REKLAMA

Plantatorzy malin w beznadziejnej sytuacji. "Nawet szpaków już nie odganiam"

Sytuacja plantatorów malin jest tragiczna. I to wcale nie przez brak rąk do pracy. Chętnych do sezonowego zarabiania przy owocach nigdy nie brakuje. Powód jest tylko jeden: import owoców z Ukrainy bardzo skutecznie obniża cenę. Na tyle, że rolnikom przestaje się to w jakikolwiek sposób opłacać. Być może ostatnią deską ratunku będzie inicjatywa rządu, który chce skontrolować jakość sprowadzonych do Polski malin i rozważa również skup rodzimych owoców.

maliny-cena-import-z-Ukrainy
REKLAMA

O sytuacji na rynku malin rozmawiam z Henrykiem Zbożnikiem, właścicielem plantacji Wolin - Malinowy Słoiczek. Na brak rąk do pracy nikt się u niego nie skarży. Płaci całkiem nieźle. Wypełnienie 4-kilogramowej skrzynki zajmuje ok. godzinę i 10 minut, za co wypłaca ponad 20 zł. Czyli samo zebranie kilo malin kosztuje go ok. 5 zł. I obecnie po tej samej kwocie, ani złotówki więcej, chcą od niego skupować owoce.

REKLAMA

W zeszłym roku maliny sprzedawaliśmy za ponad 20 zł za kilogram licząc już z podatkiem VAT. Na koniec sezonu stawka wynosiła jakieś 13 zł. A teraz proponuje nam się 5 zł. To kpina - nie ma wątpliwości właściciel plantacji malin Wolin - Malinowy Słoiczek.

Samo wyprodukowanie kilograma malin przy dzisiejszych cenach nawozów, odżywek, a także energii to koszt w okolicach 7 zł/kg. Jednak skup nie chce dać więcej niż 5 zł/kg. Tymczasem np. w Biedronce w promocji trwającej od 3 do 10 lipca opakowanie malin (w opisie jest, że polskich) 125 g kosztuje 7,99 zł. Kilogram wychodzi więc po 63,92 zł. To ponad 12 razy więcej od ceny skupu od polskich rolników. 

Przecież to się w ogóle nie opłaca. Nie ma innej rady, tylko trzeba ograniczyć zbiory. Niech te owoce same spadną i tyle. Nawet szpaków już nie odganiam - mówi w rozmowie z Bizblog.pl Henryk Zbożnik.

Ceny malin: import z Ukrainy nie daje spokoju

Powodów takiej sytuacji jest kilka. Trzeba pamiętać, że ubiegłoroczne ceny wyraźnie wyższe od obecnych wywindował w głównej mierze strach przed brakiem żywności. I po gwałtownym wzroście cen, przyszedł też ich bolesny spadek. Inna sprawa, że polskich plantatorów dobija import owoców z Ukrainy. Członkowie Związku Sadowników RP napisali w tej sprawie list do premiera. Okazuje się, że import mrożonych malin z Ukrainy wzrósł o blisko 1/3 rok do roku i w 2022 r. stanowił 77 proc. całkowitego wolumenu importu (22,2 tys. ton). A to jeszcze nie wszystko. W I kwartale 2023 r. import mrożonych malin wrósł o 58 proc. r/r, przy czym te z Ukrainy stanowiły aż 80 proc. całego wolumenu. 

Nawet 40 tys. t mrożonej maliny napłynęło do Polski z Ukrainy - czytamy w liście do szefa rządu, w którym plantatorzy przypominają, że to więcej niż połowa całej polskiej produkcji.

Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi upiera się jednak, że import z Ukrainy nie jest tutaj wiodącym problemem, a zamieszanie cenowe mają wywoływać w pierwszej kolejności spore zapasy z zeszłego roku.

Rząd zacznie kupować polskie maliny?

Tyle, że tego typu argumenty od rządu za wiele w sytuacji plantatorów malin nie zmieniają. A ta z dnia na dzień jest coraz gorsza. I okazuje się, że Henryk Zbożnik nie jest żadnym wyjątkiem. 

Niektórzy plantatorzy już decydują się na drastyczne ruchy i przestali zbierać owoce - przyznał w rozmowie z money.pl Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP.

Sytuacja jest na tyle poważna, że rząd musi interweniować. Już import zboża mocno rozchwiał zaufanie rolników do PiS, a teraz dochodzą jeszcze maliny. Dlatego bardzo poważnie rozważny jest rządowy skup owoców. 

REKLAMA

Analizujemy możliwości przeprowadzenia skupu owoców przez nasze dwie firmy. Szczegóły będą znane wkrótce - twierdzi Robert Telus, minister rolnictwa i rozwoju wsi.

Skupu miałaby dokonać spółki należące do Krajowej Grupy Spożywczej. Ministerstwo Rolnictwa planuje także wprowadzenie ścisłych kontroli dotyczących jakości importowanych malin do Polski. Plantatorzy dodatkowo domagają się zmuszania punktów skupu do wywieszania ceny dnia od rana, zmuszenia zakładów przetwórczych do publikowania ceny skupu loco rampa (czyli bez kosztów transportu - przyp. red.), publikowania przed sezonem kosztów produkcji owoców z każdego gatunku wyliczonych przez specjalistów od ekonomiki rolnictwa, utworzenia rejestru produkcji owoców i przepływu produktów świeżych i przetworzonych oraz wprowadzenia urzędowego systemu kontroli każdej partii owoców wjeżdżających do naszego kraju pod względem jakości.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA