REKLAMA

Niemcy chcą minimalnej ceny emisji dwutlenku węgla. Polska miała odwrotne plany

Wraz z kolejnym wzrostem cen emisji CO2 w unijnym systemie ETS wraca dyskusja o jego reformie. Najbardziej liczy na to polski rząd, który nie chce dalej płacić fortuny za uzależnienie od węgla. Ale teraz do tematu wtrącają się też Niemcy. Nasi zachodni sąsiedzi chcą jednak podążać w odwrotnym kierunku i opowiadają się za wzmocnieniem systemu handlu emisjami w UE.

cena-emisji-CO2-mapa-Instrat
REKLAMA

Polski rząd od miesięcy przekonuje swoich europejskich partnerów, że obecnie unijny system handlu emisjami ETS to przede wszystkim pożywka dla instytucji finansowych, które ćwiczą tam swoje kolejne spekulacje. Na takim mechanizmie zaś najbardziej mają tracić gospodarki w największym stopniu uzależnione od węgla, w czym Polska wiedzie cały czas prym w UE.

REKLAMA

Dyskusja na ten temat na nowo się rozkręca, bo cena emisji CO2 znowu zaczęła wyraźnie puchnąć i obecnie jest na poziomie ponad 90 euro. A jeszcze miesiąc temu było poniżej 80 euro. W maju 2021 r. emisja tony dwutlenku węgla zaś kosztowała mniej niż 50 euro. I właśnie w takich realiach cenowych w rozmowę o przyszłość systemu ETS, swoje trzy grosze dorzuca też rząd Niemiec.

System ETS z ceną minimalną za emisję CO2

W rozmowie z serwisem Euroactiv niemiecki resort potwierdza swoje wcześniejsze plany i zapewnia, że pozostają one cały czas bez zmian. Uważają, że kraje UE nie powinny płacić mniej za emisję CO2 niż 60 euro za tonę. Berlin już nawet ma przygotowany scenariusz, w którym reforma systemu ETS w kierunku ustanowienia ceny minimalnej za emisje dwutlenku węgla jednak nie zyskuje zbytniego poparcia.

Federalny rząd Niemiec w ustanowieniu ceny minimalnej w systemie ETS widzi dalszy doping dla dekarbonizacji. Niemiecki Związek Przedsiębiorstw Komunalnych (VKU) pokazuje, że tak chce większość Niemców. Z rozpytania przedsiębiorstw komunalnych o największą przeszkodę w realizacji niemieckiej transformacji energetycznej wynika, że odpowiednia reforma systemu ETS jest wedle ponad 56 proc. respondentów uznawana za najważniejszy priorytet dla rządu niemieckiego.

A co dalej ze spekulacjami w handlu emisjami?

Rząd w Berlinie w ten sposób już kolejny raz nie do końca zgadza się z polską diagnozą dotycząca spekulacji finansowych w systemie handlu emisjami ETS. Niemcy przy tej okazji powołują się na tegoroczne ustalania Europejskiego Urządu Nadzoru Giełd i Papierów Wartościowych (ESMA), któremu KE zleciła dokładny monitoring systemu ETS. I wyszło na to, że nie można dopatrzyć się tam żadnych manipulacji finansowych.

REKLAMA

Ale nie wszyscy w Niemczech podzielają tę opinię. Np. niemiecki eurodeputowany, konserwatysta z CDU Peter Liese, uważa, że ewentualnym spekulacjom w systemie ETS trzeba się jednak bliżej przyjrzeć. Pokazuje przykład cen węgla, które jego zdaniem bez żadnych fundamentalnych przyczyn, a tylko w reakcji na informację opublikowaną przez Bloomberga, skoczyły niedawno w górę o 10 proc. Polski rząd dodatkowo chce zdecydowanie lepszego mechanizmu kontroli w systemie ETS, który pozwoli interweniować przy okazji kolejnej, bezpodstawnej podwyżki cen za emisję CO2.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA