REKLAMA

Zmiana czasu już za miesiąc. Miało być po sprawie, ale unijna biurokracja tak łatwo się nie poddaje

W 2019 r. Parlament Europejski ustalił, że w 2021 r. raz na zawsze pożegnamy zmianę czasu. Ale potem przyszedł brexit, a za nim pandemia i z tych planów już nic nie zostało. Efekt? Za niecały miesiąc znowu trzeba będzie kręcić wskazówkami.

zmiana-czasu-na-czas-zimowy
REKLAMA

Dwa lata temu na 653 europosłów za zniesieniem zmiany czasu na letni i zimowy opowiedziało się 410 z nich. Ustalono, że przestaniemy się bawić w godzinę do przodu, czy godzinę do tyłu już w 2021 r. Poszczególne kraje UE miały zaś decydować: czy wolą zostać w czasie letnim, czy bardziej odpowiada im ten zimowy.

REKLAMA

Pierwsi manipulowaliby na koniec zegarkami w ostatnią niedzielę marca, a wskazujący na czas zimowy – ostatnią niedzielę października. Komisja Europejska w 2018 r. przeprowadziła nawet konsultacje społeczne na temat zmiany czasu, w których wzięło udział 4,6 mln Europejczyków. 84 proc. respondentów opowiedziało się za zniesieniem tej regulacji. A mimo to w tym roku zmiana czasu dalej obowiązuje. Dlaczego?

Najpierw przeszkodziła zwykła biurokracja i brexit

Najpierw okazało się, że – wydawać by się mogło – proste zniesienie zmiany czasu jest obciążone potężną biurokracją. Zgodnie z ustaleniami, po głosowaniu PE w 2019 r. zgodę na taki legislacyjny ruch miała wydać Rada Europejska. Tak się jednak nie stało, a RE skierowała sprawę do Komisji Europejskiej. KE uznała, że w pierwszej kolejności RE musi przyjąć w tej sprawie wspólne stanowisko. I rozpoczęło się biurokratyczne przeciąganie liny, które tak naprawdę trwa do dzisiaj. 

Dodatkowo sprawę zniesienia zmiany czasu skomplikował jeszcze brexit. Po rozwodzie z Brukselą okazało się, że Londyn wcale nie chce niczego zmieniać. To stwarzało potencjalnie bardzo niebezpieczną sytuację, w przypadku kiedy to Irlandia z resztą UE zrezygnowałaby ze zmiany czasu. Wtedy na zielonej wyspie przez pół roku obowiązywałyby dwa różne czasy. Jeden unijny i drugi brytyjski w Irlandii Północnej.

A potem zmiana czasu schowała się przed pandemią

I kiedy mogło się wydawać, że biurokratyczny impas w końcu minie i KE porozumie się z RE w sprawie zmiany czasu – nastała pandemia koronawirusa, która pomieszała nie tylko te szyki. Trzeba było szybko ratować gospodarki krajowe, a nie zastanawiać się, czy jest jeszcze sens przestawiać wskazówki w zegarku dwa razy w roku. A też poszczególne rządy krajowe nie wykazywały się jakąś szczególną inicjatywą w tej kwestii. Np. niemiecki rząd federalny ograniczył się wyłącznie do stwierdzenia, że głównym priorytetem jest to, żeby w Europie nie było zbyt wielu różnych stref czasowych. Jednoznacznie za jednolitym czasem letnim jednak się nie wypowiedział.

REKLAMA

Kiedy przestawiamy wskazówki?

Tym samym nic się na razie nie zmieniło i wszystko zostaje po staremu. Najbliższa okazja do przestawienia godziny i zmiany czasu nastąpi w ostatnią niedzielę października (z 30 na 31). Wtedy cofamy wskazówki o godzinę: z 3 na 2. I tym samym zacznie obowiązywać czas zimowy. Do czasu letniego z kolei wrócimy w nocy z 26 na 27 marca 2022 r., jak przestawimy wskazówki tym razem do przodu: z godziny 2 na 3.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA