Ethereum zwiększyło wartość ponad czterokrotnie od początku roku. Wzrost napędzają NFT i zdecentralizowane finanse.
Jeszcze dwa tygodnie temu za jedną monetę ethereum trzeba było płacić 2,3 tys. dol. Dziś kurs jest już tysiąc dolarów wyżej. Trzeciego maja kryptowaluta osiągnęła swoje maksimum - 3 431 dol.
Obecne wzrosty są tym bardziej ciekawe, że nie są skorelowane z kursem bitcoina. Ten pobił swój rekord w połowie kwietnia (64 tys. dol.), aby pod koniec miesiąca odbić się w okolicach 47 tys.
Ethereum zyskuje dzięki popularności NFT, a NFT to skrót od non-fungible token. Oznacza on, że pewne cyfrowe dobro (np. pierwszy tweet Jacka Dorsey'a) zostało opatrzone zapisem komputerowym gwarantującym, że jest to plik oryginalny, a nie skopiowany. To swoiste prawo własności, które w świecie internetu rozszerza pojęcie unikalności.
Rynek NFT dopiero się rozwija, ale nieco bardziej zaawansowane są zdecentralizowane finanse (DeFi - decentralized finance). To niezależny system finansowy, który docelowo ma dawać więcej możliwości, niż tradycyjny system finansowy. W jego zakresie mieści się m.in. emisja stablecoinów czy kredytów, ale i cały rynek kapitałowy. DeFi może też umożliwić szybszy handel udziałami przy mniejszych opłatach.
Obie te technologie wykorzystują ethereum do działania, czym napędzają jego wartość. Firmę inwestycyjna Fundstrat przewiduje, że 1 ETH może osiągnąć nawet 10 500 dol. jeszcze w tym roku. Uczyniłoby to znacznie bogatszym Vitalika Buterina, twórcę ethereum. Posiada on około 333 520 ETH. Obecne wzrosty "jego kryptowaluty" pozwoliły mu na dołączenie do grona miliarderów.