REKLAMA
  1. bizblog
  2. Biznes

Nvidia kontra reszta świata. Elon Musk wkroczył do akcji, a to nie mogło pozostać bez echa

Nvidia już wie, że zgromadzenie 40 mld dol. na zakup udziałów w Arm Limited to nic w porównaniu z wywalczeniem zgody urzędów monopolowych w Stanach, Wielkiej Brytanii i w Europie. Zwłaszcza że okoniem stają najwięksi kontrahenci projektanta procesorów.

08.09.2021
6:30
REKLAMA

Informacja sprzed roku, że Amerykanie z Nvidii chcą doprowadzić do połączenia z Arm Limited wywołała burzę. I to taką, która zamiast po kilku tygodniach ucichnąć, z miesiąca na miesiąc wciąż przybiera na sile i budzi coraz większe kontrowersje.

REKLAMA

Dlaczego? Amerykańska Nvidia to jeden z największych na świecie producentów procesorów graficznych i innych układów przeznaczonych na rynek komputerowy. Arm to z kolei brytyjska spółka z Cambridge, która nie nic nie produkuje, ale zarabia na licencjach na wymyślone przez swoich inżynierów procesory, głównie na potrzeby największych producentów podzespołów i sprzętu mobilnego na świecie, jak Qualcomm, Apple, który notabene konkurował z Nvidią o przejęcie spółki z Cambridge, czy Samsung. Z rozwiązań Brytyjczyków korzystają też Amazon i Tesla.

Komisja Europejska niechętna fuzji

W tym tygodniu Nvidia ma oficjalnie zwrócić się do Komisji Europejskiej o zgodę na przejęcie brytyjskiej firmy Arm, specjalizującej się w projektowaniu procesorów do urządzeń mobilnych.

Mówiło się nawet, że Amerykanie złożą wniosek we wtorek, ale zanim do tego doszło, media obiegła informacja, że podobnie jak ze strony urzędów antymonopolowych w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej amerykański gigant też będzie miał problemy.

Financial Times” zacytował anonimowo urzędnika Komisji Europejskiej, który zapowiedział, że o zgodę nie będzie łatwo, bo Bruksela jest sceptyczna wobec zapewnień Nvidii, że ta po przejęciu Arm nie będzie utrudniać dostępu jej dotychczasowym kontrahentom do rozwiązań opracowanych przez firmę z Cambridge.

Nie mamy zamiaru zniechęcać ani wprost odmawiać dostępu jakiemukolwiek klientowi do technologii opracowanej przez Arm – powtarza jak katarynka CEO Nvidii Jensen Huang.

Ale chyba żaden z obecnych kontrahentów brytyjskich projektantów procesorów nie bierze słów Huanga poważnie.

Brytyjczycy podziękują Nvidii jako pierwsi?

W Stanach Zjednoczonych nad przejęciem Arm Ltd przez Nvidię od kilku miesięcy rozmyśla Federalna Komisja Handlu, która –jak wiadomo od pewnego czasu – też nie będzie mieć łatwego zadania.

Zastrzeżenia do przejęcia Brytyjczyków przez Nvidię zgłosili do niej Amazon i Samsung, a pod koniec sierpnia Elon Musk i Tesla. Tuż po tym, jak informację tę podał „Telegraph” szybujące od miesięcy akcje Nvidii straciły 2 proc.

Jednak obawy, że Nvidia będzie chciała wykorzystać pozycję i ograniczyć sprzedaż licencji opracowanych przez Arm, jako pierwszy sformułował kilka miesięcy temu brytyjski Urząd Konkurencji i Rynków (Competition and Markets Authority, CMA).

Utrata konkurencyjności może ograniczyć innowacje na wielu rynkach, takich jak centra danych, gaming, internet rzeczy i autonomiczne pojazdy. Skutkiem mogą być droższe lub niższej jakości produkty – uważa CMA.

Brytyjscy urzędnicy zapowiedzieli, że dokładnie przyjrzą się warunkom fuzji. Powołując się na źródła w CMA, Bloomberg napisał, że Wyspiarze prawdopodobnie nie wydadzą zgody na przejęcie, a „Financial Times” zacytował we wtorek doradców Nvidii, którzy też liczą się z tym, że warte 40 mld dol. przejęcie nie dojdzie do skutku.

REKLAMA

Ani za pół roku, ani za rok?

W przyszłym tygodniu minie dokładnie rok, gdy Amerykanie poinformowali o tym, że dobili targu z Softbankiem w sprawie przejęcia udziałów w Arm. Na razie nic nie wskazuje, żeby byli bliżej sfinalizowania umowy z Japończykami. Na dodatek, jeśli przyjrzymy się temu, co się dzieje, wyznanie członków zarządu Nvidii, że w ciągu 1,5 roku, jak pierwotnie planowano, nie uda się sfinalizować umowy, nabiera zupełnie nowego znaczenia.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA