Kary za trzymanie pieniędzy na lokacie? Brzmi absurdalnie, ale banki nie mają wyjścia
Nasze oszczędności w pandemii mimo kryzysu puchną. Już jakiś czas temu pisałam, że minister Patkowski miał rację mówiąc, że z powodu pandemii wielu z nas rosną oszczędności, bo nie mamy ich gdzie wydawać. I to była w pewnym sensie dobra informacja. Nie przewidział wtedy tej złej: banki będą nas musiały w końcu za te rosnące oszczędności ukarać, bo wcale ich nie chcą. Ale powodów jest więcej. Oto one:
1. Kto tu komu robi przysługę?
Przez lata przyzwyczailiśmy się do tego, że to my de facto robimy bankom przysługę, składając pieniądze na kontach bankowych czy lokatach, bo one z nich udzielają kredytów. Ale rzecz w tym, że ta sytuacja się radykalne zmieniła. Banki naszych pieniędzy już nie potrzebują, a więc teraz to one nam robią przysługę, że możemy trzymać pieniądze w bezpiecznym miejscu zamiast pod poduszką.
A więc możliwość trzymania pieniędzy w banku to usługa, a za usługę się płaci. Sorry, nie żebym lobbowała na rzecz banków, ale obiektywnie dziś tak to wygląda.
2. Banki nie chcą naszych pieniędzy, bo nie mają, co z nimi zrobić
Jeżeli banki coś takiego mają zamiar wprowadzić, to Narodowy Bank Polski powinien absolutnie żądać od banków, żeby tłumaczyły, dlaczego tak jest. Nie można tak potraktować klienta, z którego pieniędzy się korzysta
- powiedziała w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” była prezes NBP Hanna Gronkiewicz-Waltz, odnosząc się właśnie do ewentualnego wprowadzenia opłat od depozytów lub ujemnego ich oprocentowania.
Tylko właśnie rzecz w tym, że banki z naszych pieniędzy nie korzystają! Nie ze wszystkich. Popyt na kredyty z powodu pandemii gwałtownie spadł. W dodatku bankom interes psują rządowe tarcze antykryzysowe, jak wspomniał niedawno Zbigniew Jagiełło, prezes PKO BP:
Doszło do spektakularnego wypychania kredytu bankowego z gospodarki przez tarcze pomocowe
Skoro więc banki nie za bardzo mają komu pożyczać pieniądze, to po co im one?
3. A my im wciskamy oszczędności na potęgę
Tymczasem, choć banki naszych pieniędzy za bardzo nie potrzebują, Polacy wciskają im ich coraz więcej. Z danych NBP wynika, że na koniec 2020 roku łącznie na rachunkach bieżących i lokatach gospodarstwa domowe trzymały 993,8 mld zł, czyli o ponad 80 mld zł więcej niż przed wybuchem pandemii.
Rosną nasze oszczędności, bo nie mamy ich gdzie wydawać, skoro zamknięte co chwilę są galerie, restauracje i hotele. Już dawno mówił o tym wiceminister finansów, Piotr Patkowski, za co przez niezrozumienie jego wypowiedzi wylał się na niego w mediach okropny hejt.
I oczywiście nie znaczy to, że wszyscy Polacy mają więcej pieniędzy niż przed pandemią. Konta bankowe puchną raczej tym zamożniejszym, a na pewno tylko tym, którzy podczas pandemii nie stracili pracy. Jednak z perspektywy banku to nie ma znaczenia, czyje to pieniądze. Banki potrzebują teraz mniej pieniędzy, a my im wciskamy jeszcze więcej, nożyce się rozjeżdżają i powstaje coraz większą nadpłynność w sektorze bankowym.
4. Banki same muszą płacić karę za nasze oszczędności
I ta nadpłynność jest dla banków fatalna w skutkach. Wyjaśnił to niedawno prosto prezes mBanku, Cezary Stypułkowski, tłumacząc się z tego, że jego bank być może będzie zmuszony wkrótce wprowadzić jakieś dodatkowe opłaty od zbyt dużych sum trzymanych na depozytach przez osoby indywidualne:
Jak państwo składacie u nas depozyt, a my nie mamy z tym depozytem co zrobić, bo nie ma dostatecznej akcji kredytowej, bo mamy jakiś limit na państwowe papiery wartościowe, to nawet jeżeli w banku centralnym składamy te pieniądze, to musimy od nich zapłacić podatek rzędu 44 pkt. bazowych
– powiedział prezes mBanku.
Te 44 pkt. bazowych to podatek bankowy nałożony na banki w 2016 r. w wysokości 0,44 proc. od wartości aktywów, włączając w to obowiązkowe rezerwy lokowane w Narodowym Banku Polskim. A więc od wszystkiego, co w banku zgromadzone, a nie posłużyło do udzielenia kredytu albo zakupu obligacji skarbowych, jest opodatkowane. Nasze pieniądze składane w banku, zamiast pracować na jego zysk, stały się obciążeniem. A w 2020 r. banki w Polsce zapłaciły łącznie 4,4 mld zł z tytułu podatku bankowego.
Niedziwne, że część swojej kary banki chcą przerzucić na nas, skoro dostają ją z naszego powodu.
5. No i jeszcze te nieszczęsne niskie stopy procentowe
A na koniec jeszcze sprawa oczywista: rekordowo niskie stopy procentowe. To one powodują, że banki zarabiają znacznie mniej na odsetkach – w ubiegłym roku o 2,1 mld zł mniej, czyli o 4,3 proc.
Oczywiście w zamian, żeby odbić sobie tę stratę banki podnosiły opłaty i prowizje, dzięki czemu w ubiegłym roku zarobiły o 1,5 mld zł więcej - to wzrost aż o 11 proc. Ale strat na wyniku odsetkowym i tak nie udało się odrobić, bo ten stanowi w bankach aż 70 proc. całej działalności banku.
Efekt? Ktoś kiedyś w końcu pęknie pierwszy i powie nam: trzymanie pieniędzy to usługa, a czasy „za darmo” już się skończyły.