmian klimatu będziemy obserwować coraz częściej. I choć 2021 r. w naszym kraju może wydawać się wyjątkowo zimny, to już wkrótce to się zmieni.
Światowa Organizacja Meteorologiczna (WMO) prognozuje, że co najmniej jeden z najbliższych pięciu lat będzie rekordowy pod względem temperatury na Ziemi od momentu rozpoczęcia pomiarów. Poprzedni rekord, co jest dość znamienne, należy do 2016 r. Następny w kolejności był… 2020 r., a na trzecim stopniu podium jest… 2015 r. WMO twierdzi, że prawdopodobieństwo pobicia rekordu to 90 proc.
Konsekwencje ocieplania się klimatu to m.in. zwiększenie częstotliwości występowania ekstremalnych zjawisk pogodowe, wymieranie gatunków zwierząt i podnoszenie się poziomu wód. To wszystko z punktu widzenia „tu i teraz” może wydawać się dość abstrakcyjne. Dlatego przygotowałem też jeden konkret.
Globalne ocieplenie niesie śmierć
Chodzi o zgony wywołane wysokimi temperaturami. Badanie opublikowane właśnie w czasopiśmie „Nature Climate Change” objęło 732 lokalizacji w 43 krajach na wszystkim kontynentach poza Antarktydą. Naukowcy ustalili, że 37 proc. zgonów związanych z upałami można bezpośrednio przypisać globalnemu ociepleniu.
Ich zdaniem w tym wypadku problemem nie jest wzrost temperatur, a nękające świat fale upałów. Mają się one przyczyniać do 100 tys. nadmiarowych zgonów rocznie. Jeszcze wyższą liczbę podaje amerykański Instytut Pomiarów i Oceny Stanu Zdrowia (IHME), oceniając, że chodzi nawet o 300 tys. osób rocznie.
Według oficjalnych danych covid w ciągu roku przyczynił się do śmierci 3,5 mln osób. Za pięć lat możemy mieć co najmniej 1,5 mln ofiar globalnego ocieplenia. To dość ostrożne szacunki, bo odwołujemy się do lat minionych, a zdaniem badaczy ma być przecież co raz cieplej. Rzeczywista liczba zgonów będzie zapewne zdecydowanie wyższa. I w przeciwieństwie do pandemii, z czasem będzie rosnąć, a nie maleć.
Zmiany klimatu przyspieszają
W kontekście przyszłości bardziej martwi co innego. Kilka lat temu IPCC określiła wzrost temperatury o 1,5 st. od czasów rewolucji przemysłowej za graniczny. To znaczy taki, który może spowodować nieodwracalne zmiany w środowisku. Rośnie też ryzyko, że stracimy kontrolę nad emisją dwutlenku węgla do atmosfery, a zmiany klimatu mogą stać się samonapędzającą się maszyną. Lodowce zaczną emitować metan do atmosfery, oceany będą spowalniać absorpcję CO2 aż w końcu dotrzemy do momentu, w którym bilans zrobi się dla nas niekorzystny.
Każde dodatkowe ocieplenie, szczególnie w przypadku przekroczenia 1,5 st., podnosi ryzyko długotrwałych i nieodwracalnych zmian, takich jak utrata niektórych ekosystemów
– tłumaczył jeden z członków badania IPCC Hans-Otto Poertner
W jakim punkcie jesteśmy obecnie? Właściwie dobijamy do punktu krytycznego. W 2020 r. temperatura była o 1,2 st. wyższa. WMO zakłada, że między 2021 r. a 2025 r. średnie wskazania termometrów będą wyższe od 0,9 st. do nawet 1,8 st. Celsjusza.