Ta firma kryzys wizerunkowy ma we krwi. Bestialski mord Khashoggiego prezes Ubera nazwał błędem
Dara Khosrowshahi miał być takim anty-Kalanickiem, prezesem, który definitywnie zamknie rozdział niekończących się afer toczących spółkę. Nawet nieźle mu szło, ale jego po ostatniej wypowiedzi na temat zamordowanego saudyjskiego dysydenta Jamala Khashoggiego firma znowu weszła w ostry tryb crisis management.
Fot. Flickr/Fortune Brainstorm TECH (CC BY-NC-ND 2.0)
Kontrowersyjna wypowiedź szefa Ubera padła w poniedziałek podczas wywiadu dla „Axios on HBO”. Dara Khosrowshahi nazwał morderstwo Khashoggiego błędem i dodał, że jego firma też je popełnia. Jako przykład podał śmiertelne potrącenie pieszej przez autonomiczny pojazd Ubera.
Do zabójstwa Jamala Khashoggiego, znanego saudyjskiego dysydenta, stałego felietonisty „Washington Post”, doszło w październiku zeszłego roku w konsulacie Arabii Saudyjskiej w Stambule. Skrajnie bestialskiego mordu dokonała grupa agentów saudyjskich.
Mord polityczny jako błąd
W jaki sposób szef firmy, która zajmuje się przewozami pasażerskimi i dowozem żywności, w ogóle wszedł na tak grząski polityczny grunt? Właściwie nie miał wyjścia - jednym z głównych udziałowców Ubera jest państwowy saudyjski fundusz inwestycyjny, co - szczególnie po zabójstwie Khashoggiego - w USA rodzi pytania natury etycznej.
Jeden z prowadzących program pytał Khosrowshahiego, dlaczego drugi raz z rzędu nie wziął udziału w rządowej konferencji dotyczącej inwestycji zagranicznych. Dziennikarz przypomniał mu, że zeszłoroczną absencję tłumaczył sprawą Khashoggiego i koniecznością poznania faktów na ten temat.
Dara Khosrowshahi odparł, że do Arabii Saudyjskiej nie poleciał, ponieważ w tym czasie odbywało się zebranie rady dyrektorów Ubera. Prowadzący zapytał wtedy, czy przedstawiciel saudyjskiego funduszu powinien w niej zasiadać. Podkreślił, że to człowiek, który pracuje dla rządu, który według CIA odegrał rolę w zabójstwie rezydenta USA.
Saudyjski rząd powiedział, że zrobił błąd. To poważny błąd, my też robiliśmy błędy z samochodami autonomicznymi i teraz zmagamy ze skutkami tego błędu. Ludzie popełniają błędy, ale to nie znaczy, nie nie można im nigdy wybaczyć
- powiedział Khosrowshahi.
Dziennikarz zaoponował, że zleconego przez następcę saudyjskiego tronu, księcia ibn Salmana morderstwa nie można porównywać do wypadku samochodowego. Szef Ubera stwierdził, że szczegółów raportu CIA nie zna, a Arabia Saudyjska jest udziałowcem jak każdy inny.
Autoryzacja wywiadu? Chyba żart
Zaledwie godzinę po wywiadzie Khosrowshahi wysłał do prowadzących program „Axios on HBO” oświadczenie, w którym zapewnił, że użycie przez niego słowa „błąd” w odniesieniu do zabójstwa Jamala Khashoggiego nie odpowiada temu, w co wierzy, a tego morderstwa nie można usprawiedliwiać.
Warto podkreślić, że nie było mowy o żadnej „autoryzacji” wywiadu dla HBO. Nawet jeśli szef Ubera - jak sam twierdzi - jedynie źle dobrał słowa do wyrażenia swych myśli, nie było żadnych cięć czy powtórek i niewygodne dla szefa wartej dziesiątki miliardów spółki wideo poszło w eter.
Jeśli sam udział Arabii Saudyjskiej w akcjonariacie Ubera i członkostwo przedstawiciela tego kraju w radzie dyrektorów spółki nie jest wystarczająco zapalnym tematem dla szefa firmy, jest jeszcze delikatna kwestia jego pochodzenia.
Ucieczka z Iranu
Dara Khosrowshahi urodził się w 1969 r. w Iranie w bogatej rodzinie przedsiębiorców. W 1978 roku musiał wraz z bliskimi uciekać z Iranu przed nadchodzącą rewolucją islamistyczną. Jako bogaci, uprzywilejowani Irańczycy byli naturalnymi wrogami rewolucji. Ich wielki majątek został znacjonalizowany, a stałe schronienie znaleźli w USA. To właśnie w Stanach Dara Khosrowshahi dostał szansę zrobienia wielkiej kariery w biznesie.
Nie chodzi jednak tylko o los dysydenta, ale także o napięcia irańsko-saudyjskie. Oba kraje są największymi konkurentami, a de facto wrogami na Bliskim Wschodzie, co dla Khosrowshahiego musi być poważną komplikacją. Irańczyk kierujący spółką z dużymi saudyjskimi udziałami - to wymaga sporej delikatności. O tym, że z tą delikatnością w wyrażaniu myśli nie można przesadzić, Khosrowshahi właśnie boleśnie się przekonał.
Wpadka Khosrowshahiego to oczywiście inny kaliber i gatunek niż przypadki Travisa Kalanicka, współzałożyciela i wciąż jednego z głównych udziałowców spółki. Wystarczy przypomnieć, że gdy Uber szedł na giełdę po tym, gdy Kalanick w końcu został zwolniony, dużą część 300-stronnicowego prospektu emisyjnego poświęcono byłemu już prezesowi. Amerykański Business Insider pisał nawet, że Uber zrobił sobie z niego worek treningowy, przeciwstawiając obecną kulturę pracy tej, która kwitła za jego rządów.