Ryanair mści się na pasażerach. Wyrwiesz zwrot za niewykorzystany bilet, nie wpuszczą cię do samolotu
Ryanair bierze odwet. Część wczasowiczów, którzy otrzymali zwrot pieniędzy, dostało zakaz wstępu na pokład samolotu. Ban nie jest dożywotni. Lowcost chętnie przyjmie pasażerów z powrotem. Wystarczy, że oddadzą mu pieniądze.
Wszystko rozbija się o popularną procedurę chargeback. Klienci, którzy zapłacili Ryanairowi za pomocą karty kredytowej, zwrócili się z prośbą o pomoc do wystawców kart. W trakcie pandemii linia nie kwapiła się z oddawaniem pieniędzy za rezerwacje, z których pasażerowie nie chcieli korzystać wskutek pandemii covida.
Taka procedura zachodzi automatycznie. Operator uznaje winę usługodawcy i egzekwuje od niego zwrot środków. Ryanairowi, który w pierwszych miesiącach mocno ociągał się z wypłatami, takie branie pod włos było bardzo nie na rękę. I wygląda na to, że Irlandczycy zaczęli się mścić.
Nie poleciałeś? Twoja strata
Brytyjski portal konsumencki MoneySavingExpert pisze, że część klientów Ryanaira została wpisana przez linię na czarną listę. Pasażerowie wyegzekwowali zwrot, ale przewoźnik zablokował im za karę możliwość odprawienia się na kolejne loty. Tak, dobrze czytacie, chodzi o połączenia, za które klienci już zapłacili.
Winę można było oczywiście odkupić. Wystarczyło oddać lowcostowi jego pieniądze. Według serwisu w grę wchodziły kwoty rzędu 400-630 funtów.
Zdaniem Coby Bensona z kancelarii Bott and Co Ryanair popełni gruby błąd. Ekspert powiedział w rozmowie z serwisem, że nie widzi „uzasadnionych podstaw” do odmowy przyjęcia pasażerów na pokład. Warto zauważyć, że nie odnosi się natomiast do kwestii zwrotów, która pozostaje rzeczą sporną.
Klienci, którzy skorzystali z chargebacka, nie wydają się jednak zawiedzeni. Jeden z nich pisze, że przetworzenie wniosku o zwrot miało zająć Ryanairowi miesiące. Wolał więc odwołać się do wystawcy karty.
Ryanair: nie oddamy ani grosza
Sprawa jest o tyle skomplikowana, że pod koniec ubiegłego roku brytyjski rząd kazał zostać mieszkańcom w domach (chyba że wychodzili do pracy i sklepu). Z jednej strony zabronił więc de facto podróżowania, z drugiej... pozwalał Ryanairowi latać.
Lowcost twierdzi teraz, że skoro połączenia mogły się odbywać, to klienci nie mają prawa do pieniędzy.
Loty, które odbywają się zgodnie z harmonogramem, nie podlegają procedurze zwrotu pieniędzy za niewykorzystany bilet. Takie zapisy znajdują się w regulaminie Ryanaira, który pasażerowie akceptują w trakcie rezerwacji
– napisał Ryanair w komunikacie.
Lowcost dodaje, że w regulaminie znajduje się też prawo do odmowy wpuszczenia pasażera na pokład w przypadku, gdy ten zalega z płatnościami za poprzednie loty. Ba, w listopadzie lojalnie ostrzegał o tym też szef Grupy Ryanair Michael O'Leary. Irlandczyk proponował kontakt z biurem obsługi i przeniesienie podróży na grudzień lub styczeń bez ponoszenia dodatkowych kosztów.