Putin chce jechać na szczyt G20. Zanim powiedzą mu: wyp..., miejsce Rosji może zająć Polska
Władimir Putin liczy na to, że rozpętanie wojny w Ukrainie ujdzie mu na sucho i już jesienią pojedzie sobie jak gdyby nigdy nic na szczyt grupy G20, który odbędzie się w Indonezji. Tymczasem najbogatsze kraje świata zaczęły powoli główkować jak ze swojego grona wyprosić Rosję i zaprosić kogoś nowego. Tę sytuację bardzo chce wykorzystać Polska.
Nie tylko G20, wiele organizacji próbuje wykluczyć Rosję. Reakcja Zachodu jest absolutnie nieproporcjonalna – stwierdziła Ludmiła Worobjewa, ambasador Rosji w Dżakarcie, stolicy Indonezji, gdzie w tym roku ma odbyć się szczyt grupy państw G20.
Okazuje się, że Putin zupełnie nie przejmuje się rosyjską izolacją i jakby nigdy nic zamierza uczestniczyć w najbliższym szczycie państw G20, chociaż Stany Zjednoczone i część zachodnich sojuszników uważa, że właśnie ze względu na napaść na Ukrainę – Rosja powinna być z tego gremium wykluczona i zastąpiona kimś innym. Bardzo o to zabiega też Polska, która najchętniej sama by została członkiem G20.
Przedstawiciel polskiego rządu twierdzi, że być może też powstanie nowa organizacja, na zgliszczach G20, ale już bez Rosji. Takie sugestie padały w kuluarowych rozmowach – przekonuje Nowak.
Polska w G20? Przecież już tam jest
Polski minister rozwoju i technologii rozmawiał na ten temat z amerykańską sekretarz handlu Giną Raimondo. Propozycja zastąpienia Rosji w G20 miała być przyjęta z zadowoleniam, a sama rozmowa była bardzo konstruktywna. Zdaniem Piotra Nowaka taka podmiana pokazałaby dobitnie, że dawny kraj komunistyczny, przy odpowiednim wsparciu, jest w stanie w ciągu 30 lat stać jednym z najszybciej rozwijających się państwa na świecie.
Ale z ewentualnym wejściem Polski do grupy G20 mogą być dwa spore problemy. O pierwszym wspomina dziennikarz ekonomiczny Rafał Hirsch, który na Twitterze przytomnie przypomina, że tak naprawdę Polska już do G20 należy - jak państwo członkowskie Unii Europejskiej. Więc nie ma też sensu wywarzać otwartych drzwi.
Kto zastąpi Rosję w G20? Obstawiam kogoś z czwórki: Szwajcaria, Izrael, Egipt i Zjednoczone Emiraty Arabskie
– proponuje Rafał Hirsch.
Warto przy tej okazji dodać, że obecność UE w grupie G20 jednak nie przeszkadza innym krajom stać się pełnoprawnym członkiem tego gremium. Dotyczy to Francji, Niemiec i Włoch (przed Brexitem jeszcze Wielkiej Brytanii).
Rosję z G20 muszą chcieć wyrzucić wszyscy
Drugi kłopot to struktura organizacyjna grupy G20, w której decyzja o wykluczeniu któregokolwiek z państw musi być podjęta jednomyślnie. A to w przypadku Rosji może okazać się nie do osiągnięcia. Owszem, Reuters też donosi, że faktycznie Stany Zjednoczone sondują sytuację. Ale w tym przypadku sama dobra wola Waszyngtonu nie wystarczy. Na taki ruch najprawdopodobniej nie zgodzą się inni, przede wszystkim Chiny, ale też Indie, Brazylia, RPA, czy gospodarz tegorocznego szczytu – Indonezja.
Całkiem za to nie jest wykluczone, że obecna sytuacja stanie się dla USA pretekstem, żeby stworzyć nową grupę najlepiej rozwijających się gospodarek świata. Już wcześniej mówiło się, że tak naprawdę to grupa G7+13, która oddziela kraje zachodnie od reszty. Rosnącą nieufność wśród członków G20 pogłębia też stała rywalizacja między Stanami Zjednoczonymi a Chinami.
Eksperci wskazywali, że w ten sposób tworzy się ryzyko, że G20 stanie się miniaturą ONZ, czyli miejsca niekończących się dyskusji, a nie konkretnych działań. I to powoli rzeczywiście widać. Np. państwom G20 do tej pory nie udało się również ustalić konkretnych terminów wycofania węgla z użycia jako źródła energii. Sprzeciw Rosji, Chin, Indii i Australii okazał się skuteczny.