Cała sytuacja mogłaby być nawet zabawna, gdyby nie to, że może za sobą pociągnąć bankructwa wielu przedsiębiorców. Fiskus chce, by restauratorzy oddali mu, jego zdaniem, zaległy VAT. Problem w tym, że w momencie sprzedaży stawka tego podatku miała być inna, niższa o 3 punkty procentowe. Właściciele restauracji są więc ścigani za pieniądze, których nie dostali od klientów. Czasami w bardzo nieprzyjemny sposób.
Skarbówka wzięła na celownik przede wszystkim franczyzobiorców McDonalda. Cała sprawa rozbija się o dania na wynos. Do 2015 r. restauratorzy otrzymywali interpretacje indywidualne od fiskusa, które mówiły, że taka sprzedaż może być objęta 5 proc. stawką VAT. Łącznie ok. 200 pism, potwierdzających, że niższa stawka podatku jest zgodna z prawem. Co ciekawe, część z pytających dostała nawet zwrot, jeżeli wcześniej stosowała 8 proc. stawkę.
Niespełna trzy lata temu Ministerstwo Finansów wydało jednak interpretację mówiącą, że sprzedaż gotowych posiłków powinna być objęta 8 proc. podatkiem.
Ta kilkuprocentowa różnica bierze się ze sposobu kwalifikacji usługi. Wcześniejsze 5 proc. dotyczyło „dostawy gotowych posiłków i dań”. Wyższa stawka jest związana z „usługą związaną z wyżywieniem”. Pytanie, czy wydawanie jedzenia w fast foodach, które sprowadza się zazwyczaj do odgrzania gotowych produktów w mikrofalówce, nie podchodzi jednak pod tą pierwszą kategorię? W wielu wypadkach tak właśnie jest. Jeśli chodzi o pizzerie i lokale typu McDonald's - wydaje się, że ajenci zostali po prostu wprowadzeni w błąd.
Niemniej od razu zrobiło się niemałe zamieszanie. Minister wskazał bowiem jednocześnie, że podatników owe interpretacje indywidualne nie chronią. Fast foody podzieliły się na dwa obozy. Część natychmiast dostosowała się do nowych przepisów i pozmieniała dane na paragonach, drżąc, by skarbówka nie przyjrzała się transakcjom z lat poprzednich. W ten sposób zachowali się np. franczyzobiorcy McDonald’s i Circle K. Reszta (jak np. Telepizza) krnąbrnie zapowiadała, że nie zamierza nic zmieniać i czeka na oficjalne uchylenie interpretacji, którą już dostała.
Czas pokazał, że nie była to najlepsza strategia.
Rzeczpospolita donosi, że fiskus ściga restauratorów za poprzednie lata i nie przebiera przy tym w środkach. Jeden z przesłuchiwanych przedsiębiorców miał być przetrzymywany przez 4 godziny, w trakcie których nie podano mu nawet nic do picia. Biorąc pod uwagę, że jego główną winą było zapewne to, że nie odnalazł się w sprzecznych przepisach – zachowanie KAS jest zdumiewająco agresywne.
„Rz” pisze, że mowa o milionach złotych niezapłaconych podatków. Część przedsiębiorców może się poratować kredytami, reszta zapewne pójdzie z torbami. Na celowniku skarbówki wzięli się przede wszystkim franczyzobiorcy McDonald’s, którzy powinni zapłacić łącznie 130 mln zł plus kolejne dziesiątki mln odsetek.