Rząd zapłaci górnikom za przejście do NABE? Związkowcy z Tauron Wydobycie wystawili rachunek
Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE) ma powstać na początku roku i posprząta aktywa węglowe po spółkach energetycznych. Pod jej skrzydła mają trafić też górnicy. Ale to może okazać się wyjątkowo trudnym i przy okazji kosztownym rozwiązaniem. Związkowcy z Tauron Wydobycie chcą bowiem konkretnej kasy za przejście pod bezpośrednie skrzydła Skarbu Państwa. Jak rząd im ulegnie i zapłaci, to stworzy się niebezpieczny precedens.
Nie pod koniec 2022 r., ale raczej na początku 2023 r. rząd powoła do życia NABE. Ten czasowy poślizg jest jednak teraz najmniejszym zmartwieniem. Zaraz bowiem może okazać się, że cała operacja będzie znacznie bardziej kosztowna, niż to pierwotnie wyliczano. Wszystko przez to, że górnicy nie zamierzają sprzedać tanio swojej skóry i chcą za przeprowadzkę do NABE otrzymać konkretne pieniądze. Po 10 tys. zł na głowę. Zatrudnieni w innych spółkach Tauronu łapią się za głowy i nie potrafią tego zrozumieć.
PGE rządzi i dzieli. W Tauronie tego nie lubią
Sytuacja jest nerwowa. A związkowcy z poszczególnych spółek-córek Tauronu zaczynają patrzeć na siebie wilkiem. Postawa górników, którzy wyciągają ręce po 10 tys. zł na głowę, dzieli załogę. Dodatkowo nastroje rozchwiał ostatnio Wojciech Dąbrowski, prezes PGE, który stwierdził, że obecnie najlepszym rozwiązaniem byłoby połączenie PGE z Grupą Tauron i Grupą Enea. Później takie plany dementował wicepremier i szefa aktywów państwowych Jacek Sasin.
„Rzeczpospolita” donosi, że taki pomysł po pierwsze nie jest nowy, a po drugie jest cały czas rozważany w rządzie. To jeszcze bardziej wzburzyło związkowców z Tauronu, którzy od początku kręcą nosem w sprawie NABE, w proponowanym przez rząd kształcie. Po przejściu do Agencji chcieliby mieć większą kontrolę nad tym, co się dzieje. Nie podoba im się, że wszystkie sznurki ma mieć w rękach PGE. Wszak NABE ma powstać na bazie spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna.
NABE, czyli kosztowny precedens
Niezadowolenie związkowców z Tauronu z takiej wizji rządowej NABE da się pewnie jakoś spacyfikować. Będzie robocza wizyta przedstawicieli MAP w Katowicach, padną jakieś propozycje pod stołem i będzie po sprawie. Ale na horyzoncie już czai się zdecydowanie większe niebezpieczeństwo. Chodzi o żądania górników z Tauron Wydobycie wypłaty po 10 tys. na głowę za przejście do NABE. Zgoda na takie rozwiązanie będzie oznaczać dla rządu nie lada kłopoty.
Wtedy wszak z bardzo dużą dozą prawdopodobieństwa trzeba założyć, że górnicy z innych spółek, którzy też docelowo mają znaleźć się w NABE - również wyciągną ręce po swoje. Zatrudnieni w Enei czy w Energi tylko pewnie czekają na taką swoją szansę i pilnie przyglądają się rządowej reakcji na żądania kolegów z Tauronu. A to może ostro wywindować koszty całej transformacji energetycznej, już na samym jej początku. Z drugiej strony przyjęta przez Sejm rok temu ustawa górnicza zakłada 28,8 mld zł wsparcia dla kopalni węgla kamiennego. Kto więc bogatemu zabroni?