REKLAMA

Polska coraz bliżej atomu. Jeśli jednak nam się noga powinie, zawsze zostaje węgiel w zapasie

Jesteśmy w połowie okresu, w którym Ministerstwo Klimatu i Środowiska rozpatrzy wniosek spółki Polskie Elektrownie Jądrowe w sprawie budowy pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce. To otworzy drzwi m.in. do ustalenia konkretnej lokalizacji inwestycji i zdobycia pozwolenia na budowę. Szefowa resortu mówi, że MKiŚ odpowie na ten wniosek najpóźniej do połowy lipca. Tymczasem z najnowszego badania IBRiS wynika, że Polscy ufają energetyce jądrowej, tej opartej na małych reaktorach modułowych SMR też.

SMR-transformacja-energetyczna-PEP2040
REKLAMA

PEJ złożyła wniosek w tej sprawie do MKiŚ już 15 kwietnia. To istotna część inwestycji, bo bez niej nie da się ruszyć m.in. ani z lokalizacją przyszłej elektrowni jądrowej, ani z samym pozwoleniem na budowę. A dopiero wtedy będzie można mówić o początkach transformacji energetycznej naszego kraju.

REKLAMA

Zgodnie z obowiązującymi planami budowa pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce ma ruszyć w 2026 r. i energią z atomu moglibyśmy dzięki temu czerpać od 2033 r. Z kolei w 2040 r. energetyka jądrowa powinna mieć już udział w miksie energetycznym na poziomie 25 proc., a razem z niskoemisyjnymi i bezemisyjnymi źródłami to będzie nawet 75 proc. Reszta ma być węglowa. Ale też Anna Moskwa, minister klimatu i środowiska, bierze pod uwagę opóźnienia.

Przypomnijmy, że zaktualizowana przez resort klimatu i środowiska Polityka Energetyczna Polski do 2040 r. (PEP2040), która cały czas nie może doczekać się rządowej debaty, zakłada, że w 2040 r. węgiel ma odpowiadać raptem za 8 a nie za 25 proc. polskiego miksu energetycznego. 

Elektrownia jądrowa w Polsce: rząd chce uniknąć błędów i opóźnień

Jesteśmy na finiszu międzynarodowych konsultacji w sprawie pierwszej w Polsce elektrowni jądrowej. Została jeszcze tylko Austria. Anna Moskwa przekonuje, że wszystkie państwa, które do nich przystąpiły uszanowały prawo do własnego miksu energetycznego. 

Chwilę temu spółka PEJ z kolei podpisała umowę z utworzonym specjalnie konsorcjum przez Westinghouse i Bechtel. Jak zapewnia minister klimatu i środowiska, to znany i sprawdzony tandem. A dołączenie do całego postępowania wykonawcy na tak wczesnym etapie ma swoje korzyści. 

Kolejne lokalizacje jeszcze w tym roku?

Nie jest tajemnicą, że preferowaną lokalizacja dla pierwszej w Polsce elektrowni jądrowej jest Lubiatowo-Kopalino, na terenie Pobrzeża Kaszubskiego. Alternatywą jest Żarnowiec, gdzie już raz, w latach 80. ubiegłego stulecia, powstawała tego typu elektrownia. Jej jądrem miały być radzieckie reaktory WWER-440. Na swoją kolej czekają jednak jeszcze inne lokalizacje — przygotowywane na budowę następnych elektrowni jądrowych. Jak tłumaczy Anna Moskwa krótka lista składa się obecnie z 3 preferowanych miejsc, a docelowo rząd wybierze z nich jedną lub dwie.

Czym się muszą charakteryzować te atomowe lokalizacje? Po pierwsze muszą mieć swobodny dostęp do wody. Musi być też gotowa sieć elektroenergetyczna i przyłączenia. Jednym z faworytów nie od dziś wydaje się Bełchatów. 

Polacy coraz bardziej kochają atom

Jednym z elementów, który ma wpływ na wybór ostatecznej lokalizacji, jest poparcie społeczne. Ostatnie badanie opinii publicznej w tej sprawie jednoznacznie pokazuje, że jesteśmy już w zupełnie innych czasach, w których nikt w Polsce nie boi się atomu, jak miało to miejsce jeszcze w latach 80. ubiegłego stulecia, przy okazji inwestycji w Żarnowcu. Teraz badanie IBRiS, zlecone przez Orlen, wskazuje, że 57 proc. respondentów uważa nowoczesne technologie jądrowe za bezpieczne. W przypadku małych reaktorów modułowych SMR 56 proc. ankietowanych zgodziłoby się na budowę ich w najbliższej okolicy, a 50 proc. wyraziłoby aprobatę nawet w przypadku swojej miejscowości. 

REKLAMA

Przypomnijmy, że spółka Orlen Synthos Green Energy (OSGE), czyli wspólne dziecko Orlenu i Synthosu, w kwietniu br. dokonała

Wstępnej weryfikacji terenów pod inwestycje dotyczące reaktorów SMR. To: Włocławek, Ostrołęka, Kraków (Nowa Huta), Dąbrowa Górnicza, Tarnobrzeg i Stalowa Wola (tereny Tarnobrzeskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej), Stawy Manowskie niedaleko Oświęcimia, a także okolice Warszawy. Teraz okazuje się, że w tej grupie najbardziej przychylni małym elektrowniom jądrowym są mieszkańcy Stalowej Woli i Tarnobrzegu, z których aż 65 proc. wyraziła aprobatę w sprawie budowy reaktora SMR w swoim sąsiedztwie. Kolejni byli mieszkańcy Włocławka (62 proc.), Krakowa (60 proc.), Oświęcimia (59 proc.), Warszawy oraz Dąbrowy Górniczej (po 58 proc.). Na końcu tego zestawienia znaleźli się mieszkańcy Ostrołęki (52 proc.).

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA