IKE czy ZUS? Pytanie nieaktualne. Rząd zmienił zdanie i Polacy nie dostaną miliardów z OFE
Premier nie odda nam naszych pieniędzy z OFE, jak to obiecywał jeszcze na początku 2020 r., próbując likwidację Otwartych Funduszy Emerytalnych ładnie opakować, by pomysł spodobał się Polakom. Ale coś ciągle stawało mu na drodze. Najpierw pandemia, potem Polski Ład. Jeszcze na koniec 2021 r. projekt wsadzono do zamrażarki, a politycy udawali Greka. Właśnie przestali. Ministerstw Funduszy i Polityki Regionalnej dotychczas odpowiedzialne za ostatecznie dorżnięcie OFE oficjalnie przyznaje, że żadnych prac na projektem ustawy nie prowadzi.
Cała sprawa w końcu wyszła, bo o projekt likwidacji OFE, który dawno gdzieś się zawieruszył, w interpelacji poselskiej zapytał poseł KO Paweł Szramka. Odpisał mu oficjalnie Grzegorz Puda, Minister Funduszy i Polityki Regionalnej: MFiPR nie prowadzi żadnych prac związanych z tym projektem. A to właśnie to ministerstwo było za likwidację OFE odpowiedzialne.
IKE czy ZUS? To pytanie już jest nieaktualne
Bo to dla niego ubytek kilkunastu miliardów złotych. Dokładnie 13 mld zł, jak szacowano jeszcze w ubiegłym roku. Bo plan na likwidację OFE był taki: środki z OFE domyślnie przekazujemy na Indywidualne Konta Emerytalne, a jak ktoś bardzo chce, może złożyć deklarację, by poszły jednak na jego indywidualne konto w ZUS.
Tylko że pieniądze domyślnie przekazane do IKE miały być obciążone dodatkowym podatkiem - tzw. opłatą przekształceniowa w wysokości 15 proc. To miało w sumie dać właśnie 13 mld zł wpływu do budżetu.
OFE miały być zlikwidowane jeszcze w 2021 r., a ustawa miała wejść w życie 1 czerwca 2021 r. Tylko że w 2020 r., kiedy projekt ustawy powstawał, przyszła pandemia, która spowodowała panikę na giełdach i przez to drastyczny spadek aktywów OFE. Trzeba było całą operacje powstrzymać, bo doprowadziłaby przyszłych emerytów do dużych strat.
Rok później, wiosną 2021 r., giełdy się odbiły, ale nagle Solidarna Polska zaczęła rozgrywać koalicjanta brakiem poparcia dla likwidacji OFE tuż przed głosowaniem w Sejmie. Cała akcja znów wstrzymana. I niby tylko na 1-2 miesiące.
I wtedy przyszedł Polski Ład
Zgodnie z pierwszymi zapowiedziami wielkiej reformy PiS emerytury miały być zwolnione z części podatku. A skoro opłata przekształceniowa od środków przeniesionych do IKE miała być rekompensatą za podatki, które miałby być płacone przez ZUS, przestała być wytłumaczalna. A tym samym budżet nic by nie zyskał na uśmierceniu OFE. Po więc zabijać?
Dlatego projekt trafił w ubiegłym roku do zamrażarki, a na pytania dziennikarzy, co dalej, wszyscy milczeli jak zaklęci. Na pytanie zawarte w poselskiej interpretacji nie można było już nie odpowiedzieć.
Teraz 15 mln Polaków, bo tylu jest uczestników OFE, może odetchnąć - nikt nie będzie „oddawał wam waszych pieniędzy”, zabierając przy okazji 1,5 tys. zł parapodatku – tyle średnio zapłaciłby ten, kto wylądowałby w IKE, bo średnie saldo na rachunku OFE wynosi niecałe 10 tys. zł.