Rząd znowu wpakuje wagony gotówki w chore górnictwo. Premier nawet nie czeka na zgodę Brukseli
Premier Mateusz Morawiecki rusza z nową ryzykowną grą w energetyce i zaczyna dotować pogrążoną w głębokich tarapatach finansowych Polską Grupę Górniczą (PGG). Do państwowej spółki już trafiło 400 mln zł, a zgodnie z rozporządzeniem ministra pomoc finansowa rządu ma płynąć do PGG... co miesiąc. Tymczasem procedura ubiegania się o zgodę Komisji Europejskiej na taki mechanizm nawet nie jest jeszcze na starcie.
Realizujemy postanowienia umowy społecznej dla górnictwa. Dzisiaj dokonano pierwszego przekazania środków na tzw. dopłaty do redukcji zdolności produkcyjnych - poinformował na Twitterze wicepremier i szef aktywów państwowych Jacek Sasin, wywołując tym wpisem spore zamieszanie.
Wcześniej rząd za każdym razem tłumaczył, że pomoc publiczna dla górnictwa, zawarta w umowie społecznej z górnikami, a uściślona w podpisanej już ustawie górniczej - wymaga zgody Komisji Europejskiej. Ministerstwo Aktywów Państwowych miało stosowny wniosek wysłać do Brukseli do końca stycznia, ale do tego nie doszło.
Temu też ma być poświęcone spotkanie organizowane z górnikami 21 lutego w Centrum Partnerstwa Społecznego Dialog w Warszawie. Teraz zaś wychodzi na to, że unijna zgoda na pomoc polskiemu górnictwu wcale nie jest taka konieczna. Można już uruchomić pierwsze dotacje, nie bacząc na Brukselę.
Rząd ratuje PGG pieniędzmi podatników
Wcześniej Tomasz Rogala ostrzegał, że spółka za dużo czasu nie ma, bo pieniądze w kasie starczy tylko do końca lutego. Będzie można wypłacić czternaste pensje i wynagrodzenia za luty, ale potem już nie będzie pieniędzy na nic. Po tym, jak resort aktywów państwowych nie dotrzymał słowa i wniosku notyfikacyjnego umowę społeczną z górnikami jednak nie przesłał do końca stycznia do Brukseli, czasu dla PGG zostało już bardzo mało. Wielu zastanawiało się, jak spółka przetrwa kolejne miesiące. Teraz już wiadomo. Pomógł rząd, chociaż zgody od KE na to ciągle nie ma.
Nie wiadomo, o jaką sumę pieniędzy chodzi. Nieznana jest też procedura prawna, na podstawie której dokonano tej dotacji. I w końcu: co Ministerstwo Aktywów Państwowych zrobi, jeżeli Bruksela jednak nie zgodzi się na przekazanie polskiemu górnictwu w 10 lat 28,8 mld zł? Z tymi pytaniami zwróciliśmy się do resortu.
Ministerstwo powołuje się na rozporządzenie z 3 lutego 2022 r. w sprawie dopłat do redukcji zdolności produkcyjnych przedsiębiorstw górniczych. Rozporządzenie zakłada, że środki będą przekazywane w miesięcznych transzach.
Resort dodaje, że nowelizacja ustawy górniczej z 17 grudnia 2022 r. przewiduje, że środki na finansowanie dopłat do redukcji zdolności produkcyjnych mogą być przekazywane w formie dotacji lub skarbowych papierów wartościowych na podwyższenie kapitału zakładowego przedsiębiorstwa górniczego. Forma będzie zależała od dostępności środków ze wskazanych źródeł na moment przekazywania transzy środków – uściśla MAP.
PGG potrzebuje miliardy złotych na zarobki górników
Wicepremierowi Sasinowi nie przeszkadza z jednej strony dotować górnictwa, a z drugiej twierdzić, że produkcja energii z węgla jest teraz bardzo droga, m.in. przez wysokie ceny emisji CO2, które w ciągu raptem 4 lat urosły ponad pięciokrotnie.
Chociaż Fundacja Instrat wskazuje wprost, że najbardziej z takiego obrotu sprawy cieszą się państwowe spółki energetyczne, którym przy takich zwyżkach łatwiej ukryć swoje rekordowe marże. Te w tym czasie (od 2018 r.) spuchły aż siedmiokrotnie. W ten sposób tylko w grudniu 2021 r. polscy wytwórcy prądu z węgla mogli zarobić na wysokich rachunkach Polaków dodatkowo ponad 4 mld zł.
Tymczasem PGG ma być największym beneficjentem pomocy publicznej, którą polski rząd bez zgody KE już uruchomił. Do spółki do 2031 r. ma trafić w sumie 20,7 mld zł. Nie jest tajemnicą, że gros tej kwoty będzie przeznaczona na górnicze wynagrodzenia. Pensje 38-tysięcznej załogi rocznie kosztują PGG ok. 3,6 mld zł. Trzeba do tego jeszcze doliczyć 600 mln zł na wypłatę barbórek i czternastek. PGG ma być też w tym czasie zwolniona z opłat ZUS i PFR, a dotychczasowe należności z tego tyłu będą wyzerowane. Dokładnie w ten sposób rząd Ewy Kopacz 8 lat temu ratował Kampanię Węglową. Ale nic to nie dało i na zgliszczach KW powstała PGG. Teraz rząd Morawieckiego wierzy, że podobny mechanizm jednak przyniesie jakiś skutek.