Nie tylko Czesi mają dość Turowa. Kompleks węglowy na celowniku Niemców
Polska o kopalnię i elektrownię węglową w Turowie w Brukseli musi się bić już nie tylko z Czechami, którzy chcą żegnać węgiel już w 2038 r. Dołączają do nich Niemcy, którzy na razie nas Trybunałem Sprawiedliwości UE nie straszą, ale siedzieć z założonymi rękoma nie zamierzają i być może też to się przed sądem skończy.
Jeżeli polski rząd wymyślił sobie, że naszych południowych sąsiadów koniec końców jakoś udobrucha w sprawie kompleksu węglowego w Turowie i będzie tym samym po sprawie – to można z dużą dozą prawdopodobieństwa wskazywać, że to nietrafiona taktyka.
Nie dość, że Czesi mogą okazać się wyjątkowo nieprzejednani i zgodnie ze swoimi zapowiedziami skierować sprawę do Trybunału Sprawiedliwości UE, to dodatkowo wcale nie jest wykluczone, że pójdą tam pod ramię z Niemcami. Ci mają zaś po swojej stronie coraz solidniejsze argumenty.
Do wcześniejszej ekspertyzy autorstwa niemieckiego Greenpeace i czeskiej kancelarii prawnej Frank Bold dołączają kolejne opracowania geologiczne. Nie bez znaczenia jest też najnowsza publikacja komisji węglowej powołanej przez czeski rząd, która rekomenduje pożegnanie z węglem już w 2038 r.
Turów ma zagrażać wodzie pitnej i nie tylko
Niemcy podkreślają, podobnie jak Czesi, że plany PGE dotyczące rozbudowy kompleksu węglowego w Turowie są niezgodne z europejskim prawem ochrony środowiska. Ekspert energetyczny niemieckiego Greenpeace Karsten Smid uważa, że „każda dodatkowa kopalnia węgla brunatnego dodatkowo napędza kryzys klimatyczny”.
Turów zagraża również dostawom wody i stabilności regionu
– przekonuje.
Geolog Ralf Krupp w raporcie „O transgranicznych skutkach dalszej eksploatacji złoża węgla brunatnego w Turowie” wskazuje na konkretne zagrożenia. Rozbudowa polskiego kompleksu węglowego miałaby spowodować obniżenie poziomu wodonośnego regionu o 20 metrów. Tym samym osiadanie gruntu na terenie obszaru miejskiego Zittau zwiększyłoby się do 1,2 m.
Z kolei kwaśne wody kopalniane z Turowa regularnie zanieczyszczałyby Nysę i Odrę. Ralf Krupp inaczej też wylicza czas potrzebny do zapełnienia 1,5-kilometrowej kopalni. Polski rząd mówi, że zajmie to ok. 35-37 lat. Niemieckie opracowanie wskazuje jednak na znacznie dłuższy okres zajmujący 144 lata - do 2188 r. Trudno więc się dziwić, że burmistrz Zittau Thomas Zenker wzywa rząd federalny to jeszcze większej presji na Polskę.
Niektóre miejsca nie mają już tam dostępu do wody pitnej, w przyszłości problem ten będzie dotyczył około 10 tys. osób
– nie ma wątpliwości Petra Urbanová z kancelarii Frank Bold.
Niemcy też pójdą do TSUE?
Na razie nasi południowi sąsiedzi wymagają pisemnego i jasnego oświadczenia Polski o zapewnieniu Czechom stabilnego źródło czystej wody, czystego powietrze oraz działań zapobiegających skutecznie powstającym w kopalni hałasom. Tamtejszy wiceminister środowiska Vladislav Smrž kolejny raz ostrzega, że bez tego nie ma szans na jakiekolwiek porozumienie. Czesi jeszcze dodają, że jak trzeba będzie, to nie zawahają się i pójdą do TSUE. O prawne reakcji - na tej samej lub innej zasadzie - coraz głośniej mówi się też w Niemczech.
Za takim rozwiązaniem opowiada się m.in. ekspert Greenpeace Karsten Smid. Niemieckiego wniosku do TSUE w sprawie kompleksu węglowego w Turowie nie wyklucza też saksońska eurodeputowana Anna Cavazzini, która namawia do pilnych działań, bo czasu na rozwiązanie tego międzynarodowego kłopotu jest coraz mniej. Jeżeli zaś strona polska nie ustąpi w żadnej mierze, to jej zdaniem „muszą nastąpić działania prawne”. W nieco lżejszym tonie wypowiadają się urzędnicy z Zittau, którym wcale nie zależy na stwarzaniu wrażenia, że chcą pozbawić swoich sąsiadów podstaw do życia. I dają Polsce czas na własne zmiany strukturalne jak np. te mówiące o wycofaniu węgla z Bogatyni już w 2030 r.
Nie zaklinać rzeczywistości
O tym, że atmosfera wokół węglowego Turowa coraz bardziej się zagęszcza, świadczy fakt, że wielu eurodeputowanych, samorządowców i artystów, a także 52 organizacje pozarządowe z Europy w drugiej połowie listopada podpisało apel pn. „Europa i Polska muszą powstrzymać negatywne skutki działalności Turowa oraz zapewnić sprawiedliwość klimatyczną i sprawiedliwy dostęp do wody”.
Dalsze funkcjonowanie odkrywki będzie miało katastrofalne skutki nie tylko dla lokalnych społeczeństw
– przekonuje europosłanka Sylwia Spurek, jedna z sygnatariuszek apelu.
Z kolei Katarzyna Czupryniak z Fundacji „Rozwój Tak – Odkrywki Nie” uważa, że Polska zaklina rzeczywistość, przedstawiając Turów jako wyłącznie swój problem. Jej zdaniem „skutki tego odczuwają także Niemcy i Czesi”.
„Wzywamy Komisję Europejską do niezwłocznego wszczęcia postępowania w sprawie uchybienia przeciwko rządowi polskiemu za nielegalne wydobycie i łamanie dyrektyw unijnych w Turowie oraz do wystosowania żądania przestrzegania przez rząd RP unijnych przepisów i zaprzestania rozbudowy kopalni” – czytamy w apelu.