Chodzisz pijany do pracy? Szef nie ma prawa zbadać cię alkomatem. Ważniejsza godność i prywatność
Milion małpek kupują Polacy codziennie rano — raczej nie po to, zrobić zapasy na weekend. Obecne przepisy zakazują pracodawcom prewencyjnego badania alkomatem pracowników — nawet kierowców tirów, dróżników czy operatorów maszyn budowlanych. Ministerstwo Rodziny i Pracy nie widzi jednak żadnej potrzeby zmiany przepisów i cieszy się, że chroniona jest prywatność i godność pracowników.
Prezes Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w marcu powiedział w wywiadzie dla Gazeta.pl. że rząd przegrywa z alkoholowym lobby. Krzysztof Brzózka postulował też zamknięcie większości sklepów monopolowych oraz zakazanie sprzedaży małpek, których co roku kupujemy półtora miliarda (!) sztuk.
Są dwa piki sprzedażowe małpek: 6.30 do 8 rano, a potem po 17-tej. Czyli przed pracą i po pracy
- mówił prezes PARPA.
W kwietniu sprzedaży mocnych alkoholi w poręcznych — zwykle 100-mililitrowych flaszeczkach — przyjrzała się z kolei "Rzeczpospolita".
Centrum Monitorowania Rynku na zlecenie gazety sprawdziło, że małpki zajęły po cichu niemal połowę rynku wódek w małych sklepach, ich sprzedaż rusza ostro w górę już o świcie i do południa dominuje nad innymi pojemnościami. Podobne wnioski przyniosło badanie Nielsena.
Minister zdrowia reaguje stanowczo
Skoro w sprawie pijących przed pracą Polaków na alarm bije szef państwowej agencji antyalkoholowej, a porażające dane o porannej sprzedaży mocnego alkoholu przedstawiają firmy badawcze, rząd musi się sprawie poważnie przyjrzeć i przystąpić do energicznych działań, prawda? No i przystąpił.
Na początku czerwca minister zdrowia Łukasz Szumowski odwołał Krzysztofa Brzózkę ze stanowiska prezesa PARPA.
Wkrótce alkoholowe lobby dostało kolejny powód do zadowolenia. Pod koniec czerwca Urząd Ochrony Danych Osobowych wydał komunikat, w którym jednoznacznie stwierdził, że w obecnym stanie prawnym pracodawcy nie mogą samodzielnie prowadzić kontroli stanu trzeźwości pracowników.
Nie chodzi jednak wcale o żadne nowe, niedawno zmienione przepisy, o żadne RODO. Urząd podkreślił, że przysługujące policji i podobnym służbom publicznym wyłączne prawo do badania alkomatem wynika z ustawy o wychowaniu w trzeźwości z... października 1982 roku. Zgadza się — to sam środek stanu wojennego.
Alkomat tylko na prośbę pracownika
Gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że pracownik pił, pracodawca ma prawo nie dopuścić go o pracy (cóż za wspaniałomyślność ustawodawcy), ale nadal nie wolno mu sięgnąć po alkomat. Można go użyć tylko wtedy, gdy zażąda tego sam pracownik, by udowodnić, że szefowi się przywidziało. O wyciąganiu konsekwencji dyscyplinarnych wobec pijanego pracownika bez przyjazdu policji nie ma zatem mowy.
Niestety nie wiadomo, jak problem picia w pracy przekłada się na konkretne liczby. Państwowa Inspekcja Pracy nie prowadzi statystyk… No więc oficjalnie nie ma problemu! - napisano na facebookowym profilu PARPA w marcu.
Jeżeli w określonych zawodach lub branżach, m.in. ze względu na konieczność zapewnienia bezpieczeństwa publicznego, potrzebne jest umożliwienie pracodawcom samodzielnego przeprowadzania badań stanu trzeźwości pracowników, także wyrywkowych, to środowiska pracodawców powinny zainicjować podjęcie stosownych prac legislacyjnych — zaznaczył UODO w komunikacie.
Na początku sierpnia posłanka PO Joanna Mucha zwróciła się w tej sprawie z interpelacją do ministra rodziny, pracy i polityki społecznej. Wprawdzie błędnie stwierdziła, że to znowelizowany Kodeks pracy nie daje pracodawcom uprawnienia do badań alkomatem, ale zadała bardzo zasadne pytanie:
Czy ministerstwo podejmie działania legislacyjne w celu umożliwienia przeprowadzania badań alkomatem przez pracodawców?
Godność człowieka pracy
W imieniu minister Bożeny Borys-Szopy odpowiedzi właśnie udzielił wiceminister Stanisław Szwed.
Rozważając zasadność podjęcia ewentualnych prac legislacyjnych w przedmiotowym zakresie, trzeba pamiętać, iż poszanowanie dóbr osobistych pracownika należy do podstawowych obowiązków pracodawcy — pisze wiceminister.
W mojej opinii możliwość powszechnego stosowania takiego narzędzia przez pracodawców wiązałaby się z wysokim ryzykiem naruszania prawa do prywatności i godności pracowników. Dodatkowo taka kontrola powinna być przeprowadzana przy zapewnieniu odpowiednich gwarancji ochrony praw pracowników — przekonuje.
Stanisław Szwed zaznacza, że ewentualna zmiana przepisów powinna polegać bądź na odpowiedniej modyfikacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, bądź na wprowadzeniu odpowiednich regulacji w przepisach sektorowych.
W jaki sposób regulacje sektorowe miałyby być prawnie wiążące bez zmiany ustawy, czyli przepisów wyższego rzędu, wiceminister Szwed nie wyjaśnia.
Zabezpieczenie praw i wolności
W dalszej części pisma za to ponownie pochyla się nad godnością pracowników, których szef miałby upokarzać rutynowym badaniem alkomatem: takie przepisy powinny gwarantować pracownikom odpowiednie zabezpieczenie ich praw i wolności.
Dopiero na samym końcu Stanisław Szwed informuje, że ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi i tak nie należy do właściwości jego resortu i trzeba o to pytać Ministerstwo Zdrowia. Taka interpelacja pod adresem ministra Łukasza Szumowskiego jednak jeszcze nie została skierowana.
Na wysłane przez nas w środę pytanie, czy potrzebne są zmiany legislacyjne, które umożliwią pracodawcom badanie pracowników alkomatem, do chwili publikacji tego tekstu nie odpowiedziała PARPA. Bizblog.pl poprosił też Komendę Główną Policji o garść danych o kontrolach trzeźwości pracowników, ale biuro prasowe KGP na razie tylko poinformowało nas, że odpowiedź zostanie udzielona niezwłocznie – nie później niż w terminie 14 dni.