Podwyżka cen prądu będzie drastyczna. Śląsk w szoku po otwarciu ofert spółek energetycznych
Samorządowcy z Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii już poznali ceny prądu na przyszłe lata. Jest drożej o tyle, że trzeba cały lokalny budżet liczyć jeszcze raz.
Metropolia już trzeci raz z rzędu kupuje energię elektryczną w ramach grupy zakupowej. Teraz to w sumie 115 podmiotów zamawiających, w tym ponad 300 jednostek budżetowych, i nie chodzi tutaj tylko i wyłącznie o jednostki samorządowe wchodzące w skład GZM. W tej grupie są też partnerzy spoza Metropolii jak chociażby Lubliniec, Rydułtowy, czy Śląskie Centrum Rehabilitacyjno-Uzdrowiskowe w Rabce-Zdroju.
Jak przekonywał trzy lata temu Kazimierz Karolczak, przewodniczący zarządu GZM, wspólny zakup energii ma na celu „zapewnienie bezpiecznych i atrakcyjnych cenowo dostaw prądu”. Ale po tym, jak Metropolia dostała oferty przetargowe na lata 2022-2023 chyba trzeba ten argument zweryfikować. A na pewno budżety na kolejne lata. Bo aż o tyle ma być drożej.
Ceny prądu ponad 60 proc. w górę
Do przetargu na zakup energii w grupie zakupowej GZM na lata 2022-2023 zgłosiły się cztery firmy: Tauron Sprzedaż GZE, PGE Obrót, Veolia Energy Contracting Poland oraz Energa Obrót. Najtańszą ofertę przedstawił Tauron – ok. 597 mln zł, a najdroższą Energa – ok. 680 mln zł. Wszystkie są zdecydowanie droższe od tych sprzed roku.
Kwoty, jakie zaproponowano, przekraczają budżet przewidziany na realizację zamówienia i wskazują 66 proc. wzrost w stosunku do obowiązujących cen
– wylicza Michał Nowak z Departamentu Komunikacji Społecznej GZM.
Metropolia nie ma innego wyjścia, jak tylko wszystko policzyć jeszcze raz. Na razie bardzo trudno wskazać jak to zamówienie zakupowe energii na lata 2022-2023 się zakończy. „Ze względu na trudną sytuację rynkową, dalsze decyzje dotyczące realizacji projektu zostaną podjęte w najbliższym czasie” - informuje GZM.
Cena węgla i emisji CO2 nie pomagają
Bardzo możliwe, że podobny szok co Metropolia za chwilę przeżyje każdy z nas. Rafał Gawin, prezes URE, już wcześniej ostrzegał, że „nie będą to podwyżki odzwierciedlające poziom inflacji, ale znacznie wyższe”. Pierwsze wnioski, jakie spływają od spółek energetycznych, potwierdzają te prognozy. Enea chce podwyżki o 40 proc. I lepiej do tych wartości się przyzwyczajać. Przecież Gawin nie ukrywa, że „poruszamy się raczej na poziomie dwucyfrowym niż jednocyfrowym”.
Mniejszym podwyżkom cen energii nie pomagają również rekordowe ceny węgla, a także emisji CO2. W portach ARA za tonę „czarnego złota” trzeba już zapłacić ponad 208 dol. Ostatni raz podobne wartości odnotowywano w czerwcu 2008 r. Nie lepiej jest wcale też z ceną emisji dwutlenku węgla. Po tym, jak na przełomie lipca i sierpnia dobijała do 65 euro (rekord wszech czasów) pozostaje ciągle na wysokim poziomie: ponad 62 euro za tonę CO2.