Jak bardzo jeszcze zdrożeje chleb? Martwcie się lepiej, czy przyszłości chleb w ogóle będzie
Pytam komisarza UE ds. rolnictwa, po ile w przyszłym roku będzie chleb, bo przecież po wybuchu wojny w Ukrainie polscy producenci straszyli nawet bochenkiem za 10 zł. A wiecie on na to? „Powinniśmy w polityce brać pod uwagę każdy wariant, również taki, że chleba będzie brakować”.
Zszokowało mnie to, bo przecież komisarz Janusz Wojciechowski jest z PiS, a PiS robi wszystko, żeby nie wzbudzać paniki i od tygodni zapewnia, że żywności nie zabraknie, żeby nie doprowadzić konsumentów do paniki takiej jak z cukrem. Jak bardzo mogą jeszcze wzrosnąć ceny chleba, się nie dowiedziałam, dowiedziałam się za to, że rolnicy muszą zacząć dostawać nawet dwa razy więcej pieniędzy z Unii, żebyśmy rzeczywiście byli bezpieczni żywnościowo w przyszłości.
Po akcji z brakiem cukru w Polsce, a mówiąc ściślej - na sklepowych półkach - która ewidentnie była efektem paniki konsumentów, którzy z zupełnie niezrozumiałych powodów nagle zapragnęli robić zapasy po 10 kg cukru, rząd, a szczególnie minister rolnictwa Henryk Kowalczyk bardzo dbają o pozytywny przekaz. W kółko zapewniają, że Polska jest bezpieczna żywnościowo, że nie zabraknie nam jedzenia.
Dlatego tak bardzo zdziwiło mnie straszenie Janusza Wojciechowskiego, który jest przecież nie tylko związany z PiS, ale zajmuje wysokie stanowisko w Unii Europejskiej - jest unijnym komisarzem ds. rolnictwa.
Spotkaliśmy się podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu, a to miejsce zobowiązuje. Pamiętacie, jak rok temu premier Mateusz Morawiecki przez długie minuty odpowiadał dziennikarce na pytanie, ile kosztuje chleb w Polsce i jej nie odpowiedział? Internet miał używanie przez kilka dni.
Wówczas nie wiedzieliśmy jeszcze, jak wysoka inflacja nas dopadnie, znaliśmy jedynie dane za sierpień 2021 r., gdy inflacja wynosiła zaledwie 5,5 proc. Dziś wynosi 16,1 proc., a na początku przyszłego roku może przebić 20 proc., dlatego bardziej niż obecna cena chleba interesuje mnie, ile ten chleb może kosztować w przyszłym roku. Przypomnę bowiem, że kiedy wybuchła wojna w Ukrainie w lutym tego roku, a ceny pszenicy wyskoczyły, piekarze straszyli, że za bochenek na koniec 2022 r. Możemy płacić nawet i 10 zł.
Kiedy może zabraknąć chleba?
Niestety, komisarz Wojciechowski, podobnie jak premier Morawiecki, również uchylił się od odpowiedzi i nie podjął się takich prognoz. Ale za to powiedział mi coś znacznie ciekawszego:
Zapewne nie chciał was straszyć. Ja też nie chcę. I od razu zaznaczam, że to zagrożenie, że żywności nie tylko w Polsce, ale i w całej Unii może jej zabraknąć, nie wisi nad nami w ciągu najbliższego roku, ale raczej w ciągu najbliższej dekady. Ale to nadal brzmi poważnie.
Komisarz ewidentnie żalił się na to, że rolnicy w Unii dostają za mało pieniędzy i w przyszłości może nam się to odbić czkawką.
Ile w sumie kraje Unii dla porównania wydają na bezpieczeństwo energetyczne, nie da się łatwo podsumować, bo UE nie prowadzi w tym zakresie wspólnej polityki. Ale wiadomo, ile z grubsza UE wydaje na obronność, bo wynika to z wymagań NATO - ok. 2 proc. PKB, a więc niemal siedmiokrotnie więcej. Zapytam w imieniu komisarza: czy ważniejsze, czy będziemy mieli, co jeść, czy czym się bronić?
W każdym razie, Janusz Wojciechowski zapewnia, że będzie walczył, aby rolnictwo dostało większe pieniądze.
I dodał:
Unia się podzieli przez polski KPO?
Na razie jednak na stole są inne pieniądze do wzięcia, by wspomóc polskie rolnictwo - to pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy. Tymczasem kilka dni temu PiS zaczął wysyłać sygnały, jakby je już odpuścił. „Nie będziemy żebrać o pieniądze z KPO. Poradzimy sobie bez nich” - mówił minister rozwoju i technologii Waldemar Buda.
Tylko że Janusz Wojciechowski ma chyba inne zdanie:
Przyznał, że owszem Polska nie powinna żebrać o te fundusze, bo nikt nie powinien w Unii żebrać i nikt nie żebrze. Według niego to są pieniądze, które należą się państwom członkowskim, które spełniają warunki do ich otrzymania, a Polska je spełnia.
A jak nie?
Wam też brzęczy w uszach ten „poważny kryzys”? Nie, nie chodzi o kryzys gospodarczy. Według unijnego komisarza to może być wręcz bardzo duży problem dla politycznej zwartość Unii Europejskiej. Mocne.