REKLAMA

PIP z potężną bronią, skarbówka ostrzy kły. Skończy się udawanie przedsiębiorcy

Wygląda na to, że jednak szykuje nam się w Polsce duża zmiana na rynku pracy. Skarbówka niedawno wysłała pierwszy sygnał, że przestanie akceptować unikania opodatkowania poprzez ucieczkę w B2B, a zaraz w końcu dołączy do niej Państwowa Inspekcja Pracy (PIP), która dostanie poważną broń do walki z patologią i zapowiada bez ogródek, że nie zawaha się jej użyć.

PIP z potężną bronią, skarbówka ostrzy kły. Skończy się udawanie przedsiębiorcy
REKLAMA

Po mediach rozeszła się w ostatnich dniach historia, którą opisywałam w Bizblog chwilę wcześniej, jak to szef Krajowej Administracji Skarbowej odmówił wystawienia „dupokrytki” firmie, która miała plan jak wiele innych firm przed nią: zwolnić pracowników zatrudnionych na etacie, powołać spółkę-córkę, w której będzie miała 100 proc. udziałów i wszystkich zwolnionych pracowników przesunąć właśnie tam, ale już na B2B.

REKLAMA

Żart jest dodatkowo śmieszny o tyle, że świeżo upieczeni przedsiębiorcy mieliby pracować w tym samym miejscu, na tym samym sprzęcie, bo spółka-córka formalnie wynajęłaby je od spółki-matki.

Szef KAS odpowiedział wprost: to próba uprawiania fikcji. I to tylko pojedyncza decyzja, ale zaczęły się spekulacje, że to może być sygnał jakiejś większej zmiany w Polsce, w ramach której przestaniemy się sami opluwać, udając, że to deszcz pada.

To jednak na razie domysły, czy fiskus rzeczywiście pójdzie na wojnę z fikcyjnymi przedsiębiorcami albo pracownikami, którzy są na umowach cywilno-prawnych, choć spełniają wszelkie warunki, by być zatrudnionym na etacie. Ale te domysły stają się coraz bardziej prawdopodobne. Bo do fiskusa za chwilę dołączy Państwowa Inspekcja Pracy. A to już nie domysły, ale oficjalne zapewnienia nowego szefa PIP.

PIP dostaje pałkę

Marcin Stanecki, nowy Główny Inspektor Pracy, w niedawnym wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” mówił wprost, że idzie na wojnę z fikcją samozatrudnienia i umowami śmieciowymi, które powinny być etatem.

„Ta zmiana jest już raczej przesądzona” - powiedział, zapowiadając przepisy, które przygotowywane są w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, a które nadadzą mu nowe uprawnienia. Jakie? PIP po prostu bez guzdrania się, ciągania po sądach, będzie mógł wystawić nakaz przekształcenia umowy cywilno-prawnej w umowę o pracę.

Po lupę PIP wpadną też przedsiębiorcy, którzy przedsiębiorców tylko udają, szczególną uwagę inspektorów będą przyciągać ci, którzy są na B2B, ale wcześniej mieli umowę o pracę z tym samym pracodawcą, a także ci, których jedne przychody w prowadzonej działalności gospodarczej będą pochodzić właśnie od byłego pracodawcy.

Więcej o Kodeksie pracy przeczytasz na Bizblog.pl:

Tyle mówi nowy szef PIP. Ja bym do tego z chęcią dorzuciła poszerzony krąg - kontrolę tych, których jedyne przychody pochodzą od jednego podmiotu, niezależnie od tego, czy wcześniej był on pracodawcą „przedsiębiorcy”, czy nie. I wychodzi nam test przedsiębiorcy, ale lepiej nie używać tego określenia głośno, bo pół Polski ma na nie alergię.

Wracając do broni, jaką lada chwila od ministerstwa ma dostać PIP, prawomocną decyzję o przekształceniu zamiennika umowy o pracę w prawdziwą umowę o pracę będzie mógł w trybie decyzji administracyjnej podjąć Główny Inspektor Pracy. I sprawa załatwiona. Choć oczywiście i od decyzji administracyjnej przysługuje odwołanie.

Jakie kryterium będzie dla inspektora kluczowe? Stanecki podkreślił, że przyznanie kontaktorowi na B2B czy zleceniobiorcy urlopu czy benefitów to jeszcze za mało. Kluczowe będzie podporządkowanie i możliwość wydawania poleceń NIEpracownikowi przez NIEpracodawcę.

Kto powinien się bać? 

Jeśli wszystko rzeczywiście zadziała, a organy państwa w końcu wykażą się determinacją, żeby nie dać się oszukiwać, to będzie uderzenie przede wszystkim w fikcyjnie samozatrudnionych, nie w zleceniobiorców na umowach cywilno-prawnych. Z nadużyciami w tym drugim zakresie Polska tak naprawdę już sobie poradziła.

REKLAMA

Tzw. śmieciówki rzeczywiście były problemem, ale dekadę temu. Jeszcze w 2017 r. Polska zajmowała niechlubne pierwsze miejsce, jeśli chodzi o odsetek osób pracujących na różnego rodzaju umowach czasowych - było to wówczas aż 23 proc. Ale w ciągu pięciu lat, do 2022 r. zmniejszyliśmy go o połowę, do 1 proc. i jesteśmy dziś na poziomie unijnej średniej.

Za to dokładnie odwrotnie jest z samozatrudnieniem, które stało się nowym wewnętrznym rajem podatkowych. W 2015 r. mieliśmy w Polsce 1,1 mln przedsiębiorców, którzy nikogo nie zatrudniali. Do 2022 r. liczba samozatrudnionych wzrosła o prawie pół miliona. I to w tej grupie PIP będzie miał wkrótce żniwa.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA