Największy bank w Polsce wyskoczył jak filip z konopi i od 1 czerwca proponuje klientom prawdziwy hit - półroczną lokatę oprocentowaną na 10 proc. To o tyle dziwne, że licytacja na depozyty między bankami skończyła się już kilka miesięcy temu, a proponowane odsetki na lokatach spadają. PKO BP stawia swoje warunki, ale zobaczcie, jak łatwo obejść próbę wciśnięcia dodatkowych produktów.
Oferty lokat bankowych pogarszają się już od początku roku. Monika Szafrańska pisała zaledwie kilka dni temu o najnowszym zestawieniu ofert na koniec maja, z którego wynikało, że owszem, coś tam w maju pozytywnie drgnęło i spadki oprocentowania po raz pierwszy od kilku miesięcy zostały zatrzymane, ale to była tylko symboliczna poprawa.
8,5-9 proc. to maks
Z analizy HREIT wynika, że w maju dwa banki podniosły oprocentowanie promocyjnych lokat, kolejne dwa wprowadziły do oferty zupełnie nowe dość atrakcyjne produkty, ale z drugiej strony cztery banki obniżyły oprocentowanie swoich najlepszych produktów. Średnie oprocentowanie najlepiej oprocentowanych depozytów w maju ostatecznie lekko drgnęło w górę.
Ale wydawało się, że ten maj to może być tylko przypadek albo efekt statystyczny, bo sami analitycy z HREIT, którzy co miesiąc robią przegląd lokat, przyznają, że majowa poprawa ofert w bankach jest nieracjonalna i nie da się jej sensownie wyjaśnić.
Koniec końców, w maju zgodnie z ich zestawieniem najwięcej oferował bank Credit Agricole - 8,5 proc. na lokacie na 180 dni, ale tylko do kwoty 20 tys. zł.
Przejrzałam jeszcze inne zestawienia i znalazłam jeszcze ciut lepszą ofertę Alior Banku na 9 proc. na sześć miesięcy, ale to lokata z funduszem, co oznacza, że zainwestowana kwota ląduje na lokacie tylko w 30 proc., a pozostałe 70 proc. waszych pieniędzy ląduje w jakimś produkcie inwestycyjnym.
Jak wziąć 10 proc. i nie dać sobie nic wcisnąć?
Aż tu nagle wjeżdża PKO BP cały na biało i przebija wszystkich. I to ostro. Największy bank w Polsce od 1 czerwca zaproponował lokatę na sześć miesięcy oprocentowaną na 10 proc. To dużo, bardzo dużo, bo przypomnę, że w ubiegłym roku, kiedy jeszcze banki zaczęły się jednak trochę ścigać na oprocentowanie depozytów, tylko jeden bank zdecydował się zaoferować 10 proc. i to na krótko.
Był to Credit Agricole, który zaoferował 10 proc. na lokacie w grudniu 2022 r., ale zaraz potem zorientował się, że wojna depozytowa się skończyła i już po miesiącu ograniczył maksymalną kwotę, na którą można było założyć lokatę, a w marcu tego roku oferta zniknęła zupełnie.
Aż tu nagle z 10 proc. wyskakuje PKO BP. Dziwne. Ale zobaczcie na szczegółowe warunki, to może coś trochę wyjaśnić. Otóż promocyjna lokata urodzinowa - bo tak nazywa się ten produkt - stawia klientom barierę. 10 proc. dostanie ten, kto spełni jeden z trzech warunków:
- zakup w aplikacji mobilnej IKO jednostek uczestnictwa dowolnego funduszu PKO TFI;
- zakup w aplikacji IKO dowolnego ubezpieczenie od PKO Ubezpieczenia;
- uruchomienie w IKO dowolnego zlecenie stałego z konta.
Przynajmniej jeden z tych warunków trzeba spełnić do 31 października br., inaczej oprocentowanie spadnie o połowę, do 5 proc.
Jak przyjrzycie się tym dodatkowym warunkom, staje się jasne, dlaczego banki znów zaczęły kusić oprocentowaniem: walczą w ten sposób o przyciągnięcie klientów do swoich produktów inwestycyjnych. Przypomnę, że Alior, który daje 9 proc. gra dokładnie w tę samą grę.
Przewaga PKO BP jest jednak duża, bo nie dość, że daje 1 pkt proc. więcej, to przede wszystkim daje też ścieżkę, która pozwala obejść wymuszone zakupy funduszy czy ubezpieczenia.
Uruchomienie zlecenia stałego z konta nic was nie kosztuje, nie ma ograniczeń, co do kwoty zlecenia, możecie sobie choćby ustawić zlecenie na swoje własne konto w innym banku, a jak bardzo wam zależy, w tym drugim również ustawić zlecenie stałe datowane dzień czy dwa później na dokładnie taką samą kwotę, która wróci na wasze konto w PKO BP.