Niemcy straszą katastrofą jądrową w Polsce. Ma być gorsza od Czarnobyla i Fukushimy. Oszaleli?
Mimo że nie mamy nawet zatwierdzonej lokalizacji Niemcy już obawiają się polskiej atomówki. Straszą awarią, która byłaby bardzo groźna dla naszych sąsiadów. I choć niemiecki rząd zastrzega, że Polska ma prawo decydować o polityce energetycznej, to chce mieć wpływ na plany budowy pierwszej polskiej elektrowni jądrowej.
Zaczęło się od tego, że niemieccy Zieloni zaczęli straszyć potencjalną katastrofą wywołaną awarią elektrowni atomowej w Polsce. Zlecili specjalistom przygotowanie raportu na temat polskiej elektrowni, zakładając, że zostanie ona zbudowana w Żarnowcu nad Bałtykiem (północ kraju to najbardziej prawdopodobna, ale jeszcze nie zatwierdzona oficjalnie lokalizacja).
Z raportu, który szczegółowo opisał BiznesAlert wynika, że gdyby doszło do katastrofy, to właśnie Niemcy, a nie Polska zostałyby bardziej skażone radioaktywną chmurą. To oczywiście zależy od pogody, siły i kierunku wiatru w momencie katastrofy, ale w najgorszym scenariuszu konieczna byłaby ewakuacja 1,8 mln Niemców na okres ponad roku.
Raport analizuje, jaki byłby potencjalny szlak powstałej podczas katastrofy chmury radioaktywnej na podstawie 1096 symulacji meteorologicznych. Wniosek? W 756 przypadkach (69 proc.) to sąsiedzi Polski byliby narażeni na większą dawkę promieniowania.
Ministerstwo środowiska postanowiło działać
W końcu
– mogli skwitować z zadowoleniem Zieloni.
Dotąd ekolodzy krytykowali rząd federalny za bierność wobec planów atomowych Polski, które oczywiście bardzo im się nie podobają. Teraz to się zmieniło.
Niemiecki resort środowiska złożył w Komitecie Espoo zawiadomienie w sprawie możliwości wystąpienia oddziaływania tej inwestycji na Niemcy. Espoo to międzynarodowa umowa, która zobowiązuje kraje do przeprowadzenia oceny oddziaływania swoich projektów na środowisko naturalne sąsiednich państw.
Niemcy chcą mieć dostęp do informacji na temat szczegółów budowy elektrowni atomowej w Polsce, chcą wiedzieć, jakie reaktory będą sercem elektrowni, jakie środki bezpieczeństwa będą zapewnione. Co więcej, niemiecki rząd chce, by jego obywatele mieli prawo głosu w sprawie budowy polskiej elektrowni.
Zgłaszając plan budowy elektrowni do Espoo, polski rząd przekonywał, że projekt nie będzie w żaden sposób oddziaływał na sąsiednie kraje. No i pewnie nie będzie, dopóki nie będzie awarii. I Niemcy widzą właśnie tę ciemną stronę.
Raport Zielonych to stek bzdur?
Problem w tym, że niemiecki resort widzi tę ciemną stronę prawdopodobnie dzięki manipulacji niemieckich ekologów.
Maciej Lipka, kierownik Działu Analiz i Pomiarów Reaktorowych Narodowego Centrum Badań Jądrowych w analizie przygotowanej dla portalu Energetyka24 stwierdził, że raport przygotowany dla Zielonych jest „skrajnie nierzetelny”. Po pierwsze, zakłada wielokrotnie większe skutki radiacyjne katastrofy niż te z Czarnobyla, po drugie, nie zawiera sprecyzowania szczegółów awarii, do której miałoby dojść w polskiej elektrowni jądrowej, po trzecie opiera się na zupełnie nierealistycznym scenariuszu uwolnień radionuklidów do atmosfery, a na dodatek nie uwzględnienia obecnie instalowanych systemów bezpieczeństwa.
Po tym, jak raport Zielonych wyciekł do niemieckich polskich mediów, głos zabrał też polski rząd.
Tezy są w naszej opinii nieprawdziwe, ponadto opierają się na założeniach raportu, który nie został ujawniony w całości, a jedynie we fragmentach. Nie znane są założenia, które stały się podstawą przedstawionych prognoz, w związku z tym ciężko uznać jego wiarygodność
– przekonuje resort klimatu w wyjaśnieniach dla BiznesAlert.
Ministerstwo podkreśla, że przeprowadziło strategiczną ocenę oddziaływania na środowisko projektu „Programu polskiej energetyki jądrowej”, w konsultacjach brały udział również Niemcy i nawet zgłosiły 30 tys. uwag, z których „te zasadne” uwzględniono.
O co tu chodzi? Mam odpowiedź: o zbliżające się wybory parlamentarne w Niemczech. Niestety, Zieloni, grając na prymitywnych lękach starają się zwrócić na siebie uwagę, licząc, na jak najlepszy wynik wyborczy. A niemiecki resort środowiska? Może tylko udaje, że poważnie potraktował prawdopodobnie zmanipulowany raport, żeby nie narażać się na polityczne ataki przed wyborami.
Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert zaznacza, że nieoficjalnie mówi się, że raport Zielonych w Niemczech wywołuje rozbawienie ekspertów sektora jądrowego, a skala katastrofy, jaka straszą autorzy raportu nie jest brana pod uwagę przez Międzynarodową Agencję Energii Atomowej, bo przekracza rozmiarami zarówno tę w Czarnobylu, jak i w Fukushimie.
Boki zrywać.