WIG od początku grudnia zyskał na wartości do ostatniego piątku 3,8 proc. Nie wygląda to może zanadto imponująco, ale wynik ten udało się uzyskać w ciągu tylko sześciu sesji. Przed nami w tym miesiącu jeszcze trzynaście kolejnych. Gdyby koniunktura dalej dopisywała, to w tym tempie do końca roku udałoby się temu indeksowi urosnąć o ponad 10 proc. Tylko w grudniu oczywiście. Co naprowadza nas na trop fenomenu zwanego na rynkach finansowych „rajdem świętego Mikołaja”
Rajd Świętego Mikołaja polega na tym, że w grudniu akcje drożeją. A skoro tak, to wszyscy wiedzą, że jest to akurat ten moment w roku, w którym wyjątkowo opłaca się inwestować na giełdzie. Łatwo sprawdzić, czy to faktycznie prawda. A raczej: łatwo sprawdzić, że to nieprawda. Nie przeszkadza to legendzie, bo one przecież nie muszą opierać się zawsze na prawdzie.
Podliczyłem zmiany indeksu WIG we wszystkich miesiącach XXI wieku
W grudniu WIG rósł on do tej pory średnio o 1,3 proc. Daje mu to dopiero czwarte miejsce na liście najlepszych miesięcy w roku.
Najlepszy jest lipiec. Wtedy WIG średnio zyskiwał 2,7 proc., a więc to wynik ponad dwa razy lepszy niż grudniowy. Na drugim miejscu jest kwiecień z przeciętnym wzrostem o 2,5 proc., a na trzecim październik ze wzrostem o 2 proc. Skąd więc sława rajdów Świętego Mikołaja? Moim zdaniem do podtrzymywania tej legendy wystarczy, aby naprawdę dobry grudzień zdarzył się raz na kilka lat. Tak jak to było w 2020, kiedy WIG urósł w ostatnim miesiącu roku o ponad 8 proc. albo tak jak w 2016, kiedy rósł o 6,5 proc.
Poza tym nie trzeba przecież czekać do końca miesiąca, aby ten rajd ogłosić w mediach, tak więc też nie musi on trwać cały grudzień. Na przykład w 2015 roku WIG w ciągu całego grudnia spadł o 3 proc. O spadku w skali miesiąca przesądziły jego pierwsze dwa tygodnie, ale między 14, a 29 grudnia rósł o 8 proc. – czy to był rajd Świętego Mikołaja? Dlaczego nie.
Więcej wiadomości o inwestowaniu, akcjach i giełdzie
Możemy się też doszukiwać fundamentalnych uzasadnień tego, że giełdy w grudniu (podobno) radzą sobie lepiej. Słyszałem opinie o tym, że na przykład fundusze inwestycyjne często dokupują pod koniec roku tych akcji, które mają najlepsze stopy zwrotu, licząc od początku stycznia, aby potem klienci tych funduszy mogli je zobaczyć w rocznych zestawieniach i podsumowaniach i żeby widzieli, że ich fundusz trafnie dobiera spółki – ma w portfelu dużo tych najlepszych. A takie dobieranie akcji do portfeli na koniec roku oczywiście powoduje wzrost cen tych spółek.
Generalnie rynki finansowe znają dość dobrze zjawisko window dressing, czyli strojenia wystaw sklepowych. Chodzi o to, żeby poprawiać strukturę portfela inwestycyjnego na koniec każdego okresu sprawozdawczego. Dlatego często można usłyszeć, że akcje na jakiejś giełdzie drożeją, bo akurat mamy koniec miesiąca czy koniec kwartału. W tym kontekście grudzień i koniec roku to window dressing do kwadratu i bardzo możliwe, że faktycznie coś w tym jest.
Grudzień na giełdzie nigdy nie był najgorszy
W grudniu, zwłaszcza pod jego koniec, może też już działać kolejna legenda wśród inwestorów giełdowych, czyli efekt stycznia. W tym wypadku akcje powinny drożeć właśnie w styczniu. Bo to nowy rok, nowy okres inwestycyjny, instytucje finansowe mają nowe budżety do wykorzystania, inwestorzy indywidualni mają nowe roczne limity do zainwestowania w różnych IKE i IKZE, więc nie czekają i od razu ładują tę kasę na rynek, co wywołuje wzrosty. Jeśli ktoś zakłada, że tak będzie i chce się na te wzrosty załapać, to powinien zająć pozycję na rynku już w grudniu. A robiąc to pośrednio przyczynia się do wzrostu notowań. To wszystko jest możliwe.
Moim zdaniem to jednak nie przesądza o wyjątkowości grudnia, co potwierdzają przytoczone wyżej dane. Ludzie lubią jakoś tłumaczyć sobie różne trudne do wytłumaczenia zjawiska, na przykład to dlaczego akcje drożeją akurat teraz? Odpowiedź „trudno powiedzieć” albo „to zależy” jest nie do przyjęcia, stąd też legenda o rajdzie świętego Mikołaja nas uspokaja, bo porządkuje nam rzeczywistość. Jak tylko zobaczymy wzrosty notowań w grudniu, to będziemy wiedzieć skąd się one wzięły. A jak zobaczymy spadki w grudniu? No to trudno. Będzie to świadczyć o niedojrzałości naszego rynku, bo przecież rajd świętego Mikołaja jest na całym świecie, tylko u nas go nie ma 😊
Wracając do danych zauważyłem w nich coś, co faktycznie grudzień wyróżnia i wygląda intrygująco. Okazuje się, że to jedyny miesiąc w roku, który jak dotąd w XXI wieku ani razu nie był najgorszym w roku. Inna sprawa, że ani razu nie był też najlepszym w roku. Na 22 dotychczasowe przypadki w latach 2001-2022 aż 6 razy zdarzyło się, że wartość WIG zmieniła się w grudniu o nie więcej niż 1 proc. Dla porównania: w lipcu to się zdarzyło tylko raz.
Grudzień nie jest zatem statystycznie najlepszym miesiącem na giełdzie, ale wychodzi na to, że jest miesiącem najnudniejszym. Nigdy nie zdarzył się wtedy żaden krach, przez co nie kojarzy się źle. Nie ma w nim też żadnych zaskakujących skoków w górę. Może to nie tyle rajd, co efekt świętego Mikołaja, polegający na tym, że w grudniu im bliżej świąt, tym mniej się tą giełdą inwestorzy zajmują, bo w końcu inwestorzy są też ludźmi. Na rynku dzieje się więc mniej, ale takie pozostawienie go na autopilocie powoduje, że często może on w tym miesiącu powoli piąć się w górę. Przecież rajd to zdarzenie, które trwa dłużej niż jeden dzień. Nie zawsze tak się dzieje, ale być może ten spokojny styl giełdy w grudniu też pomaga w kreowaniu legendy o rajdzie.
Są święta, jest i rajd Świętego Mikołaja
Statystycznie lepsze od grudnia miesiące są od niego lepsze, bo parę razy akurat w czasie ich trwania działo się coś, co wywoływało potężne wzrosty. Na przykład w kwietniu 2009 r. WIG urósł o ponad 20 proc. Bez tego jednego razu średnia dla wszystkich kwietniów byłaby niższa. W lipcu aż trzy razy zdarzały się wzrosty indeksu o ponad 12 proc. Zawsze była tam jakaś przyczyna, której dziś już nikt nie pamięta. Najlepszym miesiącem w roku z pewnością byłby październik, gdyby nie to, że w 2008 roku akurat w tym miesiącu WIG spadł aż o 24 proc. W tym przypadku pamiętam nawet przyczynę: dwa tygodnie wcześniej upadł Lehman Brothers. Można więc uznać, że generalnie doszukiwanie się jakiejkolwiek sezonowości w miesięcznych wynikach indeksów giełdowych nie ma sensu. To zawsze są reakcje na jakieś tam wydarzenia niezwiązane z kalendarzem.
Średnia z ponad dwudziestu lat pokazuje po prostu średnią z większej liczby przypadkowych wydarzeń, które nie stają się przez to mniej przypadkowe. I dopiero na takim tle grudzień się wyróżnia, bo w grudniu takich wydarzeń jest zdecydowanie najmniej. I zapewne dlatego, a także dlatego że w grudniu jest Boże Narodzenie, mamy w nim co roku na giełdach rajdy świętego Mikołaja. Niezależnie od tego, ile zysku tak naprawdę przynoszą inwestorom.
Rafał Hirsch – dziennikarz ekonomiczny, nagradzany między innymi przez NBP (Najlepszy dziennikarz ekonomiczny 2008) i Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych (Heros Rynku Kapitałowego 2012). Współtwórca m.in. TVN CNBC i next.gazeta.pl. Obecnie współpracownik Business Insidera i Tok FM.