Banki mają nowy problem z pozwami i to wcale nie są frankowicze. To kredytobiorcy, którzy zaciągnęli kredyty konsumenckie, i teraz idą coraz częściej z nimi do sądu. Czy jest jakiś jeden szczególny powód? Nie, ich prawnicy szukają jakiejkolwiek dziury, a nuż się uda. Jeśli kancelariom uda się przekonać do złożenia pozwu nawet ułamek kredytobiorców, to problem frankowy okaże się dla bankowców miłym wspomnieniem. Z danych BIK wynika, że tylko w pierwszym półroczu 2024 r. banki udzieliły ponad 1,7 mln kredytów gotówkowych i ponad 6,8 mln ratalnych.
Pozywanie banku staje się naszym sportem narodowym. A dla prawników nowym kawałkiem tortu - i to jest chyba kluczowe, bo firmy odszkodowawcze i kancelarie prawne w dużej mierze wyeksploatowały już rynek kredytów we frankach szwajcarskich i szukają nowego.
Nie, nie stoją bezczynnie. Dość agresywnie próbują zdobywać nowych klientów. Właśnie odebrałam telefon od jednej z takich firm. Jakieś sześć godzin wcześniej od innej dostałam marketingowego maila.
Prawnicy vs. banki. Hej, koleżanko, chcesz kredyt za darmo?
Czytam w nim:
Czy dotarła do Państwa informacja, że część kancelarii prawnych rozpoczęła pracę polegającą na analizowaniu zapisów w umowach kredytowych dla osób fizycznych?
A zaraz potem zapewnia:
Okazuje się, że sytuacja jest podobna jak z kredytami frankowymi (wnioskujemy o zwroty).
Co to dokładnie oznacza i jakie abuzywne klauzule w umowach kredowych banki niby stosowały, że można je za to pozwać, już się nie dowiedziałam. Za to dowiedziałam się, że autor maila chętnie bezpłatne zweryfikowałby moją umowę, jeśli zaciągnęłam:
- kredyt gotówkowy i nadal go spłacam, albo już spłaciłam, ale nie dalej niż dziewięć miesięcy temu;
- kredyt konsolidacyjny,
- kredyt walutowy też, owszem;
- kredyt hipoteczny zaciągnięty nie później niż w 2019 r.
Oczywiście jest też zachęta - mogę niby odzyskać zapłacone odsetki i poniesione koszty związane z uzyskaniem kredytu. A więc kredyt za darmo.
Marketing firm odszkodowawczych już od jakiegoś czasu zalewa moją skrzynkę mailową. I nie tylko moją, bo okazuje, że banki zaczynają rzeczywiście borykać się z kolejną falą pozwów - tym razem o kredyty konsumenckie.
Sankcja Darmowego Kredytu - nowy modny starszak na banki
Nowa moda to Sankcja Darmowego Kredytu przewidziana w polskim prawie, a dotycząca kredytów konsumenckich, czyli takich do kwoty 255 550 zł. Jak bank coś przeskrobał, klientowi należy się zwrot odsetek i wszystkich kosztów, czyli zwraca bankowi jedynie pożyczony kapitał.
Na czym bank musi zostać przyłapany, żeby kredytobiorcy przysługiwał kredyt za darmo?
- umowa kredytowa nie została zawarta na piśmie, co akurat pewnie nie zdarza się zbyt często i to wymóg formalny przewidziany ustawą;
- pozaodsetkowe koszty kredytu przekraczają 45 proc. jego wartości;
- umowa jest niewystarczająco precyzyjna, a więc nie określa stopy procentowej, albo RRSO, albo całkowitej kwoty kredytu, albo czasu na jego spłatę, albo zasady rozliczania spłat, albo sposobu odstąpienia od umowy.
I tu już otwiera się pole do manewru dla prawników. A ci z chęcią manewrują.
Do frankowej fali jeszcze daleko, bo według danych NBP liczba pozwów o franki przekroczyła 150 tys., ale są to już całkiem zauważalne liczby. „Dziennik Gazeta Prawna” podaje, że na przykład specjalizująca się z pozwach frankowych Grupa Votum w ciągu ostatniego półrocza zawarła 2 tys. umów z klientami na wywalczenie dla nich roszczeń z tytułu Sankcji Darmowego Kredytu. Więcej - zapowiada, że teraz co miesiąc będzie zawierać po tysiąc nowych umów miesięcznie.
Patrząc od strony banków, niektóre zaczęły takie pozwy już raportować w kwartalnych raportach i stąd wiemy, że na przykład największy polski bank PKO BP ma na koncie już ponad 1,5 tys. takich pozwów.
Więcej o bankach przeczytasz na Bizblog.pl:
Za wcześniej mówić, kto w nich wygrywa, bo nie mamy jeszcze prawomocnych wyroków. Jeśli przeczytacie gdzieś w mediach, że to klienci są górą, nie znaczy jeszcze wcale, że wygrali i z teczką pieniędzy oddanych przez bank wrócili do domu. To znaczy, że sądy ostatnio coraz częściej decydują o zabezpieczeniu roszczeń klienta, co oznacza, że w trakcie toczącego się procesu klient może bankowi spłacać jedynie kapitał, bez odsetek.
Ale to jeszcze zupełnie nic nie znaczy, kto na koniec będzie górą. I obawiam się, że górą będą głównie firmy odszkodowawcze i kancelarie prawne. A największym przegranym będą klienci banków, którzy z tymi cyrkami nie mają nic wspólnego. Bo jedni się bawią, szukając haka na bank na oślep, bank musi pokrywać koszty obsługi prawnej największych bzdur, a płaci za to Bogu ducha winny Kowalski, który ma tylko konto osobiste w banku i nic więcej od nikogo nie chce.