REKLAMA
  1. bizblog
  2. Energetyka

Polsce grożą drakońskie kary. Stawka zaczyna się od pół miliona za każdy dzień zwłoki

Trybunał Sprawiedliwości UE użył względem kopalni w Turowie środka tymczasowego i nakazał jej natychmiastowe zamknięcie. Premier Mateusz Morawiecki już zapowiedział, że Polska nie zamierza zastosować się do orzeczenia TSUE. Finałem tego nieposłuszeństwa mogą być nie tylko polityczne kuksańce, ale także bolesne kary finansowe.

24.05.2021
17:10
euro-ke-kpo
REKLAMA

Po tym, jak TSUE nakazał natychmiastowe zaprzestanie wydobycia węgla w Turowie, mamy w Polsce do czynienia ze spektaklem politycznym, w którym obowiązuje narracja, że Czesi i Niemcy boją się naszej konkurencji i dlatego zaczęli atakować polską kopalnię w Turowie akurat wtedy, kiedy rząd zdecydował się na przedłużenie jej koncesji do 2044 r. Opozycja zarzuca ekipie premiera Mateusza Morawieckiego brak działania, kiedy Czesi przez kilka miesięcy nie mogli doprosić się o spotkanie w sprawie odkrywki. 

REKLAMA

Kłótnia będzie toczona pewnie kolejnych kilka lat. Tymczasem – moim zdaniem – teraz ważniejsze od ustalenia tego, kto ma rację, jest to, że niewykonanie nakazu TSUE, będzie wiązało się z konsekwencjami finansowymi. I to całkiem sporymi.

Turów: pół miliona złotych kary każdego dnia?

Podstawą prawną do zastosowania przez TSUE środków tymczasowych jest art. 278 i 279 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Co ważne: takie postanowienie ma jedynie skutek tymczasowy i nie wpływa na późniejsze orzeczenie, w którym TSUE merytorycznie rozstrzyga sprawę. Tak więc końcowy werdykt Trybunału może być całkowicie odmienny i nie zgadzać się z argumentacją Czechów. Tyle że zanim to nastąpi, zasądzone przez TSUE środki tymczasowe trzeba wykonać. Nie ma możliwości ich zaskarżenia. Nie jest przewidziane żadne wysłuchanie stron. TSUE za to sam może je zmienić lub uchylić, wyłącznie „ze względu na zmianę okoliczności”. 

Polski rząd, jak wynika z zapowiedzi premiera Morawieckiego, nie ma zamiaru brać pod uwagę środków tymczasowych TSUE dotyczących kopalni w Turowie. Zgodnie z prawem więc Komisja Europejska zacznie monitorować wykonanie wyroku TSUE. A nie widząc jego efektów, może złożyć wniosek o kary finansowe za każdy dzień zwłoki. Jak wysokie? W grę wchodzi co najmniej 100 tys. euro dziennie - taką sankcję zastosowano w przypadku zaskarżonej wycinki Puszczy Białowieskiej. Przy obecnym kursie (za jedno euro trzeba zapłacić ok. 4,49 zł) daje to 449 tys. zł. A że w przypadku Turowa chodzi m.in. o zdrowie i życie ludzkie (na takie zagrożenia powołują się Czesi), finansowe konsekwencje mogą być jeszcze bardziej dotkliwe.

TSUE już pokazał, że potrafi skutecznie karać

Trybunał nie boi się sięgać po surowe kary finansowe. W latach 2000-2018 TSUE wydał 38 wyroków w sprawach podwójnego uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego. Dotyczyło to Grecji, Hiszpanii, Francji, Włoch, Niemiec, Portugalii, Irlandii, Szwecji, Republiki Czeskiej, Belgii, Luksemburga i Słowacji. Najwięcej zapłacili Francuzi, którym za brak prawidłowej kontroli nad połowami niektórych gatunków ryb, Trybunał wystawił rachunek w wysokości 57,77 mln euro za każde sześć miesięcy zwłoki. Do tego Trybunał doliczył jeszcze 20 mln euro kary ryczałtowej.

PGE: nakaz niewykonalny i groźny

Polska na razie stoi na stanowisku, że nie zapłaci ani eurocenta. Bo - jak słyszymy nie tylko od polityków Zjednoczonej Prawicy, ale też przedstawicieli PGE oraz związkowców - Warszawa na tle innych stolic europejskich jest przez TSUE bardzo niesprawiedliwie traktowana.

Mamy do czynienia z pierwszym prawdziwym testem Europejskiego Zielonego Ładu, który miał być oparty na solidarności i sprawiedliwej transformacji energetycznej, a nie programem wspierającym nieuczciwą konkurencję

– uważa Wojciech Dąbrowski, prezes PGE. 

Z kolei eurodeputowana Anna Zalewska wskazuje na możliwość zmiany decyzji TSUE. Jej zdaniem tymi „nowymi okolicznościami”, które miałyby zachęcić Trybunał do modyfikacji swojego stanowiska jest to, że zastosowany środek jest nieproporcjonalny i działa na szkodę środowiska. Burzą się też związkowcy. Jarosław Grzesik, przewodniczący Krajowego Sekretariatu Górnictwa i Energetyki NSZZ „Solidarność”, obecną sytuację porównał do walki Polski w latach 80. ubiegłego wieku do walki z sowieckim okupantem. 

Nie pozwolimy Turowa zlikwidować

– zapowiada Grzesik.

Inni związkowcy, z którymi rozmawialiśmy na temat Turowa, też nie godzą się z takim a nie innym orzeczeniem TSUE. Zastanawiają się jednocześnie, czy obecnym kłopoty nie można było zaradzić wcześniej.

Przecież w Brukseli i z naszymi sąsiadami wszystko miało być załatwione. Tymczasem okazuje się, że to nieprawda. Dlatego od miesięcy przestrzegamy, że podobna sytuacja może mieć miejsce w przypadku umowy społecznej rządu z górnikami, na którą musi zgodzić się Komisja Europejska

– przekonuje Bogdan Tkocz, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w Tauron Serwis.
REKLAMA

Czy polityka pozwoli uciec przed karami od TSUE?

Na razie jest pewne, że brukselscy urzędnicy od początku bacznie się tej sprawie przyglądają. Jak stwierdziła cytowana przez RMF Viviane Loonela, rzeczniczka KE: „Komisja będzie monitorować wykonanie wydanego nakazu”. Z krajowych zaś doniesień wynika, że premier Morawiecki zamierza działać politycznie. Okazją ku temu jest rozpoczynający się dzisiaj dwudniowy szczyt przywódców UE poświęcony transformacji energetycznej i nowemu celowi klimatycznemu. Jak informuje BiznesAlert.pl, być może to spotkanie będzie okazją do rozmów na temat Turowa i skargi Czech w gronie państw Grupy Wyszehradzkiej (Polska, Czechy, Słowacja, Węgry).

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA