Vinted, OLX i Allegro raportują dane użytkowników fiskusowi. Nowe unijne przepisy ułatwiają skarbówce namierzanie ukrytej działalności gospodarczej w internecie.

Handel internetowy już od dawna przestał być jedynie domeną firm e-commerce. Coraz więcej osób prywatnych korzysta z platform takich jak OLX, Vinted, Allegro czy Airbnb, by sprzedawać rzeczy z drugiej ręki, wynajmować mieszkania albo świadczyć różnego rodzaju usługi. Dla jednych to sposób na pozbycie się niepotrzebnych przedmiotów, dla innych – stałe źródło dochodu pod płaszczykiem sprzedaży prywatnej. Od pewnego czasu skarbówka ma bardzo skuteczne narzędzia do kontrolowania takiej aktywności.
W lipcu 2024 roku weszły w Polsce w życie przepisy unijnej dyrektywy DAC-7, która służy walce z unikaniem opodatkowania transakcji w internecie. Jednym z podstawowych elementów tego nadzoru stał się obowiązek raportowania danych o sprzedawcach. W praktyce oznacza to, że serwisy takie jak Vinted, OLX, Allegro czy Booking muszą regularnie przekazywać do fiskusa szczegółowe informacje o sprzedawcach.
Progi raportowania są jasno określone. W przypadku sprzedaży rzeczy, operatorzy muszą raportować użytkowników, którzy w ciągu roku dokonali co najmniej 30 transakcji lub osiągnęli przychody przekraczające równowartość 2 tys. euro. Dla usług, wynajmu mieszkań czy pojazdów, nie ma żadnych progów – wystarczy jedna transakcja, aby dane trafiły do systemu skarbowego. Platformy przekazały już pierwsze raporty – według KAS, do końca stycznia 2025 roku dane o ponad 177 tysiącach osób fizycznych i 115 tysiącach podmiotów trafiły do administracji podatkowej.
Skarbówka dostaje paczki z danymi
Jakie dane są raportowane? Chodzi nie tylko o podstawowe informacje identyfikacyjne, jak imię, nazwisko, adres zamieszkania czy NIP. Platformy przekazują także liczbę przeprowadzonych transakcji oraz dokładną wartość uzyskanego wynagrodzenia. W przypadku niektórych serwisów możliwe jest także zebranie danych o numerach rachunków bankowych wykorzystywanych przez użytkowników.
Ważnym narzędziem jest też automatyczna wymiana informacji między administracjami podatkowymi państw członkowskich Unii Europejskiej – a nawet państw trzecich, które przystąpiły do porozumienia. Dzięki temu, jeśli ktoś mieszka w Polsce, a wynajmuje apartament w Hiszpanii przez platformę internetową, jego dane i tak mogą trafić do Krajowej Administracji Skarbowej. Pierwsza taka wymiana informacji nastąpiła już w lutym 2025 r.
Dane zbierane przez operatorów to jednak tylko początek. Kluczowe znaczenie ma to, co KAS z nimi robi. Skarbówka wykorzystuje nowoczesne narzędzia analityczne, by zidentyfikować potencjalne przypadki unikania opodatkowania. Na tej podstawie typowane są osoby, których działalność może wskazywać na nieformalny handel lub świadczenie usług bez rejestracji działalności gospodarczej. Podstawowymi kryteriami analizy są regularność, powtarzalność oraz rodzaj oferowanych towarów czy usług.
W praktyce oznacza to, że nie każdy, kto sprzeda kilka używanych rzeczy na Vinted, zostanie wezwany do wyjaśnień. KAS zapewnia, że działania kontrolne mają charakter selektywny i indywidualny – wszczęcie procedur następuje tylko w przypadku wykrycia podejrzanych wzorców zachowań. Niemniej jednak ryzyko wykrycia ukrytej działalności gospodarczej znacznie wzrosło.
Fiskus wie więcej, niż myślisz
Agata Jagodzińska ze Związkowej Alternatywy w KAS wskazuje, że po wytypowaniu potencjalnej osoby unikającej podatków, skarbówka rozpoczyna kolejne działania – od wysyłania wezwań informacyjnych po kontrole skarbowe i sankcje podatkowe. Podkreśla, że dane z platform są łączone z innymi źródłami informacji, m.in. z systemami bankowymi, bazami KAS czy rejestrami MF, co pozwala budować kompleksowy obraz działalności podatnika
Czy system działa skutecznie? Zdaniem przedstawicieli KAS – zdecydowanie tak. Nowe przepisy zostały dobrze zaprojektowane, a narzędzia przekazane administracji podatkowej pozwalają na realne i systematyczne wyłapywanie nieprawidłowości. To jakościowa zmiana – z poziomu reaktywnego działania na poziom analizy predykcyjnej i automatycznego wykrywania podejrzanych wzorców sprzedaży – mówi serwisowi Bizblog.pl Agata Jagodzińska.
Przedstawicielka skarbówki zaznacza, że nie oznacza to, że każda osoba sprzedająca coś na Vinted czy OLX zostanie natychmiast skontrolowana. Podkreśla, że obowiązek raportowania dotyczy tylko tych użytkowników, którzy przekroczą progi określone w przepisach. Zaznacza, że dla osób regularnie handlujących w sieci bez zgłoszenia działalności gospodarczej, ryzyko wykrycia istotnie wzrosło.
Dla użytkowników platform oznacza to konieczność większej ostrożności i świadomości podatkowej. Jak z kolei wskazuje Piotr Juszczyk, główny doradca podatkowy firmy inFakt, dyrektywa DAC7 nie zmienia zasad opodatkowania, ale umożliwia ich skuteczniejsze egzekwowanie. Sprzedaż używanych rzeczy, które były w posiadaniu co najmniej 6 miesięcy, nadal jest zwolniona z podatku. Jednak jeśli ktoś sprzedaje „nowe” przedmioty, w dużych ilościach i w sposób powtarzalny, może zostać uznany za prowadzącego działalność gospodarczą – nawet jeśli nie zarejestrował firmy.
Kto pierwszy wpadnie w sieć fiskusa?
Odkąd zaczęły obowiązywać przepisy wdrażające dyrektywę DAC7, Krajowa Administracja Skarbowa zyskała potężne narzędzie do monitorowania sprzedaży internetowej. To ogromna zmiana, która otwiera fiskusowi drzwi do danych, jakich wcześniej nie miał – mówi serwisowi Bizblog.pl Piotr Juszczyk.
W sytuacji, gdy ktoś zostanie przyłapany na udawaniu prywatnego, okazjonalnego sprzedawcy, pojawiają się takie obowiązki jak konieczność rozliczania podatku dochodowego, VAT-u, a także opłacania składek ZUS. Co więcej, w razie wykrycia nieprawidłowości podatnik może zostać wezwany do zapłaty zaległych podatków z odsetkami, a w skrajnych przypadkach – może grozić mu odpowiedzialność karno-skarbowa. To realne zagrożenie, zwłaszcza że – jak zauważa Juszczyk – wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że ich aktywność nosi znamiona działalności gospodarczej.
Teoretycznie urzędy skarbowe mają teraz bardzo precyzyjne informacje o skali sprzedaży prowadzonej przez osoby fizyczne. Praktycznie – wykorzystanie tych danych nadal jest ograniczone. Zbieranie danych to jedno, a ich skuteczne przetwarzanie i wyciąganie wniosków – to drugie – zauważa Piotr Juszczyk.
Jak dodaje, dlatego wciąż nie wiemy, czy skala nieprawidłowości, zwłaszcza w zakresie ukrytej działalności gospodarczej pod pozorem sprzedaży prywatnych rzeczy, zostanie skutecznie wyłapana.
W praktyce to właśnie granica między sprzedażą prywatną a działalnością gospodarczą bywa najczęstszym problemem – tłumaczy.
KAS nie działa jednak w ciemno. Dzięki specjalnym narzędziom informatycznym, takim jak aplikacja WEB DPI i Komponent Wymiany Danych, operatorzy platform cyfrowych mają jasno określone procedury przekazywania danych. W razie potrzeby mogą też korygować lub uzupełniać wcześniej zgłoszone informacje. Wszystko to sprawia, że fiskus powinien dysponować coraz dokładniejszym i lepiej uporządkowanym obrazem rynku internetowego.
Eksperci zauważają, że dyrektywa DAC7 zmienia filozofię działania administracji skarbowej – z reaktywnej na predykcyjną. Zamiast czekać na zgłoszenia lub analizować wpływy na konta bankowe, fiskus może teraz samodzielnie wykrywać podejrzane schematy i typować potencjalnych podatników do kontroli. Handel w internecie uchodził wcześniej za obszar poza zasięgiem państwa, ale to się radykalnie zmieniło.
Jak wskazuje Agata Jagodzińska, działania KAS mają na celu nie tylko zwiększenie wpływów do budżetu, ale przede wszystkim zapewnienie równości rynkowej. Legalnie działające firmy nie mogą konkurować cenowo z osobami, które nie płacą podatków i nie ponoszą innych kosztów prowadzenia działalności. Dlatego też wdrożenie dyrektywy DAC7 to nie tylko techniczna zmiana, ale też istotny krok w kierunku uczciwszego rynku.