REKLAMA

„No co ty, wziąłem na firmę”. Skarbówka dostanie potężne narzędzie do typowania firm do kontroli

Skuteczne automatyczne typowanie firm do kontroli, a dodatkowo efekt mrożący zniechęcający przedsiębiorców do wrzucania w koszty zakupów, które niekoniecznie są aż tak firmowe, jak chcieliby je widzieć. Taki będzie efekt wprowadzenia „dochodowego JPK”, a skutki podatkowe tego rozwiązania z Polskiego Ładu mogą okazać się dla przedsiębiorców bardziej bolesne niż głośna sprawa składki zdrowotnej.

Wrzucanie wydatków w koszty. Ten przepis Polskiego Ładu może zaboleć bardziej niż składka zdrowotna
REKLAMA

Przypomnijmy, że comiesięczne spowiadanie się skarbówce z rozliczeń podatkowych przez wszystkie firmy to jedno z najnowszych „odkryć” wśród rozwiązań zawartych Polskim Ładzie. Rząd chce w ten sposób ukrócić praktykę wrzucania przez przedsiębiorców w koszty zakupów, które są co najmniej w części prywatne.

REKLAMA

„W mojej ocenie to kolejny obowiązek administracyjny dla przedsiębiorców. Nowe narzędzie będzie zapewne wykorzystywane przez organy podatkowe przede wszystkim do lepszego i automatycznego typowania podmiotów do kontroli. To się wydaje być celem podstawowym tych zmian” – mówi Bizblog.pl doradca podatkowy Małgorzata Samborska, partner w Grant Thornton Polska.

Analizy big data dają oczywiście ogromne możliwości, ale znowu jest to robione kosztem podatników

– zwraca uwagę ekspertka.

W liczącym grubo ponad 200 stron projekcie Polskiego Ładu zapisano, że od 1 stycznia 2023 roku przedsiębiorcy będą musieli co miesiąc udostępniać urzędowi skarbowemu podatkową księgę przychodów i rozchodów i ewidencję środków trwałych – oczywiście wszystko w formie elektronicznej. Taki obowiązek spadnie na wszystkie firmy bez wyjątku – od dużych spółek po samozatrudnionych świadczących pracę w ramach jednoosobowej działalności gospodarczej czy nawet ryczałtowców.

Dodatkowe problemy i koszty

„Zapewne ten obowiązek przysporzy dodatkowych problemów i kosztów” – ocenia Samborska. „Dobrze jeszcze pamiętamy, ile było problemów, w tym technicznych, z wprowadzeniem JPK dla celów VAT, więc podobne rozwiązanie może oznaczać podobne problemy, w tym wysokie koszty wdrożenia zwłaszcza dla dużych przedsiębiorców, chociaż zakładam, że będzie to rozwiązanie bazujące na dzisiejszym JPK_Księgi Rachunkowe oraz JPK_PKPIR” – zaznacza.

Za niecałe półtora roku prowadzenie ksiąg podatkowych w firmie – niezależnie od jej formy prawnej i tego, czy płaci CIT czy PIT – będzie możliwe tylko w programie komputerowym. Co miesiąc trzeba będzie przesyłać te informacje skarbówce w „formie ustrukturyzowanej”, czyli w takim nowym pliku JPK.

JPK, który obecnie służy do raportowania rozliczeń podatku VAT, pozwala fiskusowi na zautomatyzowanie bieżącej kontroli, bo wychwytywaniem potencjalnych nieprawidłowości zajmują się specjalne algorytmy. System sczytuje napływające jednolite pliki kontrolne i gdy wychwyci jakieś nieregularności czy inne odstępstwa od normy, rozliczeniom zaczynają przyglądać się inspektorzy skarbowi. Rozliczenia VAT fiskus ma już dziś na talerzu, a teraz też chciałby mieć tak łatwy wgląd w rozliczenia podatku dochodowego firm.

A może jednak nie wrzucę w koszty

„Rozumiem, że jest grono przedsiębiorców, zwłaszcza tych prowadzących działalność w mniejszym rozmiarze, uwzględniających w swojej działalności gospodarczej  koszty z pogranicza wydatków prywatnych i fiskus chce mieć wiedzę na ten temat” – przyznaje ekspertka podatkowa. „Już samo wprowadzenie obowiązku raportowania tych kosztów może przynieść skutek taki, że przedsiębiorcy będą mieć mniejszą skłonność do wskazywania kosztów, które mogą generować pytania i wątpliwości ze strony urzędników” – wskazuje Samborska.  

W wyjątkowych przypadkach to rozwiązanie może mieć faktycznie dotkliwsze skutki dla niektórych przedsiębiorców niż brak odliczalności składki zdrowotnej

– stwierdza Małgorzata Samborska.
REKLAMA

Ministerstwo Finansów twierdzi, że chodzi o ułatwienie firmom rozliczeń oraz „zmniejszenie ich obciążeń związanych z prowadzeniem kontroli poprzez umożliwienie administracji skarbowej weryfikacji prawidłowości rozliczeń i wykrywania nadużyć w formie zdalnej, bez konieczności przeprowadzania czynności na miejscu”. Resort przyznaje jednak, że celem tej zmiany jest też o „zwiększenie efektywności” takich kontroli.

Małgorzata Samborska zwraca uwagę na jeszcze jeden ciekawy aspekt tej reformy. „Fiskus ma już dzisiaj narzędzia do kontroli podatników, a w trakcie kontroli i tak jest zazwyczaj w pozycji uprzywilejowanej, bo na kontrolę ma 5 lat, a wszczyna ją co do zasady w zakresie okresów minionych, kiedy ukształtowała się już jakaś praktyka interpretacyjna i orzecznicza w stosunku do przepisów, których budzą wątpliwości” – mówi. „Podatnik musiał podejmować te decyzje na bieżąco” – podkreśla.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA