REKLAMA

Ropa znów płynie z Białorusi do Polski. Remont rury skończył się tak szybko, jak się zaczął

Planowany podobno remont na białoruskim odcinku ropociągu „Przyjaźń” Unecha-Mozyr już zakończony. Dostawy ropy w normie. Łukaszenka zrozumiał, że szantażując Europę surowcami, jednak przeszarżował? W ten sposób może stracić nawet 300 mln dol. rocznie.

wyciek-ropy-Przyjazn
REKLAMA

To oczywiście może być przypadek, że jak europejscy przywódcy – w odpowiedzi na wydarzenia na polsko-białoruskiej granicy – zaczęli w końcu na głos mówić o możliwych sankcjach wycelowanych w Aleksandra Łukaszenkę i jego świtę, to dyktator z Mińska zaczął straszyć wyhamowanie dostaw gazu i ropy

REKLAMA

Będziemy się bronić – stwierdził Łukaszenka w reakcji na groźbę nowych sankcji z UE. Te słowa rozwścieczyły przede wszystkim Berlin i Paryż. W efekcie do białoruskiego dyktatora poszedł bardzo wyraźny sygnał, że w swoich manipulacjach za chwilę może przedobrzyć i będzie klops. Stąd równie nagła, jak o wyhamowaniu dostaw ropy informacja o zakończeniu „planowanego remontu” na białoruskim odcinku ropociągu „Przyjaźń”.

Dostawy ropy z Białorusi już w normie

Transnieft poinformował w środę (17.11) krajowego lidera logistyki surowcowo-paliwowej PERN, że tłoczenie ropy naftowej do Polski i Niemiec będzie odbywało się w nieznacznie zmniejszonym reżimie tłoczeń. Wszystko przez konieczne, ale nieplanowane prace remontowe. Przez to dostawy ropy ograniczono o ok. 7 proc. Teraz przyszedł czas na kolejny komunikat ze strony Białorusi. 

Homeltransnafta Drużba osiągnęła planowy poziom tłoczenia paliwa węglowodorowego na odcinku Homel-Mozyrz-Adamowo - poinformował Homeltransnafta, białoruski operator ropociągu „Przyjaźń”. 

Jednocześnie białoruski operator rosyjskiego ropociągu potwierdził wypełnienie wszystkich zobowiązań kontraktowych wobec swoich partnerów.

Gra surowcami na rzecz Putina?

Wznowienie dostaw przez ropociąg „Przyjaźń” wcale nie oznacza, że Łukaszenka nie będzie w kolejnych tygodniach sięgać po ten argument. Niektórzy eksperci wskazują, że zakłócenie dostaw energii z Białorusi byłoby szczególnie na rękę Putinowi. Mógłby w ten sposób zrzucić winę na Łukaszenkę, jednocześnie jeszcze bardziej zwiększając presję na Europę - uważa Timothy Ash, starszy strateg ds. suwerennych rynków wschodzących w Bluebay Asset Management. Być może dla Moskwy byłby to też pretekst do formalnej interwencji zbrojnej na terenie Białorusi. 

REKLAMA

Część analityków jest zdania, że fikołki Łukaszenki z dostawami energii nie są jednak na rękę Moskwie. Emre Peker, dyrektor zespołu ds. Europy w politycznej firmie doradczej Eurasia Group, wskazuje, że taka polityka spowoduje przede wszystkim mniejsze dochody po stronie Białorusi. Tylko z powodu ograniczonego tranzytu w ciągu roku w ten sposób Białoruś mogłaby stracić nawet 300 min dol. Po kieszeni miałby też wtedy dostać rosyjski Gazprom. 

Rosja polega na tranzycie przez Białoruś, aby wywiązać się z europejskich kontraktów. Zamknięcie gazociągu zaszkodziłoby długoterminowej pozycji rynkowej Gazpromu, wzmacniając obawy o stabilność rosyjskich dostaw gazu – przekonuje Paker.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA