REKLAMA

Zaczęło się. Taksówkarze nie wytrzymali i ruszyli w stronę Warszawy

Jak powiedzieli, tak zrobili. Taksówkarze już wcześniej zapowiadali, że w przypadku zignorowania ich postulatów przez członków komisji sejmowych, wznowią protest. Podczas I czytania nie została uwzględniona ani jedna propozycja związkowców więc sznur samochodów ciągnie właśnie w kierunku Warszawy.

Zaczęło się. Taksówkarze nie wytrzymali i ruszyli w stronę Warszawy
REKLAMA
REKLAMA

Pierwszy akt tego dramatu rozegrał się jednak wczoraj. Choć błyskawiczne tempo prac nad nowelizacją ustawy transportowej wskazywało, że postulaty związkowców nie zostaną uwzględnione, wszyscy oczekiwali z zapartym tchem na posiedzenie łączonych komisji. Krótkie, bo 3-godzinne, spotkanie nie przyniosło żadnych rewelacji. Propozycje środowiska taksówkarskiego zostały odrzucone w całości.

To nie zamyka oczywiście procesu legislacyjnego, ale szanse na to, że coś jeszcze drgnie w projekcie są w zasadzie znikome. W rozmowie z Polskim Radiem przewodniczący komisji infrastruktury Bogdan Rzońca dał do zrozumienia, że obecne rozwiązanie jest optymalne bo stanowi kompromis między dążeniami aplikacji przewozowych i taksówkarzami. I sprawia, że warunki gry robią się dla wszystkich takie same.

Związkowcy nie do końca się z tym jednak zgadzają.

Taksówkarze chcieli przecież podtrzymania zaostrzonych warunków uzyskiwania licencji z obowiązkowym taksometrem i egzaminami z topografii na czele. Nie czekając na wyniki II czytania część z nich (bez uwzględniania ze związkami zawodowymi) ruszyła w miasto. Kierowcy wyjechali z Brwinowa około południa i ruszyli autostradą A2 w kierunku Warszawy. Money.pl oceniało, że na trasie było ok. 200 samochodów. To wystarczyło jednak, by stworzyć kilkukilometrowy korek.

Życie po lex Uber

Procedowanie ustawy w jej obecnym kształcie oznacza spore zmiany dla pasażerów, a jeszcze większe dla części kierowców. Nowe prawo zostanie prawdopodobnie uchwalone na przełomie maja i czerwca, w życie wejdzie od początku 2020 r.

W tzw. lex Uber żądania taksówkarzy i platform spotykają się w zasadzie w połowie. Z jednej strony kierowcy nie będą musieli zdawać egzaminów z topografii, a do naliczania opłat będą mogli wykorzystywać aplikację zamiast taksometru. Zniknie również obowiązek wykazywania zabezpieczenia finansowego na samochody.

Po stronie powinności pozostanie natomiast niekaralność, badania lekarskie i posiadanie licencji. Ten ostatni wymóg jest dzisiaj omijany przez Ubera i Bolta. Aplikacje wykorzystują do tego partnerów flotowych, którzy prowadzą działalność gospodarczą i mają licencje. Następnie podpinają pod siebie kierowców. Czy to się zmieni? Według taksówkarzy nie.

Zmieni się za to co innego. Nowelizacja wprowadzi pojęcie pośrednika w przewozie, a Bolt i Uber nie będą już mogły tłumaczyć, że tylko łączą kierowców z pasażerami. Platformy staną się odpowiedzialne za posiadanie licencji przez kierowców, a brak dopełnienia obowiązków może skutkować grzywnami liczonymi w dziesiątkach tysięcy złotych.

REKLAMA

Aplikacje będą też musiały przechowywać przez co najmniej 5 lat ewidencje wszystkich przewozów. Samochody przewożące pasażerów będą też oznakowane. A to oznacza, że kierowców nie będziemy już musieli rozpoznawać po numerach rejestracyjnych i telefonie umieszczonym w uchwycie na przedniej szybie. 

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA