Gaz drożeje na potęgę. Ten sezon grzewczy puści nas z torbami
Na rynku hurtowym gazu jesteśmy świadkami dalszej zwyżki. W efekcie w Europie błękitne paliwo nie było tak drogie w tym roku, jak teraz. Rosnąca cena gazu to fatalna sytuacja zwłaszcza dla tych w Polsce, którzy właśnie gazem ziemnym ogrzewają swoje domy. W perspektywie kolejnych miesięcy ich rachunki mogą pójść w górę o wiele bardziej, niż to do tej pory przypuszczali.
Pod koniec lutego br. cena gazu (za 1 MWh) na holenderskiej giełdzie Dutch TTF Natural Gas Futures wynosiła ok. 24 euro. Szukając wcześniej stawek na takim poziomie, trzeba cofnąć się do okresu sprzed kryzysu energetycznego. Od tego czasu jesteśmy świadkami jednak stałych zwyżek. Dlatego teraz cena 1 MWh gazu waha się miedzy 39 a 40 euro. I za chwilę możemy być powyżej poziomu 40 euro, jak miało to miejsce w pierwszej dekadzie sierpnia. Szansą na niższe ceny miało być zmniejszenie produkcji w Norwegii - w związku z prowadzeniem prac konserwatorskich tamtejszych pól gazu od 10 sierpnia. Ale nic takiego jednak nie będzie miało miejsca.
Sierpień jest najniższym miesiącem w roku pod względem popytu sezonowego, a norweska produkcja gazu nie zostanie zmniejszona w celu konserwacji aż do września - twierdzi Ira Joseph, starszy współpracownik naukowy na Uniwersytecie Columbia.
Na razie cały czas jesteśmy w lepszej sytuacji niż jeszcze ro temu, kiedy gaz na holenderskiej giełdzie wyceniany był na ok. 55–56 euro.
Cena gazu dobije polskie gospodarstwa domowe?
Od jakiegoś czasu utarło się, że rosnące ceny energii najbardziej uderzą w tych ogrzewających swoje domy gazem ziemnym. Zresztą z najnowszych wyliczeń Polskiego Alarmu Smogowego wynika, że grzaniem gazem w domu o powierzchni 150 mkw., który zamieszkują cztery osoby, to roczny koszt rzędu 9500 zł. A w przypadku najtańszej pompy ciepła to raptem 4600 zł, czyli prawie dwa razy mniej. A ma być jeszcze gorzej, nie tylko z samą ceną gazu. Mówi się, że unijna dyrektywa budowlana w ogóle zakaże używania gazu ziemnego, co jednak nie jest prawdą. Zamiast tego wprowadzane w życie będą paliwa z domieszką paliw odnawialnych, takich jak biopropan, biometan, czy bioLNG.
Więcej o cenie gazu przeczytasz na Spider’s Web:
Z zapisów dyrektywy wynika wprost, że odbiorcy ciepła mogą spokojnie patrzeć w przyszłość i planować dalsze zakupy gazu płynnego jako stabilnego i bezpiecznego paliwa oraz kotłów do jego użytkowania. Paliwa gazowe nie znikną za kilka czy kilkanaście lat - prostuje Mateusz Kędzierski, menedżer ds. Regulacji i Relacji Zewnętrznych w firmie Gaspol w rozmowie z Dziennikiem Gazetą Prawną.
Tylko czy Polacy grzejący gazem będą mogli przy tej okazji liczyć na pomoc państwa? Wszak właśnie to państwo często samo wpychało ich w gazowe ramiona. Wystarczy zerknąć na statystykę programu Czyste Powietrze od startu tej inicjatywy, czyli od września 2018 r. Wśród wszystkich do tej pory złożonych wniosków (ponad 937 tys.) prym z wynikiem 34,7 proc. wiodą właśnie kotły gazowe. Na drugim miejscu plasują się pompy ciepła (30,7 proc.), a na trzecim kotły na biomasę (22,1 proc.).
Magazyny gazu w UE wypełnione pod korek
Z ceną gazu może być więc różnie w kolejnych miesiącach, ale nie powinniśmy się przy tej okazji zamartwiać o dostęp do błękitnego paliwa. Z tym w Europie nie powinniśmy mieć żadnego problemu. W lipcu br. tutejsze magazyny gazu były wypełnione średnio w 87 proc.
Ten wskaźnik jest o jeden punkt wyższy niż w 2023 r. i o trzy punkty niższy od celu Komisji Europejskiej na 1 listopada, który wynosił 90 proc. - zauważa lipcowy raport ICIS, największego na świecie dostawcy informacji o rynku petrochemicznym.
Obecnie z wypełnieniem tych magazynów gazu jest jeszcze lepiej, średnia teraz wynosi ok. 89 proc. Polska z wynikiem ok. 94 proc. należy do unijnych prymusów, razem z m.in. Szwecją (ponad 95 proc.), Słowacją (więcej niż 90 proc.), czy z Niemcami (blisko 93 proc.). Do największych maruderów z kolei należy Łotwa (niecałe 69 proc.) i Dania (prawie 71 proc.).