Elektryczny Harley zrobi wielką klapę. Przyszłość legendarnej marki pod znakiem zapytania
Miał ożywić markę i znaleźć jej nowych klientów. Okazało się, że sprzedaż elektrycznego motocykla będzie kroplą w morzu sprzedaży innych modeli znanej marki.

Fot. Harley
Firma od dawna miała problem ze spadającą sprzedażą. W 2014 roku Harley Davidson sprzedawał 171 tys. sztuk swoich motorów w Stanach Zjednoczonych. W zeszłym roku już 40 tys. egzemplarzy mniej. Na całym świecie sprzedało się ich tylko 228 tys.
Harley miał ewoluować w stronę ekologii
Producent postawił na elektryczny model LiveWire, który na jednym ładowaniu jest w stanie przejechać 235 km w trasie (i 2/3 tego w mieście). Przez zwykłe gniazdko naładuje się w ciągu jednej nocy, ale już za pomocą szybkiego ładowania — w godzinę.
Niewielki zasięg to niestety niejedyny problem. Drugim jest cena, sięgająca 30 tys. dol. To dużo nawet jak na amerykańskie warunki. Sprawiło to, że preordery pojedynczych salonów liczy się na palcach jednej ręki.
Analitycy nie owijają w bawełnę:
Klienci idą do konkurencji, akcje lecą w dół
Giełdowe akcje spółki spadły o blisko połowę przez ostatnie pół dekady. Fiasko nowego modelu pokazuje, że Harley nie ma co liczyć na nowych klientów, którzy nie mają wystarczająco zasobnych portfeli i wybierają tańszą konkurencję. Ta sprzedaje elektryki już za 7 tys. dol. Być może Harley będzie musiał pójść jej śladem, aby przetrwać.