Ekolodzy są wściekli na Elona Muska. Chcą go wyrzucić z Teksasu za szkodzenie środowisku
SpaceX, wybierając miejsce startu swoich rakiet w Boca Chica w południowym Teksasie, miał być dla tego stanu promocyjnym i marketingowym nowym początkiem. Teraz okazuje się, że to śmiertelne zagrożenie dla fauny i flory w tutejszym parku stanowym.
Elon Musk od początku był dla Teksasu łakomym kąskiem, jak tylko w 2011 r. zaczął na głos mówić o budowie prywatnego portu kosmicznego. Dwa lata później stanowe władze przyjęły regulacje pozwalające zamknąć plażę Boca Chica w przypadku przeprowadzania przez SpaceX w tym miejscu testów i właściwych startów. W 2014 r. padła ostatnia przeszkoda: Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) stwierdziła, że obecność w tym miejscu portu kosmicznego SpaceX „nie będzie miało znaczącego wpływu na środowisko”. Najbardziej z takiego obrotu sprawy cieszyli się mieszkańcy Boca Chica – do tej pory miasta postrzeganego wyłącznie jako granicznego, bez potencjału.
Teraz okazuje się, że prywatny port kosmiczny Elona Muska stanowi jednak ogromne zagrożenie dla tutejszej przyrody, a zwłaszcza dla żółwi i ptaków. Coraz bardziej wściekli na twórcę Tesli ekolodzy wspominają jego słowa z konferencji prasowej jeszcze w 2018 r., kiedy Musk miał powiedzieć – już po wybraniu Boca Chica na miejsce przyszłych startów swoich rakiet: „Mamy dużo ziemi z nikim wokół, więc jeśli wybuchnie, to jest fajnie”.
Dlaczego rząd USA robi dobrze SpaceX?
Park stanowy Boca Chica to teren o powierzchni ok. 1000 akrów. Jest kluczowy dla wielu wrażliwych gatunków jak żółwie morskie Kemp's Ridley i ptaki sieweczki. Tutaj też schronienie znajdują oceloty i dzikie koty. Jim Chapman, lokalny ekolog z Save Rio Grande Valley, przekonuje, że „to jedno z najbardziej unikalnych miejsc na Ziemi”.
Tymczasem od paru lat organizacje ekologiczne zwracają uwagę, że SpaceX na więcej godzin, niż to pierwotnie ustalono, blokuje tutejszą plażę i autostradę Texas State Highway 4. Do drzwi FAA w tej sprawie pukała m.in. amerykańska agencja federalna, której zadaniem jest ochrona i właściwe zarządzanie florą i fauną. W tym roku organizacja Save Rio Grande Valley powiadomiła w tej sprawie prokuraturę.
Za każdym razem druga strona twierdziła, że wszystko jest w porządku, a ustalenia ekologów są nieścisłe. Cytowany przez Guardiana Bryan Bird, z organizacji ekologicznej Defenders of Wildlife, nie potrafi zrozumieć, dlaczego rząd federalny zgodził się na takie harce SpaceX i Elona Muska.
Elon Musk buduje kompleks kosmiczny w jednym z najbardziej zróżnicowanych środowiskowo i nieodpowiednich miejsc na świecie
– mówi Bryan Bird.
Ocena środowiskowa kontra największa rakieta na świecie
Ekolodzy uważają, że tylko agencja rządowa jest w stanie przeprowadzić należyty monitoring, który wskaże, jak ogromne piętno na przyrodzie coraz bardziej odciska SpaceX. David Newstead, dyrektor organizacji non-profit Coastal Bend Bays and Estuaries, zwraca uwagę, że dawniej na równinach pływowych na skraju Boca Chica można było zauważyć z tuzin gniazd sieweczki. W tym roku jest tylko jedno.
Nigdy nie sądziłem, że SpaceX nie będzie miał żadnego wpływu na tutejszą przyrodę. Ale jednak uważałem, że agencje rządowe zrobią zdecydowanie więcej
– twierdzi Newstead.
Z kolei Jim Blackburn, profesor prawa ochrony środowiska na Rice University, twierdzi że skarg środowiskowych jest coraz więcej, a ludzie uważają, że dzięki nim przyroda ma właściwą ochronę. Niestety, zdarza się tak, że zdecydowanie bardziej liczy się wola polityczna. I właśnie tak było, przekonuje Blackburn, w przypadku SpaceX.
W odpowiedzi na te doniesienia FAA utrzymuje, że ocena środowiskowa z 2014 r. pozostaje bez zmian, ale prace nad nią są cały czas kontynuowane. Tymczasem Musk tylko chce przyspieszać swoje kosmiczne projekty. SpaceX ma w planach m.in. wystrzelenie z Teksasu największej rakiety na świecie boostera Super Heavy i statku Starship.
Ludzie kochają kosmos, kochają szum i blask rakiet wokół nas, ale wszystko ma swoją cenę
– zwraca uwagę Jim Chapman.