REKLAMA

Elon Musk ogłosił wycofanie się z zakupu Twittera. To jednak nie takie łatwe, sprawa skończy się w sądzie

Wątpliwości wokół danych dotyczących fałszywych kont i rozsyłania spamu to powód, dla którego Elon Musk zamierza porzucić wynegocjowaną umowę na zakup Twittera za 44 mld dol. Tym razem nie chodzi o kolejny emocjonalny wpis miliardera na tej platformie, lecz dokument złożony w piątek w „amerykańskim KNF-ie”. Zarząd Twittera deklaruje, że nie pozwoli Muskowi bezkarnie złamać wiążącej go umowy i sprawa skończy się w sądzie. Fot. Maurizio Pesce/flickr.com/CC BY 2.0

Elon Musk już nie chce Twittera. Sprawa skończy się w sądzie
REKLAMA

Jak pisze „The Wall Street Journal”, złożenie przez Elona formalnej deklaracji wycofania się z zakupu Twittera kończy niemal dwumiesięczny okres nerwowych przepychanek pomiędzy miliarderem a platformą społecznościową, ale jednocześnie prawdopodobnie oznacza rozpoczęcie batalii prawnej z Twitterem.

REKLAMA

Musk poprzez swojego prawnika napisał w piśmie złożonym w Amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC), że Twitter naruszył wiele postanowień wiążącej go z nim umowy, a podczas jej zawierania złożył „fałszywe i wprowadzające w błąd oświadczenia”. Innymi słowy, Elon Musk uważa, że został przez spółkę oszukany i to oznacza, że umowa jest nieważna.

Zarząd Twittera deklaruje, że nie odpuści Muskowi i sprawa skończy się w sądzie. Szef rady dyrektorów spółki Bret Taylor napisał w piątek, że zarząd Twittera jest zdeterminowany domknąć transakcję po cenie i na warunkach uzgodnionych z Muskiem. Dodał, że spóka planuje podjąć kroki prawne w celu wyegzekwowania umowy o połączeniu.

Jesteśmy przekonani, że zwyciężymy w Sądzie Chancery w Delaware

– napisał Bret Taylor.

Sprawa wyszła na światło dzienne już po zamknięciu piątkowych notowań na giełdzie Nasdaq, ale akcje Twittera tąpnęły o 6 proc. podczas handlu pozasesyjnego. Rzeczywista skala spadku wartości spółki po wybuchu nowego konfliktu z Elonem Muskiem będzie znana w poniedziałek, gdy giełda wznowi notowania.

Kłótnia z prezesem Twittera

Formalna deklaracja wycofania się Elona Muska z zakupu Twittera nie jest większym zaskoczeniem, ponieważ ekscentryczny miliarder już w połowie maja wysyłał sygnały, że cała transakcja może nie dojść do skutku. Gdy wydawało się, że dopięcie transakcji to już czysta formalność, Musk niespodziewanie zaatakował zarząd spółki, mocno komplikując całą sytuację. Napisał – oczywiście na Twitterze – że co najmniej co piąte konto w tym serwisie jest fejkowe, czyli jest ich cztery razy więcej, niż twierdzi firma.

Elon Musk napisał, że jeśli prezes Twitteraz Parag Agrawal nie udowodni, że odsetek fejkowych i spamowych kont jest niższy niż 5 proc. ogólnej liczby profili w tym serwisie, transakcja nie będzie mogła dojść do skutku. Miliarder zaznaczył, że jego oferta zakupu była oparta na założeniu, że deklaracje Twittera w dokumentach giełdowych są prawdziwe.

Atak Muska na Agrawala był zwieńczeniem wymiany, jaką nieco wcześniej toczyli na Twitterze, spierając się o rzeczywistą liczbę kont, które produkują spam na tej platformie. Prezes spółki wskazywał, że każdego dnia zamykanych jest około pół miliona fałszywych kont, a ich odsetek wynosi mniej niż 5 proc. Podkreślał, że największym kłopotem jest odróżnienie fałszywych kont od prawdziwych.

Jak Elon Musk zareagował na serię tweetów Agrawala, w których racjonalnie tłumaczył politykę kierowanej przez siebie firmy? Emotikonem kupy. Na szczęście na tym nie poprzestał i postanowił użyć komunikacji słownej. Zapytał, jak reklamodawcy mają wiedzieć, za co płacą i dodał, że to podstawa finansów Twittera. Dodał, że firmie przyda się zewnętrzny audyt w sprawie liczby fałszywych kont.

Historia przejęcia Twittera

Informacja o tym, że Elon Musk zainwestował w Twittera pojawiła się po raz pierwszy 4 kwietnia w raporcie złożonym w Amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC). Okazało się, że szef Tesli zakupił 73,5 mln akcji Twittera, co oznaczało, że ma 9,2 proc. udziałów w tej spółce. Tego samego dnia wartość akcji Twittera na amerykańskiej giełdzie wystrzeliła o 26 proc.

REKLAMA

W połowie kwietnia, w ramach „najlepszej i ostatecznej oferty” Elon Musk zaproponował udziałowcom Twittera odsprzedanie mu swoich akcji po 54,20 dol. Oferta ta była o niemal jedną piątą wyższa niż ówczesna cena akcji spółki. Początkowo na próbę wrogiego przejęcia nerwowo zareagował zarząd Twittera, ale obie strony dość szybko doszły do porozumienia. Jak dzisiaj wiemy, bardzo kruchego.

Twitter istnieje od 2006 roku, a od listopada 2013 roku jest notowany na NYSE, ale nigdy nie podbił serc inwestorów. Po 8,5 roku obecności na giełdzie kurs akcji spółki jest na zbliżonym poziomie do tego z czasu debiutu giełdowego. Musk jest użytkownikiem Twittera od 2009 roku i to wybitnie aktywnym. Z bazą ponad 80 milionów obserwatorów może liczyć na olbrzymi odzew po każdym wpisie. Nierzadko jednak zdarza się, że swoją radosną twórczością na platformie sprowadza na siebie kłopoty i uwagę SEC.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA