REKLAMA

Bruksela chce dotkliwie uderzyć Putina po kieszeni. Szykuje się unijny limit cenowy dla gazu z Rosji

Unijna dyskusja o wprowadzeniu limitów na hurtowe ceny gazu nabiera coraz większego tempa, ale poszczególne kraje zaczynają realizować już własne strategie, dzięki czemu mają ochronić się zimą przed galopującym kryzysem energetycznym.

cena-gazu-z-Rosji-KE-limit
REKLAMA

Sklep PGG już wprowadził do sprzedaży miał węglowy, uznając, że zawieszenie norm jakości paliw stałych wydaje się tylko formalnością. Zupełną nowością jest za to zapowiedź zamrożenia cen prądu, w powiązaniu z kryterium dochodowym, w przyszłym roku. W ten sposób polski rząd wpisuje się w działania ochronne innych krajów. Walkę z kryzysem energetycznym podejmuje również Bruksela. UE naciska coraz bardziej na wprowadzenie ogólnounijnego limitu cen gazu. 

REKLAMA

Cena gazu z Rosji z limitem na dwa sposoby

„Financial Times” dotarł do dokumentu, w którym agencja energetyczna KE zaleca państwom członkowskim wprowadzenie awaryjnych limitów cen hurtowych. Bruksela daje w tym zakresie dwie możliwości. Pierwsza dotyczy wprowadzenia limitu cenowego na gaz importowany z Rosji. Druga z kolei zakłada utworzenie całego systemu limitów, różnych w zależności od kraju i jego miksu energetycznego. Na stole jest propozycja w sprawie ustanowienia jednego nabywcy gazu z Rosji, którego zadaniem byłoby wynegocjowanie odpowiednich cen. 

Innym sposobem byłby podział państw UE na strefy czerwone i zielone. W pierwszej z nich mogłoby dojść do ograniczenia cen, a w drugiej nie. Pozostawałyby one ciągle na tak wysokim poziomie, żeby ułatwić w ten sposób przepływ gazu do strefy czerwonej. Urzędnicy KE przekonują, że takie rozwiązanie nie miałoby aż tak dużego wpływy na ceny surowca, a też wymagałby ogromnej koordynacji między krajami członkowskimi. Mówi się też o wprowadzeniu na poziomie UE podatku od firm, które mają zawyżone zyski przez kryzys energetyczny. Niezależnie od unijnych ustaleń w tej sprawie, takie rozwiązanie rozważają m.in. Niemcy i Francja.

Niemcy idą w atom, a w Austrii zaciągają hamulec cenowy

Nie wiadomo czy i na jakich zasadach uda się państwom członkowskim dogadać ten limit ceny gazu z Rosji. Dlatego poszczególne kraje nie chcą tracić czasu i podejmują w tej sprawie też własne inicjatywy. Na przykład Niemcy zamierzają dalej używać swoich dwóch ostatnich elektrowni jądrowych (Neckarwestheim i Isar 2), jako rezerwy awaryjnej, po tym, jak Gazprom zakręcił całkiem kurek z gazem w Nord Stream 1. Mają być w gotowości co najmniej do kwietnia 2023 r. 

Z kolei Austria planuje zaciągnąć hamulec cenowy energii elektrycznej i chce na to wydać 2,5 mld euro. To ma pozwolić Austriakom na korzystanie z energii na poziomie cenowym porównywalnym z zeszłym rokiem. Ulga ma dotyczyć każdego gospodarstwa domowego, niezależnie od liczby osób w nim mieszkających i poziomu zamożności jego mieszkańców. Takie oszczędności mają sięgać nawet 500 euro rocznie, przy wykorzystaniu ok. 3000 kWh z rabatem 10 eurocentów za 1 kWh. 

Szwecja za unijnym limitem, a Finlandia chce systemu pożyczek

Z kolei premier Szwecji Magdalena Andersson opowiada się za jak najszybszym rozwiązaniem ogólnounijnym. Jej zdaniem ceny energii elektrycznej na europejskim rynku muszą być oddzielone od wygórowanych cen gazu z Rosji. Ale nie do końca jest jasne, jak może wyglądać niebawem strategia energetyczna Szwecji. Tam bowiem jesteśmy na finiszu kampanii wyborczej, którą zakończą wybory zaplanowane na 11 września. Przeciwnicy pani premier przypominają podniesienie podatku od energii jądrowej w 2015 r., co spowodowało spadek rentowności operatorów elektrowni atomowych. I właśnie to stało za wcześniejszym zamknięciem reaktorów Oskarshamn 1 i 2 oraz Ringhals 1 i 2. 

REKLAMA

Z kolei rząd Finlandii decyduje się na inne rozwiązanie i uzgodnił program pożyczek oraz gwarancji w wysokości do 10 mld euro dla przedsiębiorstw produkujących energię elektryczną, zagrożonych niewypłacalnością. Ma obowiązywać do końca 2023 r., z dwuletnim okresem kredytowania. Helsinki, podobnie zresztą jak Sztokholm, chcą też energetycznej strategii ze strony KE.

Finlandia nie może sobie z tym poradzić sama

– mówi premier Finlandii Sanna Marin.
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA