REKLAMA

Rynek tłumaczeń odporny na zwolnienia. Branży nie złamała nawet pandemia

Podczas gdy cały świat zastanawia się, jak poradzić sobie z lawiną bezrobotnych, którzy mają zostać wypchnięci z rynku pracy przez sztuczną inteligencję, biura tłumaczeń zdają się w ogóle nie przejmować taką perspektywą. Atakowane przez tłumaczenia maszynowe i programy do automatycznego tłumaczenia filmów znalazły własną drogę. Ba, nauczyły się łączyć dobrodziejstwa, jakie niesie ze sobą technologia, z umiejętnościami specjalistów, tworząc piorunującą mieszankę.

Rynek tłumaczeń odporny na zwolnienia. Branży nie złamała nawet pandemia
REKLAMA

Pandemia wywróciła do góry nogami działalności wielu branż. Konsumenci zaczęli rzadziej odwiedzać kina, bo uznali, że filmy można równie dobrze obejrzeć w serwisie streamingowym. Klienci restauracji doszli do wniosku, że korzystając z platform służących do zamawiania jedzenia, da się obejść wysiłek związany z wyjściem do ulubionego lokalu. Obie te branże dostały przez to mocno po kieszeni. Mogłoby się wydawać, że podobny problem dotknie rynek tłumaczeń. Ale tak się nie stało.

REKLAMA

Jak to możliwe? Biura tłumaczeń poradziły sobie z koronawirusem chyba w najlepszy możliwy sposób. Nie zlekceważyły fali cyfryzacji, jaką przyniósł ze sobą wirus. Zacznijmy jednak od początku.

Wróćmy na chwilę do roku 2020

Sytuacja na rynku tłumaczeń jest stabilna, właściciele firm myślą o podboju zagranicznych rynków, instytucje publiczne potrzebują pomocy przy obsłudze międzynarodowych konferencji. Rynek kwitnie, wydaje się, że nic nie jest w stanie zachwiać trwającą koniunkturą. Aż nagle z Dalekiego Wschodu dobiegają wieści o nowym wirusie. Tuż po przedostaniu się Covid-19 do Europy wybucha panika. Zamykane są granice państwowe, odwoływane są targi i konferencje, a pracownicy kierowani są na pracę zdalną.

Biura tłumaczeń są w kropce. Zlecenia błyskawicznie się urywają, telefony milczą, a skrzynka mailowa wygląda na zapomnianą. Z braku zajęć pracownicy zaczynają porządkować archiwa, ale na usta cały czas ciśnie im się pytanie: Co dalej?

Wiele biur tłumaczeń zaczęło odnajdować się w nowej rzeczywistości, jeszcze zanim biznesowi coache w ogóle pomyśleli o modyfikacji sposobu myślenia. Przykład? Biuro tłumaczeń Skrivanek. Jego pracownicy uznali, że skoro kontrahenci nie potrzebują tłumaczenia stacjonarnego, to można je zorganizować online. Okazało się, że przedsiębiorstwa wręcz preferują taką formę. Dla samych tłumaczy również była to wygoda, bo praca zdalna wiązała się z likwidacją dojazdów na miejsce tłumaczenia ustnego.

Mało tego, po chwilowym kryzysie wiele branż zaczyna szukać ratunku w sprzedaży przez sieć. Żeby taka polityka odniosła skutek, sklep internetowy musi mieć jednak profesjonalnie przetłumaczoną stronę. Biura tłumaczeń są zalewane prośbami o tłumaczenia stron www. Zaczyna się Eldorado? Nie do końca, bo na horyzoncie majaczy już kolejne zagrożenie.

Nazywa się ono tłumaczeniem maszynowym. Żadna nowość, biura tłumaczeń i klienci byli już obeznani z automatycznymi translatorami na długo przed pandemią. Atak koronawirusa sprawił jednak, że popularność tłumaczenia maszynowego wystrzeliła. Po co płacić specjalistom, skoro można skorzystać z narzędzi, które zrobią to samo szybciej i w dodatku taniej?

Patrząc z boku można odnieść wrażenie, że biura, tworząc własne modele do tłumaczeń maszynowych, same ukręciły sobie bat na plecy. Skrivanek na swojej stronie pisze, że jego autorski model – Skrivanek NMT – to owoc 20 lat doświadczenia w branży. Klienci mogliby więc spokojnie pomyśleć, że w końcu przyszła kryska na tłumaczy – sztuczna inteligencja wypycha pracowników kolejnej branży z zawodu.

 class="wp-image-1978954"
źr: www.nimdzi.com/language-services-market-size-by-geography/

Do takiego kryzysu wizerunkowego biura tłumaczeń nie dopuściły

Szybko wytłumaczyły klientom różnicę między wiedzą maszyny a inteligencją tłumacza. Tłumaczenia maszynowe są może i wygodne, ale w niektórych sytuacjach stają się całkowicie bezradne. Trochę jak z tym filmikiem, na którym automat próbuje zrobić hot doga, ale nie trafia parówką w bułkę. Dalej wszystko się sypie i na koniec klient dostaje samą parówkę.

Z przełożeniem tekstu z polskiego na obcy albo na odwrót może być podobnie. Wystarczy, że AI zapomni o przeczeniu, a z informacji o braku promocji wychodzi bombowy news o nowej przecenie. Trochę słabo, prawda?

Mało tego. Branża zaczęła rozwijać się w kierunku zleceń obejmujących całe projekty. Do grona tłumaczy dołączyli graficy, panie i panowie od IT, copywriterzy i graficy. Biura są dzisiaj w stanie kompleksowo ogarnąć zlecenie od A do Z. Tworzą napisy filmowe, tłumaczą gry, aplikacje i słowa kluczowe na potrzeby SEO, analizują nazwy produktów pod kątem wprowadzenia ich na zagraniczne rynki.

Zadanie z pogranicza copywritingu i tłumaczenia? Czemu nie?

AI może radzi sobie coraz lepiej z wkładaniem parówki do bułki, ale na takie wyzwania jeszcze długo nie będzie gotowa. Tak samo jak nie dałaby sobie rady z tłumaczeniem tekstu znanej polskiej piosenki na niemiecki, tak by wpisał się on tematycznie w pewną imprezę firmową. Sztuczna inteligencja poległaby też pewnie na próbach oddania sensu wiersza. A właśnie między innymi z takimi zleceniami mierzą się dzisiaj biura tłumaczeń.

Branży tłumaczeń nie złamała także wojna w Ukrainie

Tuż po agresji ze strony Rosji Skrivanek i część biur zrzeszonych w Związku Pracodawców Branży Tłumaczeniowej POLOT zaczęły bezpłatnie tłumaczyć materiały z i na język ukraiński. Jednocześnie wciąż płacąc za tę pracę swoim ukraińskim tłumaczom, którzy czasami nad tekstami musieli pracować ze schronów.

REKLAMA

Ostatnie dwa lata były dla branży tłumaczeń prawdziwym rollercoasterem. Branża nie funduje sobie jednak jazdy bez trzymanki, za to cały czas kontroluje sytuację. Zamiast szalonej podróży zakończonej upadkiem na głowę, urządza sobie ekscytujący, ale bezpieczny przejazd. Gdy los daje jej cytryny, robi z nich lemoniadę.

Rok 2023 przyniesie ze sobą nowe wyzwania. Po ujarzmieniu pandemii i zaprzyjaźnieniu się z nowymi technologiami biura tłumaczeń będą musiały stawić czoła kolejnym problemom. Być może będzie to zapowiadany przez część ekspertów kryzys gospodarczy? Co by to nie było, biura tłumaczeń pokazują innym branżom, jak przezwyciężać trudności. 

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA