REKLAMA

Firmy chcą ściągać Polaków z emigracji. Słyszą: za żadne pieniądze, Polska to dziki kraj

Eksperci gruntownie przepytali polskich ekspatów, jak żyje im się poza granicami kraju. Okazało się, że wielu z nich po powrocie mogłoby liczyć na wyższe zarobki, ale do przeprowadzki im się nie spieszy. Powód? Fajnie, gdyby był tylko jeden. Dla emigrantów zarobkowych, którzy wsiąkli w kulturę zachodniej Europy, Polska jawi się jako kraj dzikusów.

Firmy chcą ściągać Polaków z emigracji. Słyszą: za żadne pieniądze, Polska to dziki kraj
REKLAMA

Fot. Jakub Halun/wikimedia.org/CC BY 4.0

REKLAMA

W trakcie dyskusji o polityce często pada argument, że zwykłego Polaka te wszystkie waśnie na szczycie kompletnie nie obchodzą. Chce tylko spokojnie popracować, pooglądać telewizję, wyjechać na wakacje. Resztę mają w nosie.

To nie do końca prawda. A przynajmniej nie poza granicami Polski i nie pośród przedstawicieli zawodów wymagających wiedzy i specjalizacji. Muzeum Emigracji w Gdyni wraz z Fundacją PLUGin Polish Innovation Diaspora przeprowadziło badanie wśród menedżerów, programistów i analityków. Okazało się, że polscy ekspaci interesują się sytuacją w kraju. I wcale nie spieszy im się do powrotu do polskiego piekiełka.

Zacznijmy od tego, że w porównaniu z 2018 r. wyraźnie spadł odsetek osób, które deklarują chęć powrotu. Przed pandemią taki wariant rozważała mniej więcej połowa ankietowanych. Dzisiaj to już tylko jedna trzecia. Szczególnie niechętnie do przyjazdu nad Wisłę odnoszą się kobiety, wśród których reemigrację rozważa tylko niecałe 30 proc.

Warszawa lepsza od Berlina

Badani przyznają, iż nierzadko praca na podobnym stanowisku w Polsce wiązałaby się z podobnymi lub nawet wyższymi zarobkami, a także wyższym materialnym standardem życia, a mimo to nie decydują się na powrót

- komentuje Sebastian Tyrakowski, współautor badania i zastępca dyrektora Muzeum Emigracji w Gdyni

W zapewnienia o tym, że pieniądze przestają mieć kluczowe znaczenie dla programistów dość łatwo uwierzyć. Pracownicy IT może nie zarabiają u nas najlepiej w Europie, ba na tle innych państw wypadamy tu dość mizernie.

Polska ma jednak inną przewagę - dość niskie koszty utrzymania. Wynajem mieszkania wciąż kosztuje relatywnie niewiele, ceny w restauracjach w porównaniu z Zachodem są bajecznie niskie, podobnie bywa z wysokością rachunków w sklepach spożywczych.

Kilka lat temu serwis rekrutacyjny Bulldogjob wyliczył, że wskaźnik kosztów utrzymania w Berlinie jest o 52 proc. wyższy niż Warszawie. W Londynie to już 87 proc., a w mekce IT - San Francisco aż o 113 proc. więcej.

Porównanie wykazało, że 30-letni programista pracujący w stolicy Polski miesięcznie jest w stanie odłożyć więcej niż jego kolega z Moskwy, Helsinek, Dubaju i Londynu, a z Berlinem przegrywa naprawdę nieznacznie.

I w tym momencie na usta mimowolnie ciśnie się pytanie: skoro wypłata nie jest problemem, co nim jest?

Pieniądze to nie wszystko

Z badania wynika, że polscy programiści i finansiści początkowo wyjeżdżają z kraju, bo są ciekawi świata (43 proc.), liczą na lepsze perspektywy zawodowe (37 proc.) oraz lepsze zarobki (30 proc.). Na miejscu doznają jednak wstrząsu. Okazuje się, że można pracować bez szefa dyszącego w kark i seksistowskiego właściciela firmy, a pochodzenie partnera jest dla otoczenia zupełnie bez znaczenia.

To żadna nadinterpretacja. Autorzy badania zapytali ankietowanych, a ci odpowiedzieli dokładnie takimi słowami. Jeden z uczestników przytoczył przykład swoich znajomych, którzy na próbę wynajęli sobie dom pod Wrocławiem. Początkowo było fajnie, ale potem...

...zaczęła się polska jazda. Korki na drogach, tłok, zezwierzęcenie ludzi w sklepach. Służba zdrowia, w której nagle te pieniądze, które się zarabia, to nagle nikną, nie ma ich, a to za antybiotyk trzeba zapłacić, a to do lekarza trzeba iść znowu

- wspomina 51-latek z Niemiec

Kolejna osoba narzeka na ogólny klimat polityczny w Polsce Z cytatu łatwo wywnioskować, że głównym problemem był rasizm.

Będąc w Polsce, nie czuliśmy się komfortowo przy tej sytuacji politycznej. Ze względu na narodowość żony i ze względu na nasze przekonania. Sposób zarządzania w polskich firmach ma wiele wspólnego z sytuacją polityczną i też nie było to komfortowe

- czytamy

Ciekawą obserwacją dzieli się też 41-latek z Islandii. Mężczyzna opowiada, że dostał od firmy z Polski ofertę, która zapewniała mu zarobki będące 20-krotnością płacy minimalnej. Dla przywykłego do dość egalitarnego, nordyckiego społeczeństwa pracownika był to ciężki szok. Badanego te nierówności po prostu odstraszyły.

Później wchodzi się w taki pakiet. Trzeba przeprowadzić się na grodzone osiedle, wynająć pokojówkę z Ukrainy. Na każdym kroku są podziały. To jest jeden z czynników, które mnie nie ciągną do Polski – niesamowite nierówności społeczne

- opowiada

Co dalej? Kultura pracy jak w USA. W złym tego słowa znaczeniu.

Trzeba być pod telefonem 24 godziny na dobę. I pracuje się megadużo. Oprócz tego jest duży seksizm, podział płci

- dodaje Polak mieszkający na Islandii

Wyrok ws. aborcji zniechęcił ekspatów

W statystykach wygląda to następująco: dla większości ekspatów największym problem jest sytuacja polityczna. Odrzuca ona od Polski aż 84 proc. badanych. Na kolejnym miejscu jest ogólna sytuacja ekonomiczna (54 proc.) i sytuacja w branży oraz jakość życia (odpowiednio 40 i 41 proc.).

Autorzy raportu wskazują, że uczestnicy badania nie akceptują polityki obecnego rządu i obserwowanych zmian społecznych. Chodzi tu głównie o pogłębiające się nierówności społeczne, wzrost nietolerancji i agresji w życiu społecznym.

Warto zauważyć, że wywiady pogłębione były realizowane w czasie protestów społecznych związanych z publikacją wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zmiany prawa aborcyjnego w Polsce.

- czytamy

Twórcy raportu dodają, że kwestia protestów nie była wprost poruszana w wywiadach pogłębionych, ale „wydaje się, że sytuacja ta mogła mieć wpływ na opinie dotyczące ewentualnego powrotu do kraju i ogólnie na
ich aktualny stosunek do ojczyzny”.

Powrót? Nie ma takiej opcji

Efekt? Programistów, których wywiało z Polski, trudno będzie przekonać do ponownego przyjazdu. Co trzeci respondowany stwierdził, że nie ma takich zachęt, które skusiłyby go do powrotu. Mniej więcej tyle samo osób wskazało jednak, że do zmiany zdania mogłyby je przekonać ułatwienia podatkowe w postaci zwolnień i ulgi, a następne 33 proc. stawia na udogodnienia dla prowadzących własną działalność gospodarczą.

Co więcej, powinniśmy liczyć się z dalszą emigracją specjalistów. W „Antybadaniu” przeprowadzonym dla Just Join IT ponad połowa polskich programistów przyznała, że zastanawia się nad pracą za granicą bądź nawet aktywnie przygotowuje się do opuszczenia Polski.

REKLAMA

Oj, wygląda na to, że różnego rodzaju szkoły programowania będą miały w najbliższym czasie pełne ręce roboty. W Polsce niedobór programistów wciąż szacowany jest na około 50 tys. osób.

Pozostałe kraje Unii tylko czekają, by skusić do przyjazdu świeży polski narybek. Na Zachodzie i u naszych sąsiadów z południa wcale nie jest lepiej. W UE na pracowników IT czeka już 600 tys. wakatów. Walka trwa, a polskie firmy, o ironio, nie przegrywają je przez brak pieniędzy tylko w wyniku przepychanek między Kaczyńskim, Ziobrą i Gowinem oraz przez szaleństwa ideologiczne Ordo Iuris czy Kai Godek.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA