Ciemne chmury nad Turynem. Klub Milika i Szczęsnego ma poważne problemy z włoską skarbówką
Chociaż Wojciech Szczęsny i Arkadiusz Milik pożegnali się już z katarskim mundialem, to wcale nie znaczy, że w klubowych pieleszach nie czekają na nich w najbliższych tygodniach emocje. Wszystko za sprawą sporych kłopotów karnych byłego już zarządu piłkarskiej legendy Włoch - turyńskiego Juventusu. Mowa o fałszowaniu ksiąg rachunkowych. Możliwe, że w tym tygodniu prokuratura postawi pierwsze zarzuty. Trudno przy tym nie mieć wrażenia, że właśnie cofnęliśmy się do 2006 r.
Włochy w 2006 r. doznały potężnych wstrząsów. Italia właśnie wróciła z niemieckiego mundialu z tarczą i tytułem mistrza świata, a na wewnętrznym podwórku wybuchł skandal z ustawianiem ligowych meczów. W aferze nazywanej Calciopoli zdecydowanie najwięcej dostało się Juventusowi Turyn. W proceder zamieszane były też inne kluby: AC Milan, Lazio, Reggina oraz Fiorentina. Ale to i tak Stara Dama zapłaciła najwyższy rachunek.
Juventusowi odebrano wtedy tytuł mistrzowski i zablokowano start w Lidze Mistrzów. Kolejny sezon czarno-białe pasy musiały zacząć od rozgrywek w Serii B, z bilansem aż minus trzydziestu punktów na starcie. To było bardzo twarde lądowanie jednego z najbardziej znanych na całym świecie klubów piłkarskich. Można było się spodziewać, że po takiej wpadce Juventus już nigdy sobie na podobnym skandal nie pozwoli. Niestety, po 16 latach wydaje się, że historia ponownie zatacza koło. Nad Turynem wszak znowu zawisły bardzo ciemne chmury, chociaż Stara Dama na razie wszystkiemu zaprzecza.
Stare grzechy Starej Damy
O co chodzi? W tym sezonie turyńczycy nie radzą sobie tak dobrze, jakby tego chcieli kibice. Na właściwe tory wrócił po latach wreszcie Milan, a Napoli Piotra Zielińskiego wydaje się, że wreszcie dojrzało do walki o Scudetto i z przewagą 8 i 10 punktów góruje nad najgroźniejszymi rywalami. Nie pomaga nawet ściągnięty ponownie trener Massimiliano Allegri, za rządów którego Juventus dzielił i rządził na ligowym podwórku i dostał się nawet dwa razy do upragnionego finału Ligi Mistrzów. Kiedy więc pod koniec listopada gruchnęła wiadomość o tym, że cały zarząd Juventusu podał się do dymisji, można było przypuszczać, że to zmiana warty spowodowana jest w pierwszej kolejności kiepskimi wynikami sportowymi. Teraz jest już jasne, że chodzi o coś zupełnie innego.
Okazuje się, że turyńska prokuratura złożyła wniosek o postawienie w stan oskarżenia prezesa Juventusu Andrei Agnellego oraz dziesięciu innych członków zarządu, w tym wiceprezesa i byłego czeskiego piłkarza Pavla Nedveda. Śledczy zarzucają im fałszowanie ksiąg rachunkowych. Władze Starej Damy wszystkiemu jednak zaprzeczają.
Juventus wykorzystał finansowo pandemię COIVID-19
Prokuratorzy uważają, że Juventus w ostatnim czasie kierował się dwoma wytycznymi. Pierwsza to sztuczne zyski kapitałowe z wymiany zawodników, nawet bardzo młodych, po cenach uważanych za zawyżone. Drugą miały być manewry płacowe po pandemii COVID-19. 28 marca 2000 r. Stara Dama ogłosiła, że piłkarze zrzekli się czterech miesięcznych pensji z powodu pandemii. W rzeczywistości władze klubu podpisały umowę o oddaniu jednej pensji i odzyskaniu trzech w następnym roku. Wszyscy przesłuchani już piłkarze twierdzili, że otrzymali gwarancje, że pieniądze dostaną nawet wtedy, jak będą zwolnieni. Zdaniem śledczych walka z wirusem miała przykryć alarmującą sytuację majątkową i finansową klubu.