REKLAMA

Dał 180 tys. zł za portret kaptura. Banksy bije kolejne rekordy absurdu, ale poczekajcie, on dopiero się rozpędza

Choć Banksy tworzy swoje dzieła pro publico bono, to ilekroć ktoś postanowi spieniężyć jego twórczość, ceny idą w miliony. Teraz kwota jest nieco skromniejsza. Fotograf, który uwiecznił zakapturzony tył głowy artysty, sprzedał zdjęcie za 43650 dolarów, czyli ok. 180 tys. zł. I pomyśleć, że najciekawsze dopiero przed nami.

Aukcja portretu Banksy'ego. Ktoś zapłacił 180 tys. zł
REKLAMA

Tak, dobrze przeczytaliście. To nie jedna z licznych (jak twierdzą malkontenci) literówek na Bizblog.pl – zdjęcie, na którym widać od tyłu zakapturzoną głowę Banksy’ego naprawdę poszło na aukcji za równowartość 180 tys. zł.

REKLAMA

Nie wiadomo zresztą, czy na portrecie naprawdę został uwieczniony Banksy. Zobaczcie zresztą sami – to po prostu kawałek bluzy. Skąd więc przekonanie o jego autentyczności? Autorem zdjęcia jest Chris Levine – gość, który portretował już takie osobistości jak Dalajlama i Królowa Elżbieta, a z bardziej popkulturowych – Kate Moss i Grace Jones.

 class="wp-image-985634"
fot: Sotheby's

Levine zapewnia, że istnieje kilka odbitek zdjęcia. Jedna trafiła do rąk samego Banksy’ego, następną ma Robert Del Naja, wokalista Massive Atack, trzecią artysta zostawił sobie. Sprzedany egzemplarz, który trafił do anonimowego kupca, jest czwartą odbitką. Trudno tu mówić o ogromnej unikalności jak w przypadku obrazów. Mimo tego nabywca musiał być zdeterminowany – aukcja zaczynała się od nieco ponad 3 tys. dolarów.

Banky zarabia, choć nie zarabia

Nie jestem znawcą sztuki, ale zgaduję, że artystów, którzy komercyjnie uprawiają swoją sztukę i zarabiają na niej podobne kwoty, co Banksy trzeba szukać ze świecą. Najlepsze jest zresztą to, że nie wiadomo, czy anonimowy streetartowiec cokolwiek dostaje za swoją działalność. Bo czy Chris Levine odpalił mu działkę za swoje zdjęcie? Może tak, a może nie.

Szacuje się, że na jego koncie może być nawet 20 mln funtów. Sęk w tym, że to wszystko wyłącznie podejrzenia i plotki. Artysta sam osobiście niczego przecież nie sprzedał. Zbyt dobrze chroni swoją prywatność, a jego tożsamości do tej pory nie udało się ustalić ze 100-proc. pewnością. Większość jego prac to murale, które każdy może oglądać do woli za darmo.

Możliwe, że dorobił się fortuny, sprzedając swoje dzieła za pośrednictwem agencji. Pieniądze może też robić dzięki tantiemom – np. za książkę Wall and Piece albo film dokumentalny Exit Through The Gift Shop (Wyjście przez sklep z pamiątkami), który opowiada o... szukaniu Banksy’ego. Produkcja zarobiła 3 mln funtów.

Sam tłumaczył w jednym z wywiadów, że chce, by sztuka uliczna była tam, gdzie jest miejsce, czyli w przestrzeni publicznej. – Zachęcam ludzi, by nie kupowali czegokolwiek dla kogokolwiek. Chyba że została stworzona po to, by ją sprzedać – ucinał.

Jak zarobić na Banksym?

Powściągliwość Banksy’ego w zarabianiu pieniędzy jest tym zabawniejsza, że wszyscy dookoła starają się ugrać na jego popularności jak najwięcej. Świat objeżdża właśnie wystawa „Banksy. Geniusz czy Wandal”. Za obejrzenie 80 prac artysty organizatorzy w Moskwie zaśpiewali sobie 20 funtów (prawie 100 zł). Reakcja streetartowca: Co to do cholery jest?

Brak autoryzacji z jego strony nie wpłynął w żaden sposób na frekwencję. W 2,5 miesiąca wystawę odwiedziło ponad 250 tys. osób. Dzieła trafiły też do Madrytu i Lizbony za każdym razem przyciągając tłumy widzów. Ceny wahały się od 13 do 15 euro.

Ogłoszenie o wystawie prac Banksy’ego w Polsce wisi na Facebooku. Zapisało się na nie 33 tys. osób. Serwis newonce.net zwracał jednak uwagę, że „całe przedsięwzięcie nie budzi zaufania” i może to być zwykły fake.

Na twórczości artysty zarabia też jego były menedżer Steve Lazarides, kasując berlińskich widzów na 14 euro od łebka. Po pewnym czasie mężczyzna uczciwie przyznał, że Banksy, delikatnie mówiąc, nie był entuzjastą tego pomysłu.

Nic dziwnego. On sam rozegrałby to zapewne zupełnie inaczej. Mógłby np. zakraść się do jednej z renomowanych galerii sztuki i zawiesić swoją pracę pod osłoną nocy. Co już mu się przecież zdarzało.

Pocięta dziewczynka

Największą siurpryzę Banksy zgotował jednak swoim fanom rok temu. Na aukcję w Sotheby’s trafiła wówczas słynna Dziewczynka z balonikiem. Tuż po zakończeniu licytacji płótno zaczęło się osuwać w ramie. Okazało się, że w środku była zamontowana niszczarka. Banksy przyznał potem, że chciał zniszczyć całość, ale urządzenie zacięło się i pocięło na kawałki tylko połowę jego pracy.

Krytycy byli zachwyceni. – Zastanawiamy się, co to oznacza w kontekście aukcji. Destrukcja obrazu jest teraz częścią tego dzieła sztuki. Nie doświadczyliśmy jeszcze sytuacji, by obraz został zniszczony w taki sposób – komentował sytuację Alex Branczik, przedstawiciel sztuki współczesnej w galerii Sotheby's w Londynie. Eksperci uznali, że teraz zamiast miliona funtów jest warta… dwa miliony.

Kradzione murale

Część żądnych zarobku fanów Banksy’ego działa na mniejszą skalę. Być może kojarzycie słynny mural przedstawiający chłopca, który językiem łapie popiół z płonącego kontenera (choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że to śnieg). Banksy namalował go w grudniu na garażu w walijskim mieście Talbot. Z ciekawości sprawdziłem, co się z nim stało. Właściciel po kilku miesiąc uznał najwyraźniej, że chętni już się naoglądali i sprzedał go do galerii sztuki. Ponoć za sześciocyfrową kwotę.

Ale ten przypadek to i tak pół biedy. Sprzedawca był chociaż właścicielem kawałka muru, na którym Banksy zostawił swoją pracę. W Paryżu było inaczej. Najpierw złodzieje "wyjęli" jego dzieło z drzwi awaryjnych w sali koncertowej Bataclan, a następnie wycięli za pomocą piły graffiti namalowane na odwrocie billboardu umieszczonego koło Centre Pompidou.

Banksy rozbija bank

Jeżeli jesteście ciekawi puenty tej historii, to śledźcie z uwagą to, co będzie się działo pod koniec tego roku. Już 3 października na aukcję trafia pocięta Dziewczynka z balonikiem. Teraz pod nazwą „Love is in the bin” (Miłość jest w koszu).

REKLAMA

Jeszcze goręcej zrobi się w grudniu. W Sotheby’s, w tym samym pokoju, w którym Banksy zniszczył ostatnie płótno, zostanie wystawiona praca „Devolved Parliament”. Rzecz bardzo na czasie, bo Banksy przedstawił tam brytyjską Izbę Gmin, jako miejsce opanowane przez szympansy. Dzieło powstało w 2009 r., ale w związku z prawnymi wygibasami Borisa Johnsona i brexitem nabiera z każdym dniem coraz więcej sensu.

Wartość Devolved Parliament oceniana jest na 1,5 do 2 mln funtów. Za taką kwotę dzieło Banksy’ego jeszcze nigdy nie poszło.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA