REKLAMA

Skarbówka rusza do akcji. Na celowniku setki tysięcy pracowników

Czyli robi dokładnie to, na co wszystkie inne instytucje państwa od lat były ślepe. Chodzi oczywiście o wyrzucanie pracowników z etatu na fikcyjne B2B (z danych GUS wynika, że pracuje tak bez mała 400 tys. Polaków, więcej niż na umowach zleceniu), żeby było taniej, nie trzeba było sobie zawracać głowy świadczeniami i jakimiś tam prawami pracowniczymi. Najwyższy czas! A historia, którą wam dzisiaj opowiem, jest podwójnie śmieszna.

Skarbówka rusza do akcji. Na celowniku setki tysięcy pracowników
REKLAMA

To chyba pierwsza taka historia, że firma zapłaciła 20 tys. zł fiskusowi, żeby ten przyklepał jej plan wyrzucenia pracowników z etatu na B2B i dostała po nosie. Te 20 tys. zł to żadna łapówka - tyle kosztuje wydanie przez fiskusa tzw. opinii zabezpieczającej, a to oficjalne narzędzie, z którego mogą korzystać przedsiębiorcy. Polega to na tym, że w takiej opinii Szef Krajowej Administracji podatkowej stwierdza, że czynności podejmowanie przez podatnika, które przynoszą mu korzyść podatkową, nie są unikaniem opodatkowania. Inaczej mówiąc, to dupokrytka, grubo różniąca się od interpretacji indywidualnej fiskusa, której wydanie kosztuje zaledwie 40 zł.

REKLAMA

Fiskus nie daje się okłamywać

Historia polega na tym, że pewna spółka akcyjna chciała założyć spółkę zależną w pełni przez siebie kontrolowaną i swoich pracowników zatrudnionych na etacie przenieść do nowej spółki córki, ale już na B2B. Znacie to? Owszem, takie manewry Polacy uwielbiają i dotąd Państwowej Inspekcji Pracy to jakoś nie przeszkadzało.

Ale Krajowej Administracji Skarbowej przeszkadza i szef KAS odmówił wydania opinii zabezpieczającej. Dlaczego? W końcu ktoś powiedział to wprost: zatrudnieni przez spółkę córkę będą niczym innym jak fikcyjnie samozatrudnionymi. Będą świadczyli usługi tylko dla spółki córki i to w dokładnie takim samym zakresie i nawet tym samym miejscu co dotąd.

Ba! Korzystając nawet z tej samej infrastruktury i sprzętu, bo spółka córka będzie wynajmowała ją od spółki matki.

Więcej o podatkach przeczytacie tu:

To może być początek lawiny

To jest kpina z prawa, ale uprawiana w Polsce na masową skalę, szczególnie w branży IT, ale wcale nie tylko. A jeszcze większą kpiną jest argumentacja, wedle której to przecież normalne i nawiązywanie z pracownikami nowych relacji B2B jest zgodne z przepisami i potwierdzane wielokrotnie przez interpretacje podatkowe, a w ogóle to fiskus tym razem przesadził i nadinterpretowuje przepisy na podstawie domniemanych standardowych zachowań pracowników. A przecież  „w obecnych czasach w niektórych branżach trudno znaleźć chętnych do zatrudnienia na podstawie umów o pracę - tako rzecze na łamach serwisu prawo.pl Anna Misiak, doradca podatkowy i partner w MDDP.

Serio? To, że cała Polska przyzwyczaiła się już do udawania samozatrudnienia i to akceptuje, a najwięksi beneficjenci tego procederu wręcz tego oczekują to jest powód, by pozwalać łamać prawo i unikać opodatkowania kosztem innych obywateli?

REKLAMA

Ta jedna odmowa szefa KAS nie musi jeszcze nic znaczyć. Ale może. I trzymam kciuki, żeby znaczyła, bo wszystkie inne organy państwa skapitulowały i pozwalają masowo się oszukiwać z uśmiechem na ustach.

Szef KAS sobie na to nie pozwala. I to naprawdę może wpłynąć na praktykę organów podatkowych w stosunku do innych pracodawców, którzy udają, że nie są pracodawcami, tylko kontaktorami.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA