REKLAMA

Groźna bakteria w żywności. Jak sobie poradzić?

Konsumenci oczekują precyzyjnych informacji o pochodzeniu żywności i możliwym wpływie na zdrowie. Kluczową rolę odgrywa tu przejrzystość i dostępność danych w czasie rzeczywistym, co pozwala na szybkie zapobieganie rozprzestrzenianiu się zakażeń.

pandemia-koronawirusa-materiały-ochronne
REKLAMA

Praktycznie nie ma tygodnia, aby media nie informowały o niebezpiecznej żywności. Oto kilka przykładów z ostatnich dni: w USA wykryto zakażone salmonellą melony z Meksyku, w Polsce pałeczki tej samej bakterii znaleziono w sezamie i w przyprawach. Najgłośniejszy przypadek dotyczył jednak zapewne przypadków transmisji ptasiej grypy na koty. Wszystkiemu winne miały być fermy drobiu.

REKLAMA

Z biznesowego punktu widzenia, w powyższym kontekście kluczowe jest pojęcie identyfikowalności (traceability).

Zdolność do śledzenia żywności na każdym etapie jego cyklu życia

Oznacza możliwość identyfikacji pochodzenia czy użytkowania danego produktu. I to niezależnie od momentu w czasie — od zakupu surowców, przez proces produkcji, aż do dostarczenie gotowego produktu do klienta. Dzięki temu zyskują nie tylko klienci, którzy dostają większą transparentność, ale również firmy, które w systemie ERP mają informacje o tym, kiedy i od kogo surowce zostały zakupione, jak przebiegał proces produkcji, jakie kontrole jakościowe zostały przeprowadzone czy kiedy produkt został sprzedany i do kogo.

Więcej informacji na temat żywności w Bizblog.pl

Firmy mogą natychmiast reagować na wykryte problemy z jakością lub bezpieczeństwem. Jeśli podczas rutynowych testów wykryto np. obecność bakterii w jednym z produktów, firma może szybko zidentyfikować wszystkie partie, które mogłyby być z nią związane. W efekcie możliwe jest natychmiastowe wycofanie tych produktów z obrotu, co minimalizuje ryzyko dla konsumentów - mówi Andrzej Szubryt, ekspert z Biura Projektowania Systemów Cyfrowych.

Firmy mogą automatycznie zablokować możliwość wydania produktu z magazynu, aby upewnić się, że feralny składnik nie trafi na linię produkcyjną. Ułatwia to również przeprowadzenie śledztwa, prowadzonego w kontekście doniesień konsumentów. Jeśli ktoś zgłosi problem z jakością, firma może sprawdzić, czy w procesie produkcji wystąpiły nieprawidłowości, które mogłyby na to wpłynąć. Można przecież zbadać warunki, w których produkt był wytworzony i przechowywany.

Chociaż inicjatywa wdrożenia systemu monitorowania może pochodzić od samej firmy (w celu poprawy jakości i zadowolenia klienta), to wymogi prawne odgrywają kluczową rolę w kształtowaniu tych praktyk i zapewnieniu, że są one stosowane konsekwentnie w całej branży spożywczej.

Rozporządzenie (WE) NR 852/2004 stanowi jeden z kluczowych dokumentów w tej kwestii, skupiając się na higienie środków spożywczych. Ponadto firmy są zobowiązane do wdrożenia zestawu procedur takich jak GHP (Dobra Praktyka Higieniczna), GMP (Dobra Praktyka Produkcyjna) oraz HACCP (System Analizy Kontroli i Krytyczne Punkty Kontroli), które gwarantują, że produkty spożywcze są produkowane, przechowywane i dystrybuowane w sposób bezpieczny dla konsumenta – dodaje Szubryt.

Specjalista przyznaje, że choć kontrole żywności sporadycznie wykrywają drobne niespójności w danych lub błędy w procedurach, to największym wyzwaniem dla firm jest redukcja czasu oraz nakładu pracy potrzebnych do zgromadzenia danych.

Choć radzimy sobie z tym zadaniem skutecznie, przedstawienie pełnych informacji wprost z systemu bywa wyzwaniem – podkreśla Szubryt.

REKLAMA

Dane to paliwo dla branży spożywczej

Konkurowanie w dzisiejszym przemyśle spożywczym oznacza dostęp do dokładnych danych zawsze, gdy jest to potrzebne. To informacje dają czas, a jak mówi stare powiedzenie: czas to pieniądze.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA