REKLAMA

Berlińczycy chcą wyrzucić samochody z centrum miasta. Nie tylko spalinowe – elektryczne też!

Propozycja Parlamentu Europejskiego, by wprowadzić limit prędkości 30 km/h w miastach spotkała się z falą oburzenia i krytyki głównie wśród zwolenników nieskrępowanej wolności za kółkiem. To jednak nic, w porównaniu z tym, co szykuje się w Berlinie. Centrum stolicy Niemiec miałoby stać się całkowicie wolne od prywatnych samochodów.

Berlin-bez-aut-referendum
REKLAMA

Jak donosi „Guardian”, w Berlinie już ponad 50 tys. osób podpisało inicjatywę „Chodzi o to, jak chcemy żyć, oddychać i bawić się”, która zmierza do wyrzucenia z centrum Berlina wszystkich prywatnych samochodów. W ten sposób miałaby powstać największa na świecie przestrzeń miejska wolna od aut. 

REKLAMA

Samochody zajmują zdecydowanie zbyt dużo wspólnej przestrzeni i niepotrzebnie zagrażają ludzkiemu życiu, niezależnie od tego, czy są elektryczne, czy spalinowe

Zwolennicy wyrzucania aut z Berlina przekonują, że uwolnienie transportu z groźnych emisji byłoby możliwe tylko wtedy, gdyby po niemieckich ulicach co drugi samochód był elektryczny. Tymczasem odsetek elektryków u naszych zachodnich sąsiadów wynosi zaledwie 1,3 proc. „Jedynym rozwiązaniem jest ograniczenie jazdy samochodem, a nie tylko zmiana tego, w jaki sposób jeździmy” – uważa Wiemann.

Berlin, czyli mniej aut, a więcej rowerów

Nina Noblé, jedna z założycielek inicjatywy, przekonuje, że chodzi o to, żeby „ludzie mogli spać przy otwartych oknach, by dzieci mogły znów bawić się na ulicy. A dziadkowie powinni móc bezpiecznie jeździć na rowerach i mieć mnóstwo ławek, na których mogliby odetchnąć”. Ale na razie – zdaniem pomysłodawców wyrzucania aut z centrum Berlina – to jest niemożliwe. Dobrze, ich zdaniem, ukazują to dane z raportu z 2014 r.

Zgodnie z ówczesnymi ustaleniami 58 proc. przestrzeni drogowej stolicy Niemiec przeznaczono dla samochodów, mimo że tylko jedna trzecia podróżuje po berlińskich ulicach. W obrębie ringu S-Bahn jeszcze mniej, bo 17 proc. Tymczasem dla rowerów przeznaczono ledwo 3 proc. przestrzeni, a jednoślady i tak stanowiły 15 proc. przejazdów w Berlinie i 18 proc. w obrębie ringu. Raport wskazywał również, że zaparkowane samochody zajęły 17 km kwadratowych. A rowery prawie 20 razy mniej.

Berlin bez aut? Zdecyduje referendum

Inicjatorzy wyganiania aut z centrum Berlina chcą wykorzystać zapisy o demokracji bezpośredniej w niemieckiej konstytucji. Cała procedura byłaby podzielona na trzy części. W pierwszej trzeba zebrać 20 tys. głosów popierających stosowną zmianę prawa w określonym czasie. Drugi etap oznacza już konieczność zebrania 170 tys. głosów. Jeśli i wtedy rząd federalny odmówi wprowadzenia odpowiednich przepisów w życie – uruchamiana jest procedura referendum.

Stojący za inicjatywą „Chodzi o to, jak chcemy żyć, oddychać i bawić się” Nik Kaestner uważa, że ze zebraniem odpowiedniej liczby zwolenników nie powinno być kłopotu. Pod petycją już podpisało się ponad 50 tys. berlińczyków. 

REKLAMA

Federalne Ministerstwo Środowiska przeprowadziło niedawno badania i 91 proc. ludzi stwierdziło, że byliby szczęśliwsi bez samochodu

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-04-22T12:29:39+02:00
Aktualizacja: 2025-04-20T22:16:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-20T17:35:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-19T22:18:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-19T17:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-19T15:15:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-19T08:42:39+02:00
Aktualizacja: 2025-04-19T04:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-18T20:15:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA