Huawei liczy na duże wpływy z 5G. Dla zachodnich firm Chińczycy mają śmiałą ofertę
Rugowanie Huaweia przez administrację Donalda Trumpa odbija się na kondycji finansowej chińskiego producenta. Jego szefowie nie przejmują się jednak sankcjami i chwalą się, że w przyszłym roku wdrożenia technologii 5G staną się istotnym źródłem przychodów.
Fot. Ren Zhengfei, założyciel i prezes Huaweia.
Spółka koncentruje się na swoim rodzimym rynku, po tym jak została oskarżona przez USA o szpiegostwo. Naciski Amerykanów i mówiąc oględnie, niezbyt dobra atmosfera wobec spółki, spowodowała też, że Huawei wymykają się też z rąk kontrakty, które wydawały się niemal pewne.
Tak stało się w Polsce. Nad Wisłą Chińczycy mają udział w sporej części infrastruktury telekomunikacyjnej, ale premier Morawiecki jej przyszły rozwój zamierza powierzyć Ericssonowi. Szwedzi wraz z Orange rozpoczęli zresztą niedawno testy 5G.
Na zbanowanie Huawei zdecydowali się Australijczycy, taką możliwość rozważają w Wielkiej Brytanii. Ostrożność w kontaktach z chińskim potentatem zaleca również Komisja Europejska.
Na całe szczęście (przynajmniej dla Huaweia) Chiny to rozległy kraj. Pod względem liczby mieszkańców Warszawa nie załapałaby się tam do pierwszej „30”. Z czysto finansowego punktu widzenia, taką stratę producentowi łatwo będzie przełknąć.
Patenty na sprzedaż
Możliwe zresztą, że Huawei poradzi sobie z amerykańskim embargiem w inny sposób. Założyciel i dyrektor generalny Huawei, Ren Zhengfei (na zdjęciu), powiedział w zeszłym tygodniu magazynowi „The Economist”, że jego firma jest otwarta na sprzedaż technologii 5G. Patenty, kody, produkcyjnego know-how – to wszystko mogłoby się znaleźć w rękach zachodnich przedsiębiorstw w zamian za jednorazową opłatę. Wygląda to na ostateczne pogodzenie się z faktem, że pewne rynki zatrzasnęły się dla chińskiej spółki bezpowrotnie. Przynajmniej jeśli chodzi o 5G.
Inna sprawa, że zrujnowana reputacja Huaweia i polityka gospodarcza chińskiego rządu może sprawić, że nawet tak śmiały ruch, okaże się całkowicie nieskuteczny. Przedsiębiorstwa z Państwa Środka są bowiem zobowiązane do przekazywania gromadzonych przez siebie danych służbom pod groźbą kar finansowych.
Huawei wciąż smartfonami stoi
Ratunkiem jeśli chodzi o zachodnie rynki mogą okazać się smartfony, choć i tu sprawa nie jest już taka pewna. Huawei szykuje się do premiery nowych telefonów – Mate 30 i Mate 30 Pro. Jego poprzednie flagowce zrobiły na świecie furorę. The Verge pisał, o ironio, że to „najlepszy telefon, jakiego Ameryka nie może mieć”.
Z nowymi telefonami tak łatwo już nie będzie. Zakaz współpracy z Huaweiem, jaki na amerykańskie firmy nałożył Donald Trump, może mocno odbić się na jakości użytkowania. Smartfony stracą m.in. dostęp do takich aplikacji jak Google Play, Chrome, czy YouTube.
W ubiegłym roku Huawei wypracował w Chinach niemal 20 proc. przychodów, które w skali świata sięgnęły 105 mld dol, z czego około 50 mld przypadło na sprzedaż produktów w segmencie konsumenckim. Czyli w dużej mierze smartfonów. Właśnie dlatego w czwartek 19 września oczy wszystkich analityków skierowane będą na Monachium. Tam w trakcie premiery flagowców Huaweia dowiemy się, czy spółka ma potencjał na utrzymanie się w pierwszej dwójce producentów telefonów na świecie.